[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wypiła duży łyk wody i energicznie odstawiła szklankę.- %7łyłam przez trzy lata z facetem.Mieliśmy się pobrać.Zaczął robić skoki na bok i dlatego z nim zerwałam.A teraz,patrząc z pewnej perspektywy, myślę sobię, że chyba nigdy nie kochałam go na tyle, by warto było to wszystkozaczynać.Na twarzy Melissy pojawił się bolesny grymas.- Przepraszam cię bardzo.Przykro mi, że.- Nie ma powodu, by mnie żałować.Może przez pierwszy rok rzeczywiście zasługiwałam na współczucie.Alenastępne dwa lata.Sama sobie byłam winna, że wyglądały tak, a nie inaczej.- Nie martw się, Libby.Ty naprawdę wyjdziesz za mąż.- Melissa powiedziała to takim tonem, jakby komunikowała coś oczywistego.- Musisz tylko znalezć kogoś, ktobędzie ci w pełni odpowiadał.- Skąd wiesz?- Po dziesięciu latach korzystania z psychoterapii - odparła z uśmiechem Melissa - zaczynasz odróżniać dwa typykobiet.Te, które marzą o tym, żeby ktoś się nimi zaopiekował, i te, które autentycznie szukają partnerstwa.- Alex powiedział mi, że byłabym wspaniałą matką - wypaplała Libby.Zreflektowała się natychmiast i próbowała tojakoś zatuszować wybuchem śmiechu.Po co z tym wyjechała? %7łeby pochwalić się, iż wydała się jakiemuś facetowiatrakcyjna i że w związku z tym dziesięć lat psychoterapii jest jej do niczego niepotrzebne?Melissa wytarła usta serwetką i sięgnęła po leżący na stoliku rachunek.- Nie sądzę, żeby ten Alex okazał się bardziej rzetelnym partnerem niż twój były narzeczony - zauważyła,spoglądając spod oka na Libby.- Przepraszam, w końcu to nie moja sprawa- dodała zaraz.- W porządku.Wiem, co masz na myśli.On rzeczywiście ma w sobie coś.dziwnego.Prawda? - Melissa skinęłagłową.-201A co z tobą? - spytała ją nagle Libby.Przez moment miała wrażenie, że jej rozmówczyni lekko się zarumieniła.Aleniewykluczone, że było to tylko złudzenie.- Szczerość za szczerość.Może zechcesz mi opowiedzieć o tym, jak ci siężyje z facetem, który cię notorycznie oszukuje.Albo jakąś inną historię.Melissa z uśmiechem pokręciła głową.- Dziękuję bardzo, ale nie.Wymyślasz zanadto skomplikowane scenariusze.Chwilowo nie stać mnie jeszcze na tenrodzaj komplikacji życiowych.- Dlaczego?- Jesteś strasznie wścibska.Zdajesz sobie z tego sprawę?- Tak - przyznała uczciwie Libby.Melissa westchnęła i usadowiła się wygodniej na krześle.- No dobrze.Prawda jest taka, że przez kilka ostatnich lat starałam się jakoś dojść do siebie.Miałam ciężkieprzejścia z alkoholem.Ciężkie i długotrwałe.Zaczęłam ostro pić jako bardzo młoda dziewczyna.- Przeszłaś leczenie odwykowe? Melissa w milczeniu skinęła głową.- I teraz nie.- Nie.Nic.%7ładnego alkoholu.%7ładnych narkotyków.Libby rozpromieniła się.- To wspaniale! Musisz się czuć tak, jakbyś zaczynała życie od nowa.A jesteś dostatecznie młoda, by sobie na topozwolić.Melissa skrzywiła się i pośpiesznie wstała od stołu.Najwyrazniej nie był to temat, po którym potrafiła się swobodnieporuszać.Gdy wracały ulicą do sądu, sama nawiązała do pytania, od którego to wszystko się zaczęło.- Nie chciałabym być wobec ciebie dłużna, jeśli chodzi o zwierzenia.Kłopot w tym, że jestem właśnie w trakcie cze-goś.co się jeszcze na dobre nie zaczęło.I myślę o tym bez przerwy, mało mi głowa nie pęknie.Libby cała zamieniła się w słuch.