[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Peggy została w Rose Hill. Całe to gadanie o wykopywaniu zwłok przyprawia mnie odreszcze , oświadczyła.Teraz znalezli się twarzą w twarz z kobietą, która twierdziła, że nazywa się JuliaStanford. Nie rozumiem, czego ode mnie chcecie. To bardzo proste zapewnił ją Tyler. Lekarz pobierze od pani próbkę skóry, żebyporównać z próbką naszego ojca.Jeżeli molekuły DNA będą pasowały, to znaczy, że paninaprawdę jest jego córką.Z drugiej strony, jeżeli nie chce pani poddać się testowi. Ja.wolałabym tego nie robić. Dlaczego? wtrącił Woody. Nie wiem. Zadrżała. Sam pomysł, by wykopać zwłoki mojego ojca. Chcemy udowodnić pani tożsamość.Popatrzyła na ich twarze. Szkoda, że. Tak? Nie mam innego sposobu, by was przekonać, prawda? Tak potwierdził Tyler. Niech się pani zgodzi na test.Zapadło długie milczenie. W porządku.Zgadzam się.Zezwolenie na ekshumację okazało się nadspodziewanie trudne do uzyskania.SimonFitzgerald osobiście rozmawiał z koronerem. Nie! Na litość boską, Simon! Nie mogę tego zrobić! Wiesz, jaki smród się rozniesie?My tutaj nie mamy do czynienia z panem Nikim, tylko z Harrym Stanfordem.Jeżeli będąjakieś przecieki, prasa obedrze nas ze skóry! Marvin, to ważne.Chodzi o miliony dolarów.Więc dopilnuj, żeby nie było przecieków. Czy nie można w inny sposób.? Niestety nie.Ta kobieta jest bardzo przekonująca. Ale rodziny nie przekonała. Nie. Uważasz, że to oszustka, Simon? Szczerze mówiąc, nie wiem.Ale moja opinia się nie liczy.W istocie niczyja opinia sięnie liczy.Sąd zażąda dowodu, czyli wyników testu DNA.Koroner potrząsnął głową. Znałem starego Harry ego Stanforda.On nigdy by się nie zgodził.Naprawdę niepowinienem pozwolić. Ale pozwolisz.Koroner westchnął. Chyba tak.Zrobisz mi przysługę? Oczywiście. Załatw wszystko po cichu.Bez tego cyrku z prasą. Masz moje słowo.Zciśle tajne.Zawiadomię tylko rodzinę. Kiedy chcesz to zrobić? Planowaliśmy na poniedziałek.Koroner znowu westchnął. No dobrze.Zadzwonię do domu pogrzebowego.Jesteś mi winien przysługę, Simon. Nie zapomnę.W poniedziałek o dziewiątej rano wejście do sekcji cmentarza Mount Aubum, gdziepochowano Harry ego Stanforda, było czasowo zamknięte z powodu prackonserwatorskich.Nikogo nie wpuszczano na teren.Woody, Peggy, Tyler, Kendall, Marc,Julia, Simon Fitzgerald, Steve Sloane i doktor Collins, przedstawiciel biura koronera, stali nadgrobem Harry ego Stanforda patrząc, jak grabarze wyciągają trumnę.Perry Winger czekał zboku.Kiedy trumnę wydobyto z ziemi, brygadzista zwrócił się do zebranych: Co mamy teraz robić? Proszę otworzyć polecił Fitzgerald.Odwrócił się do Perry ego Wingera: Ile czasu tozajmie? Najwyżej minutę.Wezmę tylko próbkę skóry. W porządku powiedział Fitzgerald.Kiwnął głową do brygadzisty: Otwierajcie.Grabarze zaczęli odbijać wieko trumny. Nie chcę tego oglądać powiedziała Kendall. Czy musimy? Tak! odparł Woody. Naprawdę musimy.Wszyscy patrzyli zafascynowani, jak grabarze powoli unoszą wieko trumny i odsuwają nabok.Wytrzeszczyli oczy. O mój Boże! krzyknęła Kendall.Trumna była pusta.Rozdział czternastyTyler właśnie skończył rozmawiać przez telefon. Fitzgerald mówi, że nie będzie żadnych przecieków do prasy.Zarząd cmentarza zpewnością nie życzy sobie takiej reklamy.Koroner kazał doktorowi Collinsowi trzymać gębęna kłódkę, a Wingerowi można zaufać, że się nie wygada.Woody nie zwracał uwagi na brata. Nie wiem, jak ta dziwka to zrobiła! syknął. Ale nie ujdzie jej to na sucho.Zmierzył pozostałych gniewnym wzrokiem. Pewnie nie wierzycie, że to ukartowała?Tyler powiedział powoli: Obawiam się, że muszę zgodzić się z tobą Woody.Nikt inny nie miał motywu, żebyukraść ciało.Ta kobieta jest sprytna i pomysłowa, i na pewno nie działa w pojedynkę.Niewiadomo, z czym właściwie walczymy. Co teraz zrobimy? zapytała Kendall.Tyler wzruszył ramionami. Szczerze mówiąc, nie wiem.Chciałbym wiedzieć.Ona na pewno odda sprawę do sądu,żeby podważyć testament. Ma jakieś szansę? zapytała Peggy. Niestety tak.Jest bardzo przekonująca.Przekonała niektórych z nas. Na pewno możemy coś zrobić zawołał Marc. Może wciągnijmy w to policję? Fitzgerald mówi, że policja już bada zniknięcie ciała, ale utknęli w martwym punkcie.Przepraszam za ten dwuznacznik ciągnął Tyler. Co więcej, policja chce wyciszyć całąsprawę, bo inaczej każdy świr w mieście zacznie szukać ciała. Możemy im kazać, żeby śledzili tę oszustkę! To nie jest zadanie dla policji. Tyler potrząsnął głową. To prywatna. urwał,potem dodał z namysłem: No wiecie. Co? Możemy wynająć prywatnego detektywa, żeby spróbował ją zdemaskować. Niezły pomysł.Znasz jakiegoś? Nie, nie na miejscu.Możemy poprosić Fitzgeralda, żeby kogoś znalazł.Albo.zawahał się. Nigdy go nie spotkałem, ale słyszałem o prywatnym detektywie, któregoczęsto zatrudnia prokurator okręgowy w Chicago.Facet ma doskonałą reputację. Dlaczego go nie wynająć? zaproponował Marc.Tyler rozejrzał się. To zależy od was wszystkich. Co mamy do stracenia? odezwała się Kendall. On może być kosztowny ostrzegł Tyler.Woody prychnął. Kosztowny? Chodzi o miliony dolarów. Oczywiście. Tyler przytaknął. Masz rację. Jak on się nazywa? Nie pamiętam.Simpson.Simmons.Nie, inaczej.Coś w tym rodzaju.Zadzwonię doprokuratury okręgowej w Chicago.Patrzyli, jak Tyler podnosi słuchawkę telefonu i wystukuje numer
[ Pobierz całość w formacie PDF ]