[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sarrah wypożyczyć- Nie wiadomo.Ale pewnie i oni należą do tej grupy - odparła kobieta.- Co ty na mosgotha, przysłać wiadomość, przyleci jutro.Dzisiaj Han i Bria nasi honorowi goście,to? tak?- Jasne - odparł Korelianin.Nie odwzajemnił jednak jej spojrzenia.- To urocza Han spojrzał na Brie i wzruszył ramionami.planeta.Nie mam nic przeciwko temu, żeby znów ją odwiedzić.- Uhm, jasne - odrzekł niepewnie.Bria także odwróciła głowę i spojrzała w bok.To właśnie tam, na togoriańskiej Kobieta nie odwzajemniła jego spojrzenia.plaży, ona i Han pierwszy raz stali się sobie tak bliscy.To rzeczywiście urocza planeta - - Doskonale.- odparła, ale chyba bez większego przekonania.pomyślała.- A przy tym pełna wspomnień.naszych wspólnych wspomnień.Popołudnie spędzili w towarzystwie togoriańskich przyjaciół.Opowiedzieli im, coW drodze na Togorię niewiele ze sobą rozmawiali.Bria była tak zdenerwowana, robili w ciągu tych dziesięciu lat, kiedy się nie widzieli.Muuurgh" i Mrrov sprawialiże jej żołądek skręcał się z bólu.Zastanawiała się, co może czuć w tej chwili Han.wrażenie szczęśliwej pary.mimo iż - zgodnie z uświęconym tradycją togoriańskimobyczajem - spędzali w swoim towarzystwie jedynie miesiąc w roku.Dochowali sięHan osadził Sokoła" na lądowisku graniczącym z Caross, największym miastem dwójki kociąt - płci żeńskiej - i, nie ukrywając dumy, przedstawili córki swoim przyja-na Togorii.Upewnił się, że wszystkie urządzenia funkcjonują prawidłowo.Uzupełnił ciołom.Młodsza miała zaledwie rok czy dwa i była naprawdę śliczna.Bawiąc się zzapis w dzienniku pokładowym i opuścił rampę.Gdy wraz z Brią stanęli w otworze obiema w pięknych ogrodach, Han i Bria spędzili w ich towarzystwie kilka długichwłazu, ujrzeli zdążającą ku nim grupę Togorian.Hanowi wydało się, że poznaje jedne- godzin.go z nich: wysokiego, porośniętego czarną sierścią samca o białych bokobrodach i tor- Wieczorem natomiast zasiedli do kolacji z ich rodzicami oraz kilkoma innymi To-sie.Towarzyszyła mu niższa samica, której sierść miała rudo-białe zabarwienie.gorianami.Kosztując wykwintnych potraw i sącząc najlepsze wina, przysłuchiwali się,Bria wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.jak togoriańscy gawędziarze opowiadają o ich ucieczce z Ilezji.Han wprost nie wierzył- Muuurgh i Mrrov! - wykrzyknęła.własnym uszom.W ciągu ostatniego dziesięciolecia jego wyczyny tak długo i skutecz-Han i Bria zbiegli po rampie, ale zaledwie zdążyli stanąć na płycie lądowiska, zo- nie upiększano", aż wyrósł w opowiadaniach na prawdziwego bohatera.Nie wiedział,stali pochwyceni w objęcia i uściskani z taką siłą, że ich stopy oderwały się od po- czy powinien się śmiać, czy protestować.wierzchni gruntu.Z umiarem kosztował mocnych togoriańskich trunków.Zauważył, że Bria prosi- Muuurgh! - zawołał Solo.Tak się ucieszył z widoku dobrego przyjaciela, że tylko o wodę.przebierając nogami w powietrzu, zaczął okładać pięściami tors podobnej do wielkiegokota istoty.- Jak ci się powodzi, kolego?Janko5 Janko5A.C.Crispin Trylogia Hana Solo Tom III Zwit rebelii237 238- Nie mogę pić alkoholu, Hanie - odparła, kiedy ją o to zagadnął.- Obawiam się, Han zrobił jeszcze krok w kierunku Brii.Gdyby wyciągnął rękę, mógłby teraz do-że za bardzo bym go polubiła.Muszę zachować ostrożność.Nałogowcy łatwo się uza- tknąć jej dłoni.leżniają od kolejnych używek.- W porządku - oznajmił.