[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- OpracowaliÅ›cie takÄ… strategiÄ™ razem z paniÄ… adwokat?- DÅ‚ugo sobie posiedzisz.- Aż siÄ™ dowiedzÄ…, kim jesteÅ›.Aż poznajÄ… twoje nazwisko.John spojrzaÅ‚ na strażnika, potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….Nie chciaÅ‚ sÅ‚uchać, nie chciaÅ‚ rozmawiać.Siwy strażnik nie rezygnowaÅ‚; ruszyÅ‚ przodem, zatrzymaÅ‚ siÄ™na ostatnim schodku i odwróciÅ‚ siÄ™, byli mniej wiÄ™cej tegosamego wzrostu, ich oddechy mieszaÅ‚y siÄ™ ze sobÄ….Strażnik zamachaÅ‚ rÄ™kami.- Nie rozumiesz, o co chodzi? W areszcie siedzi peÅ‚nowalniÄ™tych cudzoziemców, takich jak ty, i oni też nie majÄ…tożsamoÅ›ci.W celach trwa nieustanna walka.Nie lepiejpowiedzieć, kim jesteÅ›? %7Å‚eby proces mógÅ‚ siÄ™ toczyć dalej? OnimajÄ… czas.PoÅ›wiÄ™cÄ… na to tyle czasu, ile trzeba.To ty bÄ™dzieszprzegrany, to ty bÄ™dziesz tam siedziaÅ‚ dÅ‚użej, niż potrzeba,odseparowany od wszystkich, na których ci zależy.Ubranie wydane w areszcie drażniÅ‚o mu skórÄ™, John byÅ‚zmÄ™czony, spojrzaÅ‚ na siwego strażnika i powiedziaÅ‚ cicho:- Nie zrozumiaÅ‚eÅ›.Niespokojnie stawiaÅ‚ stopy na twardych stopniach.- Mojego imienia i nazwiska.ChrzÄ…knÄ…Å‚ i powiedziaÅ‚ gÅ‚oÅ›niej:- Nazywam siÄ™ John Schwarz.ByÅ‚o już po trzeciej, gdy Klövje przefaksowaÅ‚ kilkadokumentów dotyczÄ…cych trzydziestokilkuletniego mężczyzny,który twierdziÅ‚, że nazywa siÄ™ John Schwarz i wÅ‚aÅ›nie zostaÅ‚aresztowany.Klövje skoncentrowaÅ‚ siÄ™ na razie na krajach,gdzie jÄ™zykiem urzÄ™dowym byÅ‚ angielski, bo Hermanssonwyraznie zwracaÅ‚a mu uwagÄ™ na fakt, że akcent podejrzanegojest dość charakterystyczny, przez co Å‚atwo byÅ‚o siÄ™ domyÅ›lić,jaki jest jego jÄ™zyk ojczysty.Kilka minut pózniej pracownicy Interpolu na caÅ‚ym Å›wieciezdejmowali z faksu zapytanie przesÅ‚ane im przez szwedzkichkolegów.Jedni westchnÄ™li i poÅ‚ożyli faks na biurku, inni postanowiliodÅ‚ożyć poszukiwania na pózniejszÄ… porÄ™ dnia, jeszcze innizaczÄ™li je od razu, wchodzÄ…c do odpowiednich baz danych,które ukazaÅ‚y siÄ™ na ekranie ich monitorów.WÅ›ród tych ostatnich znajdowaÅ‚ siÄ™ Marc Brock z Interpolu wWaszyngtonie.Na biurku staÅ‚a wypita do poÅ‚owy cafe latte wkartonowym kubku z plastikowym przykryciem, którÄ… kupowaÅ‚każdego ranka w Starbucksie na Pennsylvania Avenue; piÅ‚ jÄ…powoli i niezbyt uważnie przyjrzaÅ‚ siÄ™ faksowi, który wÅ‚aÅ›niedostaÅ‚.Dokument taki zawsze oznaczaÅ‚ dodatkowÄ… pracÄ™ ikonieczność skupienia siÄ™ przed ekranem monitora, a on byÅ‚już zmÄ™czony.To byÅ‚ jeden z takich wÅ‚aÅ›nie poranków.WyjrzaÅ‚ przez okno.Jedenasty stycznia i ciÄ…gle zimno, ale do wiosny już nie takdaleko.Marc Brock ziewnÄ…Å‚.Faks nadal leżaÅ‚ na wierzchu, Marc przysunÄ…Å‚ do siebie stospapierów.Zapytanie ze Szwecji.WiedziaÅ‚, gdzie leży Szwecja.W północnej