[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uśmiechnął się.Podszedł bliżej i dotknął jej policzka. Z przyjemnością zjem z tobą kolację.Pod warunkiem że przygotujemy ją razem.Krzątali się przy posiłku, a potem zasiedli, by go zjeść, cały czas rozmawiając naswobodne tematy.Bernie opowiadał o tym, jak poznał Jarka, o ich motocyklowej pasji,zlotach i różnych zwariowanych akcjach.Sylwia natomiast o wspólnych szkolnychwycieczkach z Moniką, o ich przyjazni, o tym, jak w podstawówce nauczycielka chciaławyrzucić ją ze szkoły, bo stanęła w obronie koleżanki, a Monika pisała petycję i zbierałapodpisy, aby Sylwia została w szkole. Byłaś pyskatą uczennicą jednym słowem? Miałam zawsze wiele do powiedzenia.Szybciej mówiłam, niż myślałam. Całkiem jak ja.Też nie byłem najgrzeczniejszym dzieckiem.Mam dwóch starszychbraci, więc moja mama często bywała w szkole i wysłuchiwała, co Korczaki znowuzmalowali. Współczuję jej. Sylwia uśmiechnęła się i zaczęła sprzątać ze stołu. Za to teraz ma trzech chłopów na schwał. Twoi bracia też są tacy.duzi? Ja wyrosłem najbardziej, ale całkiem postawne z nich chłopy.Błażej i Barnaba mająjuż rodziny. Błażej, Barnaba, Bernard.Fajne imiona! Roześmiała się. Moja mama Barbara i ojciec Bartosz mieli ograniczoną fantazję, jeśli chodzi o literyalfabetu. Fajnie, podoba mi się to. Mnie ty się podobasz powiedział, zanim zdążył to przemyśleć.Spojrzała na niego i odstawiła talerz. Ty mi też powiedziała cicho.Podszedł do niej i dotknął jej ramion.Musiał powstrzymywać się z całej siły, tak bardzopragnął ją pocałować, czuć jej ciało na sobie, ale nie chciał zrobić nic pochopnego.Tymrazem nie chodziło tylko o pożądanie, chciał cieszyć się każdą chwilą w jej towarzystwiei to go zastanawiało, ale teraz nie myślał o tym, na to przyjdzie czas pózniej. To co z tym zrobimy? Nie wiem.Może na początek pocałujesz mnie, a ja obiecuję, że tym razem nieucieknę? Ja też nie ucieknę.Ale boję się, że mogę przestać nad sobą panować. Przełknął ślinę,gdy uniosła ręce i poczuł jej dłonie na swojej klatce piersiowej. A może tego właśnie chcę? szepnęła.Wtedy już wyłączył myślenie i dał się porwać szaleństwu, które budziło się w jegownętrzu.Przygarnął ją do siebie, wreszcie poczuł jej krągłości, które doprowadzały go dogranicy panowania nad sobą, i wpił się ustami w jej usta.Jęknęła, stanęła na palcach, abypoczuć go jeszcze lepiej, a wówczas uniósł ją jak piórko i położył na kanapie, starając sięnie przygniatać swoim potężnym ciałem.Całowali się mocno i głęboko, gdy nagle odsunęłasię i wyszeptała: Chcę cię poczuć.Nie musisz mnie oszczędzać.Chcę.czuć.Wówczas puściły wszelkie hamulce.Zerwał z niej ubranie, ściągnął swój T-shirt i zacząłpieścić jej nagie ciało, całował każdy kawałek jej pachnącej skóry, ssał podrażnione sutkii słuchał jej jęków, które sprawiały, że zrobił się twardy i nabuzowany pragnieniemznalezienia się w końcu w jej wnętrzu.Ale najpierw chciał jej posmakować i już niezważał na nic.Zanurzył usta w jej pulsującej kobiecości i doprowadził ją do mocnegoi obezwładniającego orgazmu.Była spragniona, mokra i cudownie jedwabista.Przytuliłago do siebie i oddychała ciężko. Jeśli nie chcesz iść dalej, to dam radę.Będzie mi ciężko, ale dam radę.Chciałem citylko dać to, czego ode mnie oczekiwałaś powiedział cicho, patrząc w jej niebieskiebłyszczące oczy. Chcę ciebie.Chodz! Poczuł, że rozpina mu dżinsy. Nie mam gumek. Zabezpieczam się.Chodz.Pozbył się resztek ubrania i wszedł w nią powoli, nie spuszczając wzroku z jej oczu.Zagryzła wargi i jęknęła lekko. Wszystko dobrze? Dobrze.Tylko tak dawno.a ty jesteś taki. Cichutko.Dam ci wszystko, czego potrzebujesz.I dał.Kochał ją powoli, potem coraz szybciej, coraz mocniej, czekał na nią, chociażcholernie dużo go to kosztowało.Jej gładkość, widok cudownego ciała, odgłosy, jakiewydawała, to wszystko sprawiało, że ciężko mu było nad sobą panować.Być w niej,poruszać się w niej, widzieć rozkosz na jej twarzy, było jak cud, jak coś niespodziewanego,co pojawiło się w momencie, kiedy myślał, że już nic nie wydarzy się w jego życiu i nazawsze pozostanie sam, wolny strzelec, który zakończy swe życie z kumplami w jakimśmotocyklowym barze.A teraz.teraz była ona i już wiedział, że nic nie będzie takie jakprzedtem.Lecz teraz o tym nie myślał.Oddał się jej, oddał się mocnemu uderzeniurozkoszy, które zawładnęło nim w całości, i zanurzył się w jej ciele, w jej zapachu.Dał siępokonać, pogrążył się i odleciał, jakby ona stała się jego nałogiem i jedyną receptą napragnienie, które ciągle w nim tkwiło, kiedy tylko przy niej był.Co potem? A czy to terazważne?Szczęście nie jest wcale mglistym marzeniemGEORGE SANDROZDZIAA 15Gdy obudziła się w nocy, pierwsze, co ujrzała, to jego błyszczące oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]