[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Daniel wrócił z targu wczesnym popołudniem.Przyznał,249że wizyta byia udana, ale w czasie jego nieobecności w domu musiało zajść coś, co go wyraznie martwiło,wyglądał bowiem na bardzo przygnębionego.- Muszę- sprzeciwiła się cicho.- Skłamałabym, twierdząc, że wcale się nie lękam, ale przecież Ashcroftzapewniał, że przez cały wieczór będę dobrze pilnowana.Daniel nadal wyglądał na zmartwionego.Najwidoczniej nie miał zaufania do tych zapewnień.W Katherinebyło jednak więcej wiary.- Jak dotąd sir Giles zrobił wszystko, co było w ludzkiej mocy, żeby zapewnić mi bezpieczeństwo.Nie mógłznalezć nikogo lepszego niż ty.Wiem, że gdybyś to ty był na moim miejscu, doprowadziłbyś sprawę dokońca.Nie zaprzeczył, choć czuła, że miał ochotę zarzucić ją sobie na plecy, zanieść na górę i zamknąć w pokoju naklucz.Wiedziała też, że mógłby to zrobić! On jednak ujął ją delikatnie za ramiona i popatrzył głęboko w oczy.- Skoro tak, to zaryzykuję kolejną odmowę i zapytam cię, moja najdroższa jędzo, czy zatańczysz ze mną dziświeczorem?Musiała przygryzć dolną wargę, by powstrzymać jej drżenie.Ogarnęły ją sprzeczne uczucia, a palący wstydniemal zburzył godne najwyższej nagrody opanowanie, jakie udało się jej zachować w ciągu minionych dni.Tylko dzięki resztce determinacji zdołała wytrzymać czułe spojrzenie mężczyzny, którym kiedyś takniemądrze pogardzała.Oparła dłonie na zielonym, czarno szamerowanym mundurze, w którym Danielowi było tak bardzo dotwarzy.250- Będę zaszczycona, towarzysząc ci na przyjęciu.mój ty koniku polny.Przez jedną krótką chwilę myślała, że Daniel ją pocałuje.Serce biło jej mocno ze strachu, że okaże się zbyt słaba i nie zdoła mu się oprzeć.Na szczęście jej silna wolanie została wystawiona na próbę, bo w holu pojawił się McGann.- Chciałbym, żeby pan pozwolił mi pojechać z sobą -poprosił sierżant, patrząc na swojego pana z nadzieją woczach.- Nie zgadzam się, McGann - uciął dyskusję Daniel.-Agenci, których przysłał sir Giles, dowiedli, że możnana nich polegać i zupełnie wystarczą jako ochrona Zostaniesz w domu z Janet, na wypadek, gdyby pojawilisię jacyś nieproszeni goście.Gdy Daniel wspomniał o gospodyni, Katherine przypomniała sobie swoją dzisiejszą rozmowę z Janet.Dziękitemu, idąc do powozu, nie zastanawiała się nad tym, że prawdopodobnie nigdy więcej nie wróci już do tegodomu, który stał się jej tak niebezpiecznie bliski.Spojrzała na Daniela.- Janet czuje się zmęczona i chciałaby już przestać pracować.Twój ojciec obiecał jej jedep z demów, którewybudował na swoich gruntach.- Jeśli Janet tak twierdzi, to na pewno tak jest - odparł po dłuższej chwili, przygnębiony bardziej niżkiedykolwiek przedtem.- Rozumiem, że trudno ci się z nią rozstawać, bo niełatwo znalezć dobrą gospodynię, a Janet to prawdziwyskarb.Musisz jednak wziąć pod uwagę jej wolę.Nie jest już młoda i ta praca jest ponad jej siły.- Masz rację.Może przypadkiem znasz kogoś, kto mógłby zastąpić Janet?Oczywiście, że znała idealną zastępczynię, ale za nic251w świecie nie rozstałaby się ze swoją ukochaną Bridie, nawet dla Daniela.Poza tym miała przeczucie, żewsparcie całkowicie lojalnej Irłandki będzie jej bardzo potrzebne przez długie tygodnie, miesiące, a możenawet lata.