[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. CoÅ› siÄ™ staÅ‚o.CoÅ›.wyrwaÅ‚o siÄ™ na wolność.214ROZDZI A£1515151515Luke wypÅ‚ynÄ…Å‚ na powierzchniÄ™ morza nie bólu, nie wstrzÄ…su,lecz czegoÅ› graniczÄ…cego z rozkoszÄ… i caÅ‚kowitym pomieszaniem zmy-słów.OpieraÅ‚ siÄ™ plecami o stertÄ™ gruzu, jego żona i dziewczyna leża-Å‚y obok.Nie pamiÄ™taÅ‚ ich imion.Nie pamiÄ™taÅ‚ nawet wÅ‚asnego imie-nia.Z ramienia spÅ‚ywaÅ‚o mu coÅ› czerwonego.WyciÄ…gnÄ…Å‚ szyjÄ™, żebyspojrzeć w górÄ™ i ujrzaÅ‚ ciaÅ‚o leżące na tej samej stercie gruzu, tuż nadnim.CiaÅ‚u brakowaÅ‚o prawego ramienia, po gruzach spÅ‚ywaÅ‚a krew,a jeden jej strumyczek kapaÅ‚ na Luke a.Luke.WÅ‚aÅ›nie, Luke.I Mara, i Tahiri.I Yuuzhanie, i Nyax.LukewstaÅ‚ i przekonaÅ‚ siÄ™, że jego miecz Å›wietlny leży o kilka kroków dalej.PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ go ku sobie niedbaÅ‚ym gestem poprzez Moc.Miecz ude-rzyÅ‚ w jego dÅ‚oÅ„ ze znacznie wiÄ™kszÄ… energiÄ…, niż siÄ™ spodziewaÅ‚.Upu-Å›ciÅ‚ go znowu.A potem zobaczyÅ‚ Nyaksa, który staÅ‚ przed wyrwÄ… w czarnymmurze.Dziura, w której wciąż jeszcze tkwiÅ‚ niszczycielski szpon ro-bota budowlanego, znajdowaÅ‚a siÄ™ na poziomie okoÅ‚o dwudziestumetrów.Nyax taÅ„czyÅ‚ na stercie gruzu.Ruchy miaÅ‚ nieskoordynowa-ne i niezgrabne, jak u dziecka.ByÅ‚ to plÄ…s radoÅ›ci.Mara stanęła obok niego.Luke wiedziaÅ‚ już, że nic jej nie jest. Energia Mocy wyszeptaÅ‚a.Ależ tu musi być jej zródÅ‚o, pomyÅ›laÅ‚ Luke.StarÄ… ZwiÄ…tyniÄ™ Jedizbudowano w tym miejscu wÅ‚aÅ›nie dlatego.Jedi strzegli zródÅ‚a.I strze-gli go przed całą planetÄ….215Nyax przerwaÅ‚ swój taniec i obejrzaÅ‚ siÄ™ na Jedi.Twarz miaÅ‚ pogod-nÄ…, wrÄ™cz radosnÄ….WydawaÅ‚o siÄ™ niemożliwe, że mógÅ‚by ich skrzyw-dzić w jakikolwiek sposób.Nie zaatakowaÅ‚ ich.PodniósÅ‚ tylko dÅ‚oÅ„.KawaÅ‚ sufitu ponad ich gÅ‚owami, o Å›rednicy mniej wiÄ™cej dziesiÄ™-ciu metrów, wyskoczyÅ‚ w górÄ™ i natychmiast znikÅ‚ im z oczu.SpadÅ‚ nanich deszcz odÅ‚amków, ale podryfowaÅ‚ w bok, zanim dążyÅ‚ dotknąćLorda Nyaksa.Z otworu wydobywaÅ‚y siÄ™ ogÅ‚uszajÄ…ce trzaski i huk,otaczajÄ…ce ich mury zadygotaÅ‚y.Tahiri podeszÅ‚a do Luke a i Mary, wciskajÄ…c coÅ› do plecaka. Mamy kÅ‚opot mruknęła.JednÄ… z zalet włóczenia siÄ™ po zrujnowanym mieÅ›cie na głębo-koÅ›ci wielu kilometrów, gdzie nie istnieje prawo ani porzÄ…dek, jestmożliwość znalezienia potrzebnego sprzÄ™tu, myÅ›laÅ‚ sobie Buzka.Na przykÅ‚ad taka taksówka powietrzna.Pewnie trzydziesta z kolei,jakÄ… spostrzegÅ‚ od chwili rozstania siÄ™ z Jedi, może czwarta nieuszkodzo-na, a pierwsza, która ruszyÅ‚a od jednego naciÅ›niÄ™cia wÅ‚aÅ›ciwego guzika.A teraz leciaÅ‚ sobie nad kanionami zwalonych budynków Coruscant, kie-rujÄ…c siÄ™ na sygnaÅ‚ naprowadzajÄ…cy i trzymajÄ…c siÄ™ poniżej dachów.ByÅ‚a to niezbÄ™dna ostrożność.Ostatnio zauważyÅ‚ kilka skoczkówkoralowych, a wszystkie zdawaÅ‚y siÄ™ kierować w jednÄ… stronÄ™.tÄ™ samÄ…,z której niedawno uciekÅ‚.DotarÅ‚ w okolicÄ™ zródÅ‚a