[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ale popatrz na jej ręce.Popatrz najej ręce! Tu stary uniósł się na chwilę, chwycił ją za dłonie i podetknął chłopakowi podoczy. Widzisz? Roboty ona się nie boi.Nie ma w niej tchórzu przed pracą.Chałupę cioporządzi, pole ci obrobi, drzewa narąbie i w pysk da, jakby cię ktoś w karczmie napadłupitego.To ona samego wójta w dupę kopnęła.To ona! Widzisz? Cacuszko.Nie ma drugiejtakiej we wsi.Zwykłemu chłopu to się taka dziewucha może tylko przyśnić.Silna jak wół,mało je i nie gada za dużo.Nie będzie ci trajkotać nad głową.Nie zeżre całej zupy z gara.Ana siebie zapracuje.Silna, zdrowa, niezbyt głupia.Czego można jeszcze chcieć od bogów?Czego jeszcze można chcieć? Przyszedłem o nią prosić.Ja.Gospodarz tylko machnął ręką. Co jej chcesz dać? Ile masz morgów? Pytam. Nie mam morgów. Chłopak zagryzł wargi. Ja parobek.Ale dom mam, na własnejziemi, nie cudzej.Kupiłem se i zrobiłem sam. To już rzekłeś.Ale dziewczyna nie krowa, co ją możesz przedać na targu, jak siana niestarczy.%7łycie ma mieć zapewnione.Jak ma dziecka ci rodzić, to twoja sprawa, by jewykarmić.A jak wykarmisz, kiedy ziemi nie masz, co? Ja też robotny jestem.Mam cztery brązowe na dziesięć dni. Eeeeeee. Gospodarz machnął ręką i nalał sobie następny kubek, nie bacząc na cichysyk dochodzący z drugiej izby. Dziewczyny na zmarnowanie nie oddam.Takie silne cackomam dać za bezdurno? W życiu! Krowę mam powiedział chłopak. Obiecaną.Stryjenka mówiła, że jak będę się żenił,krowę da! Hm.znam ją. Gospodarz odkroił sobie słoniny. Jej słowa nie wiatr.Ale obiecanatylko? Da przecie.Mówiła! I wuj mówili, że cielaka mi przeda, jak się bede żenił.Za darmoda, jeśli pomogę przy żniwach. No! Krowa i cielak.No.A krowa aby cielna? A jakże. No! Byka swojego do niej dopuszczę.Niech będzie, że dziewczyna ma wiano. O świniaku pamiętaj rozległo się z izby obok. Aaaaa.No! %7łeby nie było.My ze starą świniaka dajemy i nie byle to co.Maciorędostaniecie, jakby do sprawy doszło.I kury też.I psa.I porządnego, łownego kota.A niechmnie.Kocura dostaniecie, nie kotkę.No! Ale.Powiedz mi ty gospodarz zwrócił się doparobka a co z pracą zamiarujesz dalej? Ano, gospodarzu.Pracę mam przyrzeczoną we młynie, po żęciu.Zarobię więcej niż napolu. No gospodarz pociągnął nosem dobra.Teraz ty zwrócił się do dziewczyny. %7łebyjasna sprawa była.Słyszała żeś, co było mówione, tak? Tak. Achaja była tak zaskoczona, że straciła język w gębie.Zupełnie nie znałaobyczajów w gminie dotyczących zamążpójścia. No! Co on za jeden, wiesz teraz.Co on ma, wiesz.Jak dziecka twoje zamiarujewykarmić, wiesz.Nic nie zełgał.Znam go.Sprawa prosta, on parobek jeno.no, ale ty też nieze dwora.Obyczaj u nas taki, żeby dziewczyny nie pokrzywdzić.Jasno i z góry ma wiedzieć,co ją czeka.Rozum swój masz, głupia nie jesteś. Gospodarz westchnął ciężko. Butelkastoi na środku stołu powiedział. Decyduj.Jedna z dziewczyn wysunęła się z izby obok i szepnęła jej na ucho: Zwyczaj taki: jeśli nalejesz gospodarzowi do kubka i butelkę zbijesz na szczęście,znaczy, chcesz chłopaka i zgodę dajesz.Jeśli wypijesz sama i butelkę nietkniętą odstawisz,znaczy, ma się wynosić.Dziewka usunęła się szybko. Pośpiechu nie ma dodał głośno gospodarz i zajął się słoniną. Dumać, wedlezwyczaju, możesz se choćby i do rana.Achaja, ciągle zaskoczona, wzięła butelkę ze stołu.Chłopak przymknął oczy.Gospodarzjadł spokojnie.Bogowie! Czy mogła przypuszczać? Znała go przelotnie, spotkała na kilkuzabawach, parę razy nawet tańczyli.Ale żeby zaraz do żeniaczki? A z drugiej strony.Nibyco dalej, królewno? Jeśli zamierza tu zostać, a właściwie nie ma wyboru, to powinnapomyśleć o jakiejś przyszłości.Choćby i skromnej.Szlag! Rodzić dzieci? Jedno po drugim?Ile ich chłopi mają? Kilkoro co najmniej.Kurczę! Czy jak się rodzi, to bardzo boli? Czywyobrażała sobie samą siebie siedzącą w chłopskiej chałupie, karmiącą jakiegoś brzdącapiersią i opędzającą się od pozostałych? No, ale jeśli nie.To co? Ciągła ucieczka? Zostaniestarą panną tutaj? Gospodarz wyraznie tego nie powiedział, ale czy luańska kurwa mogłaliczyć na coś lepszego? Z czymś takim, co ma na twarzy? Do miasta przecież nie pójdzie, booplują.Drogo musi płacić za.A może i nie drogo? Chłopak podobał jej się, był zadziorny,nie taki znów głupi.Aaaaa.Wóz albo przewóz, jak mówią we wsi! Chciała spokoju? Nie masprawy!Nalała wódkę do kubka i palnęła butelką w kant stołu tak, że ta rozprysła się na setkikawałków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]