[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Albowiemgrzechy jej przyszły aż do nieba, i wspomniał Pan na nieprawość jej.Oddajcieżjej jako i ona wam oddawała: a dwójnasób dwojako oddajcie wedle uczynkówjej.W kubku, którym nalewała, nalewajcie jej w dwójnasób.Jako się wielewynosiła i w rozkoszach była: tyle jej dajcie męki i żałości, iż w sercu swemmówi: Siedzę królową, a niejestem wdową i żałości nie ujrzę.Dlatego w jeden dzień przyjdą plagi jej, śmierć i smutek i głód i ogniem będziespalona, iż mocny jest Bóg, który ją sądzi.I będą płakać i nad nią bić się będą królowie ziemscy, którzy z niąwszeteczeństwo płodzili, i w rozkoszach żyli, gdy ujrzą dym spalenia jej.Z daleka stojąc przez bojazń mąk jej, mówiąc: Biada! biada! miasto ono wielkieBabilonia, miasto ono mocne, iż w jedną godzinę przyszedł sąd twój.biada!biada!.miasto ono wielkie, które było obleczone w bisior i w szarłat i wkarmazyn i było ozłocone złotem i kamieniem drogim i perłami.Jednej godziny spustoszone są tak wielkie bogactwa i wszelki sternik i wszelkipo jeziorze jeżdżący i żeglarze i którzy na morzu robią zdaleka stanęli.I zawołali, widząc miejsce zapalenia jego, mówiąc a któreż podobne miastutemu wielkiemu?!A jednej godziny spustoszało.".Gdy tak mówił Piotr słowami brata w Apostolstwie Jana, mrok począł padać naRzym i światła po grodzie onym gorzeć zaczęły, a w sadach jego i skrytychgaleryach domów, błysły lampy wieczorne, rozpaliły się ogniska i dzwięk pieśnii chory biesiadne ozwały.A gromadka chrześcijan stała przypatrując sięwidokowi piękności stolicy, i w ciszy modlić się zdawała.A obraz to byłwielmożny i straszliwy tej niezmiernej stolicy, jako maleńkie dziecię cisząnocną spowitej i wśród pieśni spoczywającej po dziennym trudzie.ale nie nałożu pokoju i wytchnienia w barłogu rozpusty i swawoli.Długo tak trwała owa cisza wskroś grodu, przerywana tylko brzękiem cytar,głosem fletów i chórami tanecznic, migotaniem świateł w ciemnościachubrana.Piotr patrzał i modlił się, jakby już wiedział co za chwilę stać sięmiało.Noc i uczty przeciągnęły się do póznej godziny, oni jeszcze stali, czekając cobyć miało, bo duch proroczy zwiastował im przygodę wielką.Wtem od Palatynu, jakby zastęp jakiś mignął w ciemności niosący pochodnie, irozbiegł się wśród cieni nocnych roznosząc płomię po ulicach góry Coelius,Arentynie i dalej we wnętrzności grodu.Nikt z ucztujących nie przeczuwał, że płomię Troi groziło stolicy Romula.Wtem nagle, blizko stojących, część cyrku od góry Palatyńskiej i Coelieusowej,zażegnięta stanęła w mgnieniu oka oblana płomieńmi, które wiatr rozdymającpołudniowo-zachodni, niósł na miasto.Tu stały sklepy i klecie i liczne stare domostwa, których dachy i wnętrza łatwądla ognia mogły być pastwą.Więc podniosło się płomię chciwe, rozkładając szeroko i szalejąc.A wtem i poinnych częściach grodu buchnęły podłożone pochodniami niewolników ognie, irazem niemal cały Rzym stał się jakby jednym wielkim stosem, w któregoblasku, na górze Palatyńskiej, wśród kolumn złocistych, na wieżycy ukazał sięCezar uwieńczony, z lutnią w ręku."Biegąc z szalonym pędem, pisze Tacyt, pożar począł niszczyć nizkie naprzódbudowy, potem się rzucił na wznioślejsze, a z nich znowu przypadając ku ziemi,swą szybkością oparł się ratunkowi wszelkiemu.Wzmogło go nagromadzeniedomów olbrzymich, ciasne, kręte i nieregularne ulice starego Rzymu, krzyki inarzekania niewiast, słabość starców bezsilnych i dzieci; ścisk wybiegłychmieszkańców, tłoczących się by siebie lub drugich ratować, wlokących za sobąchorych, oczekujących na spóznionych, wstrzymujących się w niepewności copocząć mieli, przeciskających przez tłumy.Zamieszanie to nie dopuszczało ratunku tak, że często gdy przed się patrzali,płomię ich z boków lub z tyłu chwytało, a gdy do sąsiednich usiłowali schronićsię części, znajdowali je już pożarte od płomieni, i ogień gnał za niemi w ślady.gdy jeszcze zdało się im, że jest z dala od nich.Wreszcie, nie wiedząc zkądgrozi niebezpieczeństwo, gdzie znalezć schronienie, lud stał ściśnięty w ulicach,leżał na polach gromadami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]