Europie.WSkandynawii.KiedyÅ› byÅ‚ nawet w Sztokholmie, byÅ‚ wtedymÅ‚ody i zakochany, a jego kobieta piÄ™kna.Treść faksu sporzÄ…dzono w niezÅ‚ym angielskim.Osoba opochodzeniu innym niż szwedzkie zostaÅ‚a aresztowana zaciężkie pobicie.JakiÅ› niezidentyfikowany mężczyzna, którytwierdzi, że nazywa siÄ™ John Schwarz.Ma faÅ‚szywy paszport, ateraz nie chce wyjawić prawdziwej tożsamoÅ›ci.Brock spojrzaÅ‚ na zdjÄ™cie i zobaczyÅ‚ na nim biaÅ‚ego mężczyznÄ™o sztywnym uÅ›miechu i niespokojnych oczach.Chyba już kiedyÅ› widziaÅ‚ tÄ™ twarz.WÅ‚Ä…czyÅ‚ komputer, wszedÅ‚ do wÅ‚aÅ›ciwej bazy i zaczÄ…Å‚ jÄ…przeszukiwać - zdjÄ™cie, dane osobowe, odciski palców,wszystko to przesÅ‚aÅ‚a mu szwedzka policja wraz z proÅ›bÄ… oszybkie zaÅ‚atwienie sprawy.Nie zabraÅ‚o mu to zbyt wiele czasu, wÅ‚aÅ›ciwie nigdy niezabieraÅ‚o mu to zbyt dużo czasu, nawet gdy byÅ‚ zmÄ™czony.DopiÅ‚ kawÄ™, znowu ziewnÄ…Å‚, a potem przestaÅ‚ rozumieć to, cozobaczyÅ‚.PotrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….CoÅ› siÄ™ nie zgadzaÅ‚o.SiedziaÅ‚ i wpatrywaÅ‚ siÄ™ w ekran, aż obraz zrobiÅ‚ siÄ™zamazany.Pózniej wstaÅ‚ z krzesÅ‚a, przeszedÅ‚ siÄ™ po pokoju,znowu usiadÅ‚ i postanowiÅ‚ jeszcze raz przeprowadzić caÅ‚Ä…procedurÄ™.WylogowaÅ‚ siÄ™, wyÅ‚Ä…czyÅ‚ komputer, odczekaÅ‚ kilkasekund, ponownie wÅ‚Ä…czyÅ‚ komputer, zalogowaÅ‚ siÄ™, otworzyÅ‚wszystkie bazy i po raz drugi wyszukaÅ‚ dane dotyczÄ…cemężczyzny, który zaledwie przed godzinÄ… zostaÅ‚ aresztowany wjednym z miast północnej Europy i twierdziÅ‚, że nazywa siÄ™John Schwarz.CzekaÅ‚ ze wzrokiem utkwionym w blat biurka, a potempowoli spojrzaÅ‚ na ekran.Ta sama odpowiedz.Niespokojnie przeÅ‚knÄ…Å‚ Å›linÄ™.To nie może być prawda.Dane absolutnie nie mogÄ… siÄ™zgadzać.Mężczyzna na zdjÄ™ciu, którego - jak mu siÄ™ zdawaÅ‚o - kiedyÅ›spotkaÅ‚, nie żyÅ‚.Ewert Grens wiedziaÅ‚, co zobaczyÅ‚.CzekaÅ‚ na to oddwudziestu piÄ™ciu lat.Gówno go obchodziÅ‚o, czy jest tomożliwe, czy nie.WidziaÅ‚a statek i kilka razy pomachaÅ‚a w jegokierunku.To byÅ‚y Å›wiadome ruchy.Kto jak nie on znaÅ‚wszystkie sposoby, za pomocÄ… których coÅ› wyrażaÅ‚a, każdÄ…minÄ™, jakÄ… robiÅ‚a, wszystko to, o czym może wiedzieć jedyniektoÅ›, kto pozostaje z takÄ… osobÄ… w bliskiej zażyÅ‚oÅ›ci.ByÅ‚ to jakiÅ› statek żeglugi przybrzeżnej.Wszystkie wyglÄ…daÅ‚ytak samo.OdsunÄ…Å‚ teczkÄ™ z wynikami dochodzenia w sprawieSchwarza na róg biurka, poÅ‚ożyÅ‚ przed sobÄ… pusty notatnik izadzwoniÅ‚ do firmy Waxholmsbolaget, która organizowaÅ‚a rejsywÅ›ród szkierów Sztokholmu.ZaklÄ…Å‚, kiedy usÅ‚yszaÅ‚, jak gÅ‚osnagrany na automatycznej sekretarce prosi go, aby wybraÅ‚wÅ‚aÅ›ciwy numer, a potem kolejny numer, krzyknÄ…Å‚ dosÅ‚uchawki, że chce porozmawiać z jakimÅ› czÅ‚owiekiem, a potemodsunÄ…Å‚ jÄ… od siebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]