sygnaÅ‚u naprowadzajÄ…cego i przyspieszyÅ‚,aż sygnaÅ‚ nabraÅ‚ siÅ‚y.Teraz znajdowaÅ‚ siÄ™ dokÅ‚adnie naprzeciwko za-walonego narożnika budynku.WidziaÅ‚ tam srebrzysty bÅ‚ysk pewniepojedyncza antena, przyczepiona tak niedawno, że nic nie zdążyÅ‚o naniej wyrosnąć.Nie zmatowiÅ‚ jej ani kurz, ani sadza. Buzka do Kella rzekÅ‚. WidzÄ™ twojÄ… antenÄ™. Zejdz sześć piÄ™ter w dół i przeleć do sÄ…siedniego budynku poleciÅ‚ Kell. DostÄ™p do miejsca, gdzie teraz jestem, znajduje siÄ™w głównym pomieszczeniu. Już lecÄ™ Buzka zmniejszyÅ‚ wysokość i skrÄ™ciÅ‚.ZajrzaÅ‚ przezwybite okno luksusowego niegdyÅ› apartamentu i dostrzegÅ‚ schody,wychodzÄ…ce ze sklepienia.DodaÅ‚ gazu i przebiÅ‚ siÄ™ przez Å›cianÄ™ obokokna, po czym wyłączyÅ‚ zasilanie.Taksówka opadÅ‚a na wysokość półmetra od podÅ‚ogi.W kilka sekund pózniej przeciskaÅ‚ siÄ™ już przez wÅ‚az pojazduo nazwie Paskudna Prawda.216Kell siedziaÅ‚ w fotelu pilota.Nie odwróciÅ‚ siÄ™. CzuÅ‚eÅ› coÅ› kilka minut temu? zapytaÅ‚. Nie. Wspaniale.To ja też nie.Buzka wyjrzaÅ‚ przez iluminator i zmierzyÅ‚ wzrokiem stertÄ™ gruzunad ich gÅ‚owami. NaprawdÄ™ masz dość materiałów wybuchowych, żeby to roz-walić? Mniej wiÄ™cej.ale zrobimy to troszkÄ™ inaczej. Aha. Taki wybuch mógÅ‚by uszkodzić ten delikatny kwiatuszek po-Å›ród statków ratunkowych Kell wskazaÅ‚ palcem pod stopy. AleÅ›ciana budynku po tej stronie nie jest Å›cianÄ… noÅ›nÄ….SiÅ‚a noÅ›na pocho-dzi od konstrukcji metalowej budynku.UmieÅ›ciÅ‚em w niej Å‚adunkiplastiku i zaraz jÄ… wysadzÄ™. A co potem? A potem włączÄ™ górne repulsory dziobowe.Przechylimy siÄ™w przód, włączÄ™ silniki, wybijemy siÄ™ na zewnÄ…trz i pokrÄ™cimy siÄ™trochÄ™, aż wszyscy zacznÄ… wrzeszczeć i rzygać, a ja odzyskam kontro-lÄ™ nad sterami. Kell, czasem ciÄ™ nie lubiÄ™. Nie ma sprawy, i tak jestem najlepszym pilotem, jakiego w ży-ciu widziaÅ‚eÅ›. A gdzie reszta? W drodze.WyÅ›lÄ™ im wiadomość. Niby jak? PomiÄ™dzy nami i nimi sÄ… kilometry gruzu.Ani bajtsiÄ™ nie przeciÅ›nie.Wyraznie doprowadzony do ostatecznoÅ›ci Kell spojrzaÅ‚ wreszciena dowódcÄ™. Nie wiem, czy pamiÄ™tasz, ale ustawiliÅ›my na dachu pakiet czuj-ników, a potem spuÅ›ciliÅ›my na dół kabel do Danni i Baljosa, żeby bylina bieżąco. Och, rzeczywiÅ›cie. BÄ™dÄ™ nadawaÅ‚ do tego pakietu. Nieważne, nieważne, już wiem.PrzygotujÄ™ siÄ™ na powrót resz-ty.Otwór nad gÅ‚owÄ… Nyaksa powiÄ™kszaÅ‚ siÄ™.Już nie padaÅ‚ na niegogruz, tylko promienie sÅ‚oÅ„ca.Najpierw byÅ‚ to cienki promyczek, ale217szybko rozrósÅ‚ siÄ™ w biaÅ‚oniebieskÄ… kolumnÄ™ blasku.Nyax pÅ‚awiÅ‚ siÄ™w Å›wietle, unosiÅ‚ rÄ™ce, by je pochwycić, rozsmarowywaÅ‚ je na twarzy.Luke wyczuwaÅ‚ zdumienie Tahiri; on też nie mógÅ‚ siÄ™ otrzÄ…snąć. Czy on przewierciÅ‚ otwór aż na powierzchniÄ™? zapytaÅ‚a. Tak sÄ…dzÄ™ odparÅ‚ Luke.ZwróciÅ‚ uwagÄ™ na istoty tÅ‚oczÄ…ce siÄ™na wierzchoÅ‚ku robota budowlanego.WyczuwaÅ‚ ich zmieszanie.NyaxdopiÄ…Å‚ swego i uwolniÅ‚ wszystkich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]