- Wybieram.głowę - dodał cicho.Han podziwiał ją za to i nie omieszkał jej tego powiedzieć.Bria z wysiłkiem przełknęła ślinę.Podrzuciła monetę w powietrze, ale ponieważKiedy przyjęcie dobiegło końca, Muuurgh i Mrrov zaprowadzili ludzi do najwy- jej ręce znów zaczęły drżeć, nawet nie usiłowała jej pochwycić.Han złapał krążek bezkwintniejszego apartamentu gościnnego i wyszli, życząc dobrej nocy.trudu.Nie sprawdzając, co wypadło, wyciągnął dłoń ku Brii i oznajmił półgłosem:Han i Bria zostali sami.Stojąc w dwóch przeciwległych krańcach wielkiego salo- - Jeżeli głowa, śpimy na łóżku.Jeżeli symbol, na dywanie.nu, dłuższy czas milczeli, wpatrzeni w siebie.W końcu Han zerknął na drzwi wiodące - Ale.umawialiśmy się.- zająknęła się Korelianka.- Umilkła i zadrżała chybado jedynej sypialni.bardziej niż poprzednio.- Umawialiśmy się, że łączy nas.tylko interes.- Uhmmm.- zaczął niepewnie.- Muuurgh i Mrrov chyba sądzą, że nadal jeste- Han odrzucił monetę za siebie, a potem skoczył i porwał Brie w ramiona.Pocało-śmy parą.wał ją tak zapalczywie, jakby chciał wreszcie uwolnić wszystkie uczucia, które tłamsił- Chyba tak - przyznała Bria.Nie wytrzymała jednak siły jego spojrzenia.w sercu w ciągu ostatnich kilku dni.i przez długie lata.Całował jej usta, czoło, oczy,- No cóż, domyślam się, że będę spał w salonie na dywanie -oznajmił Solo.włosy, uszy.i znów usta.W końcu, kiedy uniósł głowę, żeby nabrać powietrza, szep-- Hej - sprzeciwiła się Bria.- Nawykłam do niewygód żołnierskiego życia.Nieraz nął:spałam w różnych dołach.Czasami nawet bez koca.Nie musisz traktować mnie jak - Posłuchaj.niech diabli porwą naszą umowę.Co ty na to?damy, Hanie.- Uśmiechnęła się i wyjęła monetę decykredytową.- Wiesz, co? Rzucimy - Zgadzam się - szepnęła Bria.Teraz ona zaczęła go całować.Zarzuciła mu ręce nają i zobaczymy, które z nas zajmie łóżko.szyję i przytuliła się do niego najmocniej jak umiała.Han wyszczerzył zęby w najbardziej czarującym ze wszystkich uśmiechów.Pod ścianą, na plecionej macie, leżała zapomniana moneta decykredytową.Poły-- Zgoda, skarbie - powiedział.- Niech rozstrzygnie los.skiwała niewyraznie w ciemnościach nadchodzącej nocy.Bria spojrzała na niego.Tym razem nie odwróciła głowy.- O rety - westchnęła w końcu.Jej głos brzmiał, jakby przebiegła cztery albo pięć Następnego ranka Han otworzył oczy i natychmiast się uśmiechnął.Szybko wstał ikilometrów.wyszedł na mały balkon, z którego rozciągał się widok na piękny togoriański ogród.Han także poczuł, że zaczyna mu brakować tchu w piersi.Zaciągnął się głęboko świeżym, rześkim powietrzem i wsłuchał w świergot małych- O rety.co się stało? - zapytał, postępując krok w stronę kobiety.latających jaszczurek.Przypomniał sobie, że przed wielu laty - tamtej nocy, którą spę-Bria uśmiechnęła się do niego.niepewnie, jakby z przymusem.dził z Brią na togoriańskiej plaży -jedna taka jaszczurka wylądowała na jej palcu.- Odkąd dorosłeś, galaktyka przestała być dla kobiet bezpiecznym miejscem - od- %7łałował, że nie zdążą teraz wybrać się na tę plażę.rzekła.- Zrozumiałeś, czego może dokonać twój łobuzerski uśmiech.mam rację? Hej - pomyślał - kiedy ta awantura z Ilezją wreszcie się skończy, będziemy mieliPrawdę mówiąc, Han wiedział coś niecoś na ten temat.podobnie jak kilka kobiet, czasu co niemiara.i tyle kredytów, ile tylko zechcemy.Wrócimy na tę plażę.A potemktórych imiona mógł wymienić.Postąpił jeszcze krok czy dwa w stronę Brii i, auten- może polecimy do Sektora Wspólnego i zajmiemy się robieniem interesów.Mając So-tycznie rozbawiony, cicho zachichotał.koła", mogę przecież polecieć, dokąd zechcę, i robić to, na co przyjdzie mi ochota.- Hej.- powiedział.- Czasami jest skuteczniejszy niż Master.Zastanawiał się, czy Bria zgodzi się porzucić dla niego ruch oporu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]