[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przerażenie Wickhama uwidoczniło się teraz w lekkim rumieńcu i niespokojnymspojrzeniu.Milczał przez kilka minut, aż wreszcie otrząsając się z zakłopotania, zwróciłsię znów do niej najłagodniejszym tonem:- Pani, która tak dobrze zna moje względem pana Darcy ego uczucia, zrozumienajlepiej, jak bardzo mnie cieszy wiadomość, że jest na tyle mądry, by przybierać choćby15pozory uczciwości.Może mu tu pomaga jego duma, a jeśli nie jemu, to innym, musi goona bowiem powstrzymać od tak niewłaściwych postępków jak te, przez które ja dzisiajcierpię.Obawiam się tylko, że tego rodzaju środki ostrożności, o jakich, w moim pojęciu,wzmiankuje pani, są maską włożoną jedynie na czas wizyty u cioci, na której sądzie idobrej opinii zależy mu ogromnie.Wiem, że strach przed nią zawsze odgrywał niemałąrolę w czasie ich spotkań.Można to w dużej mierze przypisać jego dążeniu do małżeństwa z panną deBourgh, na czym, pewien jestem, bardzo mu zależy.Elżbieta nie mogła powstrzymać uśmiechu na te słowa, odpowiedziała jednaktylko lekkim skinieniem głowy.Zrozumiała, że Wickham pragnie ją zainteresować starymtematem swoich nieszczęść, ale ona nie miała na to najmniejszej ochoty.Przez resztęwieczoru Wickham udawał już tylko zwykłą beztroskę, nie usiłował jednak nadskakiwaćElżbiecie.Rozstali się wreszcie uprzejmie pragnąc - zarówno jedno, jak i drugie - nigdysię już więcej nie spotkać.Po przyjęciu Lidia wróciła z panią Forster do Meryton, skąd miały wyruszyćrankiem następnego dnia.Rozstanie jej z rodziną było bardziej hałaśliwe niż czułe.Jedynie Kitty wylewała łzy - były to jednak łzy przejęcia i zazdrości.Pani Bennet hojniedarzyła córkę najlepszymi życzeniami szczęścia, zalecając jej pilnie, by nie przepuściłażadnej okazji i bawiła się, ile tylko będzie mogła.Istniało duże prawdopodobieństwo, iżpolecenie to zostanie spełnione.Wkrótce hałaśliwe i radosne okrzyki pożegnalne Lidii icichsze słowa jej sióstr nie dochodziły już do uszu tych, którym były przeznaczone.16XLIIGdyby Elżbieta formowała poglądy na podstawie obrazu własnej rodziny, niemiałaby zachęcającej wizji szczęścia małżeńskiego czy rozkoszy domowych.Ojciec,urzeczony młodością, urodą i pozorami pogody, jakie dają zwykle te dwa pierwszeprzymioty, poślubił kobietę o miernym rozumie i ciasnym umyśle.W rezultacie uczuciejego dla żony wygasło wkrótce po ślubie.Poważanie, szacunek i zaufanie zniknęły nazawsze, wszystkie wyobrażenia o domowym szczęściu obracając w ruinę.Pan Bennetjednak nie był człowiekiem, który by po zawodzie wynikającym z własnej nierozwagiszukał pokrzepienia w owych rozrywkach, jakimi tak często bankruci życiowi pocieszająsię po swych szaleństwach i błędach.Lubił wieś i książki.Te upodobania były zródłemnajwiększych jego przyjemności.%7łonie nie zawdzięczał nic prócz radości, jaką czerpał zjej głupoty i ignorancji.Nie jest to jednak ten rodzaj szczęścia, jaki na ogół mężczyznipragnęliby zawdzięczać żonom, ale tam gdzie brak innych zródeł zadowolenia,prawdziwy filozof potrafi wykorzystać i te, które mu są dane.Mimo to Elżbieta zawsze zdawała sobie sprawę z niewłaściwego zachowaniapana Benneta w stosunku do żony.Sprawiało jej ono niezmiennie ból.Szanowała jednakrozum ojca i czuła wdzięczność za okazywane jej serce, toteż starała się zapomnieć otamtych sprawach.Pragnęła wyrzucić z myśli świadomość ciągłego łamania zobowiązańmałżeńskich, braku szacunku, wystawiania żony na pośmiewisko w obecności własnychdzieci - postępków tak bardzo godnych nagany.Nigdy jednak nie czuła tak mocno jakteraz, ile nieszczęścia przynosi dzieciom niedobrane małżeństwo rodziców, nigdy też niebyła w pełni świadoma, ile zła wynika z tak niewłaściwie wykorzystanych zdolności, któreodpowiednio użyte mogłyby przynajmniej zapewnić jego córkom szacunek wśród ludzi,jeśli już nie poszerzenie horyzontów żony.Kiedy Elżbieta nacieszyła się do syta wyjazdem Wickhama, trudno jej byłoznalezć jakiś powód do radości z przeniesienia regimentu.Przyjęcia okoliczne mniej byłyurozmaicone, a w kółku domowym panowało prawdziwe przygnębienie, gdyż matka iKitty wciąż wyrzekały na otaczającą je nudę.Choć istniało prawdopodobieństwo, że Kittypo pewnym czasie zdoła odzyskać szczyptę wrodzonego rozsądku, nie mając ciągłych17podniet, siostra jej, podatna o wiele bardziej na wszelkie złe wpływy, okrzepła zapewne wpłochości i zarozumialstwie, narażona na podwójne niebezpieczeństwo: kąpielisko iobóz.Jednym słowem, Elżbieta doszła do wniosku - a niejednokrotnie już ludzie do tegowniosku dochodzili - że wydarzenia, których z taką niecierpliwością wyczekiwała, nieprzyniosły jej w rezultacie obiecywanej przyjemności.Należało więc określić jakąś innądatę rozpoczęcia prawdziwego okresu szczęścia, znalezć inny punkt, na którym skupićby się mogły jej nadzieje i pragnienia, i radością oczekiwania wynagrodzić sobie obecnerozczarowanie oraz przygotować się na następne.Przedmiotem najmilszych myśli byłateraz podróż po Krainie Jezior - największa pociecha po przykrych chwilach,zatruwanych niezadowoleniem matki i Kitty.Gdyby tylko mogła zabrać i Jane, każdyszczegół tego planu byłby doskonałością sam w sobie.Jak to dobrze, myślała, że jest jeszcze coś, czego pragnę.Gdyby w naszychplanach nie brakowało niczego, spotkałoby mnie na pewno rozczarowanie.A tak, mającjeden bezsprzeczny powód do zmartwienia, nieobecność Jane, mogę nie bez podstawprzypuszczać, iż spełnią się moje nadzieje i podróż będzie przyjemna.Nigdy nie możeudać się plan, który obiecuje same tylko radości, a od całkowitego rozczarowania możnasię ustrzec tylko wtedy, kiedy się ma jakieś małe, szczególne strapienie.Wyjeżdżając Lidia obiecywała pisywać do matki i Kitty często i obszernie, długojednak trzeba było czekać na jej listy, a czytanie ich niewiele zabierało czasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]