- No widzisz! Wiedziałam, że musi się za tym kryć jakiś mężczyzna.202Melissa roześmiała się i jakoś dziwnie pokręciła głową.- Coś w tym rodzaju - bąknęła.- Klient.Ktoś, kogo poznałam przy okazji załatwiania interesów - dodała,przeszedłszy kilka kroków.- Podoba ci się?- Tak.Przynajmniej tak mi się zdaje.Ale to nie jest takie proste.Libby uśmiechnęła się do siebie.Odpowiedz była twierdząca.Aż nadto twierdząca.- No to w czym problem? Facet jest żonaty?Melissa spojrzała na nią tak, jakby to pytanie ją zaskoczyło.- Nie.Tak mi się przynajmniej zdaje.Wprost o to nie pytałam.- W takim razie jest to pierwsza rzecz, jaką musisz zrobić- zawyrokowała Libby.- Chodzi o to.- Melissa urwała nagle w pół zdania.Najwyrazniej zmagała się z jakimś problemem.- Nie jestem dokońca pewna, czy właściwie interpretuję sygnały, jakie do mnie docierają.Może sobie to wszystko wymyśliłam?- Nie.Niczego sobie nie wymyśliłaś - zapewniła ją Libby.- Etycznych problemów człowiek sobie nie wymyśla.- To nie muszą być zaraz kwestie etyczne.Wystarczy, że ktoś jest starszy od ciebie i.- Na tyle starszy, że mógłby być twoim ojcem?- Nie! - roześmiała się Melissa.- Ma około czterdziestki.- To nie zawracaj głowy.Jak ty go nie chcesz, to ja go biorę!- Teraz śmiały się już obie.- Tylko słuchaj, naprawdę musimy się dowiedzieć, czy on nie jest żonaty.Melissa spojrzała na nią tak, jakby pragnęła jej wyznać coś ważnego.- O co chodzi? Chciałaś jeszcze coś mi o nim powiedzieć? Melissa uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami.- Nie.To nic ważnego - mruknęła.I na tym poprzestała.Oczywiste było, że coś ją trapi.Ciekawość Libby nie zostaławięc w pełni zaspokojona; mogła mieć najwyżej nadzieję, że jeśli proces potrwa dostatecznie długo - a na to sięprzecież203zanosiło - uda jej się dowiedzieć, co się za tymi niedomówieniami kryje.Wróciły do pokoju przysięgłych w momencie, gdy Dayton opowiadał o tym, że widział przed chwilą handlarzynarkotyków, którzy w biały dzień sprzedają towar na placu przed sądem.- Tu? Przed samym wejściem? - zdumiał się Ronnie.- Przed wejściem do sądu dla nieletnich - wyjaśnił Dayton.- Tam mają swoją klientelę.- Boże złoti! Sprzedają tim biednim dziaciakom! - oburzyła się Elena.Po chwili zjawił się Will z brązową papierową torebką w ręku.Spojrzał pytająco na Libby, a ona uśmiechnęła się iklepnęła dłonią w stojące obok niej puste krzesło, które dotąd zajmował Alex.Skwapliwie skorzystał z zaproszenia,usiadł i wyjął z torebki kanapkę.- No i jak tam? - zagadnęła, zniżając głos.Odpowiedział wzruszeniem ramion.Najwyrazniej nie chciał mówić osprawach osobistych w sytuacji, gdy każde jego słowo byłoby również słyszane przez innych.Libby zdała sobie ztego sprawę i pomyślała, że jeśli poprowadzi rozmowę polegającą na wymianie mglistych ogólników, dowie się, conowego zaszło pomiędzy nim a jego dziewczyną.- Rozwiązałeś jakoś sprawę z mieszkaniem? - spytała.- Tak.Zamieszkałem chwilowo gdzie indziej.Po Zwięcie Dziękczynienia powinno się wszystko wyjaśnić.- To świetnie.Zobaczysz, że wkrótce poczujesz się znacznie lepiej.Popatrzyli na siebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]