[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozzłoszczona, chciała ubrać się i pójść tam od razu.Ale coś jąpowstrzymało.Czy było coś złego w tym, że w życiu Theo pojawił sięmężczyzna?%7łe pojawił się w jej życiu?Podeszła do toaletki i ochlapała twarz zimną wodą.Doznanyszok nie ugasił jednak zalewającego ją gorąca.W następstwiewydarzeń u Rigby'ego zmniejszyła czujność i poddała się namiętnympocałunkom Jacka.Teraz, niezależnie od tego, jak bardzo siliła się naobojętność, jej ciało żyło własnym życiem.Jego smak, dotyk, zapachpozostawił na niej niezatarte wrażenie tak, jakby wplótł się w tkankęjej duszy.Osuszając twarz miękkim, lnianym ręcznikiem, przypomniałasobie szorstkość jego policzka na swojej skórze.Zdejmując koszulęnocną, drżała, jakby jego dłonie ponownie pieściły jej piersi.Wkładając halkę, zatęskniła za silnym uściskiem jego muskularnego,185ouslaandcsmęskiego ciała.Była wściekła na niego, że wzbudzał w niej takieżądze.Nie, nie dlatego.Była wściekła.i zraniona, ponieważ uznał zaoczywiste, że chce mieć z nim romans.Tak jak całe towarzystwo,osądził ją.Uważał, że jest kobietą pozbawioną wszelkich zasad,ponieważ urodziła nieślubnego syna.Okazał się tak samo podły, jak ciwszyscy mężczyzni, którzy odwiedzali ją od czasu do czasu, znadzieją, że zostanie ich kochanką.Bardziej gorzka do przełknięcia była jednak prawda, że dała sięzłapać w starą jak świat pułapkę, podobnie jak mnóstwo innychkobiet.W sercu żywiła nadzieję, że Jack będzie się starał o jejwzględy, że może pożądanie między nimi zamieni się pewnego dniaw miłość i on się jej oświadczy.On natomiast chciał tylko się z nią kochać.A jej całe ciało drżało na myśl o tym.Zirytowana własną głupotą, pociągnęła za sznurek dzwonka, abywezwać Agnes do pomocy przy zapięciu guzików z tyłu sukni.Potempodeszła do lustra i zaczęła ujarzmiać swoje niesforne loki, upinając jew staranny kok.Zwolniłaby Jacka od razu, gdyby nie problem zeznalezieniem wykwalifikowanego nauczyciela matematyki na jegomiejsce.A może prawda była taka, że nie mogła znieść myśli o jegozniknięciu z jej życia? Ostrożność ani zdrowy rozsądek nie były wstanie uciszyć wielkiej tęsknoty, jaką w niej wzbudzał.186ouslaandcsWczoraj trzymała go na dystans, zajęta przeprowadzaniemrozmów z pokojówkami.Ale teraz musi na nowo umocnić swójautorytet.Musi mu udowodnić - i sobie też - że nigdy nie zaangażujew zakazany romans.- Panie Jackman - powiedziała Elfrida przy śniadaniu, wpatrującsię w niego brązowymi, przenikliwymi oczami.- Zniknął pan podczasnaszego niedzielnego spotkania.Gdzie pan był?Jack spodziewał się tego pytania, ale w tej chwili miał usta pełnepysznej kiełbasy i nie zamierzał popsuć sobie tej przyjemności,odpowiadając na pytanie starej hetery.Gwar i dzwięk sztućcówwypełniał jadalnię, w której dzieci spożywały poranny posiłek: tosty,kiełbasę i gotowane jajka.Przy małym stoliku dla personelu siedziały również pozostałenauczycielki i przysłuchiwały się rozmowie.Dorcas Snyderwepchnęła właśnie do ust babeczkę nadziewaną dżemem, Faith Rigbybawiła się łyżką, kręcąc wzory w pustym do połowy talerzu zowsianką.Margaret Pringle natomiast piła herbatę, trzymając białąporcelanową filiżankę w drobnych, naznaczonych wiekiem dłoniach.Siedząca naprzeciwko niego Julia lekko zmarszczyła brwi, aspojrzenie jej szaroniebieskich oczu przemknęło po nim tak, jakby byłjakimś gryzoniem, który miał czelność zakraść się na stół, aby zjeśćokruchy.Poczuł coś w rodzaju ironicznego rozbawienia.Nie miałapojęcia, że znał jej sekret.i to dawało mu przewagę w ichuwodzicielskiej grze o wysokie stawki.187ouslaandcs- To nie nasza sprawa.Nie powinnyśmy się wtrącać.- Margaretzwróciła się do Elfridy.- Może pan Jackman po prostu zle się poczuł.Przełknąwszy, Jack odłożył widelec i uśmiechnął się doMargaret.- Właściwie, to chciałem popracować nad moimi planami lekcjina następny tydzień - skłamał.- Ponieważ jestem nowy, pomyślałem,że najlepiej będzie, jeśli zastosuję się do wskazówek panny Dewhurst.W rzeczywistości musiał szybko zniknąć, by uniknąć spotkaniawszelkiego kontaktu ze swoją pokojówką.Swoją pokojówką!Spotkanie tej kobiety w tym miejscu zdumiało go bardziej niż widoktego osła Ambrose'a Trottera w gabinecie Julii.Kto by pomyślał, że wciągu dosłownie kilku dni wpadnie na kogoś, kogo znał ze swojegoprawdziwego życia?Nie miał w zwyczaju wyżalać się, zdecydowanie wolał śmiać sięze zrządzeń losu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]