- Zdążyłaś się już chyba zorientować, że bardzo się liczę z twoim zdaniem - ciągnął Daniel, choć uwagęKatherine zdawał się przyciągać widok za oknem.- Nigdy nie kupiłbym ani tego powozu, ani koni do niego,gdybyś w pełni nie popierała tego zakupu.- Kłamca, od pierwszej chwili byłeś zdecydowany to kupić - powiedziała miękko, modląc się, by jej słabnącaz każdą chwilą silna wola nie znikła całkowicie.- Z gospodynią tak samo,dasz sobie radę bez mojej pomocy.-Zresztą nie będziesz miał innego wyjścia, dodała w myślach.Na szczęście dojechali wreszcie do dawnego domu jej dziadka i mogła choć częściowo skupić się na roli, jakąmiała odegrać dzisiejszego wieczoru.Zaledwie Katherine i Daniel zdążyli się przywitać z Cranfordami, pojawił się sir Giles.- Myślę, moje drogie dzieci, że wszystko idzie jak najlepiej.- Wydawał się całkowicie spokojny.- I oby tak pozostało - mruknął Daniel tak ponuro, że na wąskich ustach sir Gilesa pojawił się jeden zniezwykle rzadkich u ruego uśmiechów.Rozumiem, że jeśli okaże się inaczej, moje dni na tej ziemi będą dokładnie policzone - odparł Osborne, apotem polecił Danielowi wmieszać się w tłum przyjaciół i sąsiadów.- Pod moją opieką twoja urocza kuzynkabędzie całkowicie bezpieczna.252- Mam nadzieję.- Jak się pani ma, mademoiselłe Durand? - zapytał sir Giles, kiedy ku zdziwieniu Katherine Daniel posłuchał izostawił ich samych.- Mam nadzieję, moje dziecko, że podróż z Francji nie była zbyt.męcząca?- Z całą pewnością była niezapomniana.- Oczywiście nie zamierzała wyjawiać żadnych szczegółów z okresu,który uważała za najszczęśliwszy w swoim życiu.- Wierzę, bo doskonałe znam majora - stwierdził sir Giles z błyskiem rozbawienia w oczach.- Myślę jednak,że pani męczarnie niedługo się już skończą Przypuszczam, że właśnie dzisiejszego wieczora spróbują paniąporwać.Ale nie bój się, moje dziecko, nawet teraz, kiedy z tobą rozmawiam, moi ludzie śledzą każdy twójkrok.Mamy mało czasu, bo jeśli się nie mylę, pewien młodzieniec ma zamiar poprosić panią do tańca Proszęmu nie odmawiać, proszę nikomu nie odmawiać.Może pani nawet wyjść do ogrodu.Tam też czuwają moiludzie.Jeżeli dojdzie do próby porwania, proszę nie stawiać najmniejszego oporu.Nie na długo pozostaniepani w ich rękach.W głosie sir Gilesa brzmiała pewność, kiedy jednak Katherine wyszła na parkiet, poczuła nagły niepokój.Wiedziała, że zdrajca znajduje się w tym pokoju, śledzi jej każdy ruch i obserwuje, usiłując dopatrzyć siępodobieństwa do pewnej.młodej Francuzki, którą bez wahania zamordował cztery lata temu.Nie trzeba byłododawać, że jej też jest gotów się pozbyć.Kusiło ja by przyjrzeć się elegancko ubranym dżentelmenom wypełniającym pokój.Oparła się jednakpokusie i pamiętając o francuskim akcencie, rozmawiała z nieśmiałym253młodzieńcem, który powiódł ją do tańca.Zgodnie z poleceniem sir Gilesa tańczyła z każdym, kto ją poprosił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]