[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z lepkiej rany wydobywał się intensywny zapach alkoholu.Mężczyznamusiał sobie wypić, prawdopodobnie Jacka Danielsa, najwyrazniej doprawiając go fińskąwódką, zgadywałam zorientowana już w kwestii wybieranych w Królestwie trunków-trucizn.Zapuchnięte oczy, fioletowe jak figi, i strużka gęstej krwi spływająca z lewego uchapotwierdzały moje podejrzenia: pęknięcie podstawy czaszki.Bujne długie rzęsy ujawniały, że był to młody człowiek.Pieprzyk na prawym policzkunadawał młodziutkiej twarzy arystokratycznego wyglądu.Starannie wypielęgnowana brodaświadczyła o próżności, ale też o polocie.Niegdyś orli nos teraz się zapadł; ten rodzaj pęknięcia wskazywał na mocne uderzenie.Twarz otaczała zdumiewająco bujna grzywa dredów.Wymyślna fryzura była wyrazem buntu.Drogi oddechowe mężczyzny zostały już zabezpieczone rurką tracheotomijną, która z każdymdrgnieniem wydawała chrapliwe dzwięki z powodu sączenia się krwawej wydzieliny.Klatkapiersiowa była poważnie zraniona.Wyczuwałam przykrą elastyczność połamanych żeber,które pękały tak łatwo jak mostek pieczonego kurczaka.Obojczyk się przemieścił.Kontynuowałam badanie już przekonana o tym, że mężczyzna nie był przypięty pasami.Jegobrzuch był niepokojąco powiększony, a na zimnych bokach tworzyły się siniaki.Jedną nogęmiał obróconą na zewnątrz pod kątem przyprawiającym o mdłości, a ze spuchniętego udapłynęła krew.Miał też strzaskane przynajmniej jedno biodro, a być może także miednicę.Sprawdziłam puls.Palce mężczyzny były lodowate.Na dłoniach zaczynałypokazywać się brzydkie plamy.Stracił dużo krwi.Tak szybko jak tylko mogłam podłączyłamkroplówkę, żeby dostarczyć mu dożylnie solidną dawkę płynów.Udało mi się wkłuć w lewąpachwinę.Nawet tętnica udowa, normalnie z bardzo wyraznym tętnem, teraz pulsowałanierówno.Przerażony konający wróbel, pomyślałam.W trakcie podłączania kroplówki zauważyłam na lewej ręce mężczyzny mieniący sięzegarek.Diamentowa otoczka szafirowej tarczy była poplamiona krwią, a literę P w napisie Piaget przesłaniał skrzep.Rozpięłam gruby pasek zegarka z krokodylej skóry i podałamcenny przedmiot pielęgniarce.Jeszcze spinki do mankietów od Vuittona.Wyżej, w miejscu,gdzie kurtka od Gucciego była rozerwana, wewnętrzna część przedramienia ukazywałaświeże ślady świadczące o uzależnieniu od narkotyków.Pacjent był osobą dobrze sytuowaną,uzależnioną od alkoholu, heroiny i, jak podejrzewałam, jeszcze kilku innych substancji.Po intensywnej pracy całego zespołu, kiedy udało nam się ustabilizować ciśnieniekrwi, mogliśmy bezpiecznie przetransportować mężczyznę na tomografię komputerową.Towarzyszyłam mu, ponieważ był w trakcie transfuzji.Dopilnowałam wszystkiegoi spokojna, że jest zabezpieczony, wróciłam na oddział ratunkowy, żeby dokończyć pracę.Filipińska salowa umyła zakrwawioną podłogę, rozmazując lepkie nieczystości pobiałym linoleum.Ciała dorosłych zostały przewiezione do szpitalnej kostnicy i tam czekały naidentyfikację.Nad najmniejszym nieruchomym ciałkiem modlili się sparaliżowani rozpacząrodzice.Jaskrawe fluorescencyjne światło odzierało z wszelkiej intymności.Pielęgniarkaszeptem przekazała mi informacje dotyczące zmarłego dziecka, gdy sporządzałam notatkiprzy swoim stanowisku.Dziecko było ósmym, najmłodszym synem.Zabił je mercedes, którym czterechmężczyzn wracało z szalonego weekendu w Bahrajnie.Ci rodzice zaledwie rok wcześniejstracili dziecko w wypadku motocyklowym.Słuchałam nieporuszona.Kilka miesięcy pracyna oddziale pourazowym w Rijadzie, gdzie opiekowałam się pacjentami w stanie krytycznym,sprawiło, że zdążyłam się uodpornić.Każdego dnia ginęły dzieci.Patrzyłam na zalewającychsię łzami rodziców i pozwalałam sobie nic nie czuć.Okrutny, niesmaczny dowcip popularnywśród ekspatów znajdował odbicie w faktach:- Jak się nazywa saudyjska poduszka powietrzna?- Pięciolatek.Czarny humor.Ojcowie, którzy prowadzą samochód, trzymając na kolanach syna, to codziennywidok.W czasie wypadku często się zdarza, że dziecko wybija głową przednią szybę i ginie,a ojciec uchodzi z życiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]