[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedna lisicaporoniła z wrażenia.Dwa obudzone wilki pogryzły się, bo nie mogły wytrzymać napięcia.Koty zbliżały się cicho, chcąc przynajmniej zobaczyć najpiękniejszą rzecz, która mogła ukoićich kompletnie amoralne umysły.Zwierzęta nie znały pojęcia Bogów.Wyły, miałczały iskrzeczały, zdając się mówić: Pokaż nam! Pokaż nam panie drapieżców, jak pięknie mordujenasz król! O to właśnie prosimy cię, panie.Achaja wyprostowała się, łykając łzy, które ciągle spływały jej po policzkach.Podniosłamiecz, zrobiła dwa kroki w stronę nieruchomego jezdzca.Miała tylko trzy skurcze, najgorszyw prawym pośladku.Oni nie byli tak dobrzy, jak Hekke tamten potrafił samym zakrokiemdoprowadzić ją do takiej koncentracji, że dostawała, co najmniej pięciu skurczy. Twoi ludzie leżą u mych stóp powiedziała cicho. Czy zamierzasz zejść iwalczyć, czy też uciekniesz, korzystając z tego, że masz konia?Tak mógłby powiedzieć jadowity wąż tuż przed skokiem, gdyby umiał mówić.Takpowiedziałby wilk otoczony przez sforę psów-niewolników.Tak powiedziałby kot, widzącprzed sobą wyrośnięte szczury.Tak powiedzieliby wszyscy ci, którzy wiedząc, że zaraz mogązginąć, postanowili jednak zostać i zobaczyć, co będzie dalej.Rycerz patrzył na nią obojętnie.Wyjął z juków czerwoną opaskę mistrza i założył sobiena głowę.Dopiero teraz zrozumiała jak straszne było dla nich to, że nie mogli występować wswoich barwach, a jedynie skryci pod łachmanami jak rabusie.Zeskoczył z konia.Byłskurwysynem, mordercą bezbronnych, tępym narzędziem swoich mocodawców, ale.honormiał.Honor mordercy.Nie uderzył na koniu.Zszedł.Wyjął miecz.Postąpił o krok.Nie byłtchórzem.Ktoś po prostu porąbał mu umysł jak kapustę siekierą.Niczyja wina.Poza tymi,którzy w imieniu Bogów pokój na ziemi czynią. No?Wbiła miecz w ziemię jak Nolaan przed walką z Hekkem.Uwierzył w magię taktyki.Cofnął się, myśląc, że ją odwiedzie od miecza, honoru pozbawi.Była chyba dla niegoucieleśnieniem Zła.Prawie naga, z kurewskim tatuażem na twarzy.Ci wszyscy, którzyprzepędzali życie w celibacie, mieli fioła na punkcie bab, miłości, cielesnych wrażeń.Dobra.Ruszyła za nim, skoczyła, odbijając się z dwóch nóg, roztrącając jego ramiona, potemchwyciła go za nadgarstki i złamała mu obie ręce.Nawet nie krzyknął.Z całej siły,wyuczonym ruchem kopnął ją między nogi, aż podskoczyła wysoko do góry. Zapomniałeś, że jestem dziewczyną, durniu? szepnęła szczerze zaskoczona.Niby co zamierzałeś mi tam zrobić?Kopnęła go w goleń, łamiąc kość.Przewrócił się. A teraz poleż trochę i.odpocznij nachyliła się nad nim. Idę naostrzyć miecz,żeby cię dobić.Wyjęła mu z saka osełkę, podniosła miecz i zaczęła nią wodzić po klindze. I pamiętaj o głupiej nałożnicy, którą kazałeś stratować na drodze.O jej życiu, o jejmamie, o jej planach na starość.O tym, co sobie dumała w głupiej głowie.Która tak straszniesię bała, ale.wróciła, bo w przeciwieństwie do ciebie, była człowiekiem.I pamiętaj o tejdrugiej, która miała dla was tylko pogardę.Ona też miała mamę, ojca.Coś sobie roiła owłasnej wsi, którą może obdarzy ją książę.Ale zrezygnowała z tego.Zrezygnowała z tegowszystkiego, by wypełnić swój psi obowiązek.By zasłonić księcia i powiedzieć wam, jakbardzo wami pogardza.Myśl o nich panie rycerzu.Myśl o tym, że jesteś zbirem i mordercąniegodnym szacunku. A ty niby. wycharczał leżący rycerz. To kim jesteś? Ja jestem. Achaja połykała łzy. Kimś, kogo tu nie powinno być.Kimś jednak,kto musi ci uzmysłowić, że.jak mówisz o honorze Troy, to mówisz o własnej śmierci,posrańcu!Książę Sirius podszedł na chwiejnych nogach.Przebił leżącego mieczem, odrzucił go iusiadł obok, kryjąc twarz w dłoniach.Zaan wracał jak zbity pies.Upokorzony, w gorączce, z poczuciem totalnej rezygnacji.No dobrze.Pokazali mu, że przed potęgą Zakonu każdy musi uklęknąć, każdy musi siępoddać.Jego marzenia, jego szaleństwo.wszystko spełzło na niczym.Dobrze.Zabije się.Itak jest chory.Po prostu przekonano go, że nie jemu, prostemu człowiekowi zabierać się zatych, którzy rządzą światem.Czy mógł przypuszczać inaczej? Wciągnął chłopaka w jakąśwydumaną przez siebie awanturę.Czy to mogło skończyć się inaczej? Nie miał żadnychszans.Dobrze.Zabije się! Na szczęście powiedzieli sobie na samym początku, że to tylko dlakompletnych wariatów, dla zupełnie szalonych.I.Pokazano im, gdzie ich miejsce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]