[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mark Sheppard musiałpojechać do Karoliny Południowej.32MeksykDyła to gówniana kafejka w gównianym meksykańskimmiasteczku, ale mieli w niej znośne kanapki, zimne piwo i -rzecz niewiarygodna - szybkie łącze internetowe.Postęp, mruknął do siebie Philippe Roussard, gdy wytarłkoszulą gwint butelki negro modelo i wklepał hasło.Patent był prosty i używano go już od jakiegoś czasu, alemimo całej swojej technologii Amerykanom nie udało sięjeszcze znalezć na niego sposobu.Dzięki czemu sprawdzał sięidealnie.Roussard i jego opiekun mieli na spółkę jedno darmowe,dostępne w sieci konto e-mailowe.Zamiast umieszczaćszyfrowane wiadomości na elektronicznej tablicy ogłoszeńalbo ryzykować dekonspirację poprzez przesyłanie listów wtę i z powrotem, po prostu zostawiali sobie nawzajem75krótkie notatki, zapamiętując je w katalogu szkiców.Przeczytaną wiadomość wystarczało skasować.Pokomunikacji nie pozostawał ślad, nie zachodziło teżniebezpieczeństwo monitorowania korespondencji.Roussard zrobił, co miał do zrobienia, wylogował się, a potemprzyłożył zimną butelkę piwa do czoła.Co za kraj, pomyślał.Mają szybki Internet, ale nie mają klimatyzacji.Dobrze było poczuć orzezwiający chłód butelki na twarzy i nakarku.Wcześniej tego ranka zatrzymał się na stacjibenzynowej, znalazł łazienkę dla mężczyzn i się ogolił.Robiłto codziennie.Mógł podziękować swojej matce za ciemnąkarnację i wyraziste rysy.Zwieży zarost tylko pogarszałsprawę.Chociaż niektórzy w minionych latach brali go zaWłocha, świat postrzegał go inaczej.Roussard nie mógł uciecod swoich korzeni.Wyglądał na tego, kim był - naPalestyńczyka.Mówił biegle po francusku i miał francuski paszport.%7ływiłantypatię do Amerykanów, co oznaczało, że idealnie wtapiałsię we francuskie społeczeństwo.Nie odwiedził tego kraju odlat.Wojna w Iraku pochłonęła go całkowicie.Bycie Jubą, bycie wszędzie i nigdzie, zabijanie żołnierzywrogiego mocarstwa, jednego po drugim za pomocąpojedynczych strzałów z karabinu, stało się jego życiem.Apotem został schwytany.Pomiędzy intensywnymi przesłuchaniami Roussard dużorozmyślał.Doszedł do wniosku, że Ameryka nie przetrwa.Samounicestwienie nie nastąpi w ciągu najbliższychmiesięcy, nawet nie lat, ale za kilka dekad Ameryka padnie.Proces już się rozpoczął, lecz Amerykanie, zbyt syci iszczęśliwi, zbyt zajęci opychaniem się hamburgerami igapieniem w telewizory, nie dostrzegali zagrożenia.Roussarda zdumiewało, że dumny kiedyś naród mógł wzadziwiająco szybkim tempie upaść tak nisko.Sama materiaamerykańskiego społeczeństwa się rozłaziła.Wystarczyłopociągnąć za jedną nić, a całość pruła sięjeszcze łatwiej.Gdyby nie jej arogancja, Ameryka mogłabynawet budzić litość.Osiągnęła wiele, ale podobnie jak wwypadku imperium rzymskiego, nienasycony apetyt nawładzę i światową dominację przyspieszał upadek.Nie mógł się doczekać, kiedy zacznie pracować.Uważał, żepomysł z plagami jest genialny.Dzięki temu katusze, jakieScot Harvath będzie musiał wycierpieć, zyskiwałydodatkowy wymiar.Po uporaniu się z agentem, zamierzałwrócić do swojej roboty w Iraku.Chociaż MuzułmańskaArmia Iraku miała świetnie wyszkolone oddziały snajperów,strach siany przez nich w sercach i umysłach wrogów niemógł się równać z trwogą, którą wywoływał Juba.76Juba powracał w koszmarnych snach.Snajper, który uderzabez ostrzeżenia, sprawiał, że amerykańscy żołnierze nie mogliw nocy spać, ogarnięci paniką, czy będą następni.Byłaniołem śmierci, on decydował, kto przeżyje, a kto umrze.Kiedy tylko wykonam to zadanie, powiedział sobie w duchu,mogę wrócić do irackich braci.Wtedy znowu będę w domu.33Ośrodek Programu Wywiadowczego Sargas"Elk Mountain Montrose, KoloradoByło pózne popołudnie, gdy Scot Harvath spotkał się znowuw sali konferencyjnej ośrodka Sargas" z Timem Finneyem,Ronem Parkerem i Tomem Morganem.Podczas obiaduprzygotowanego przez szefa kuchni rozmawiali o rzeczachniezwiązanych ze śledztwem.Gdy skończyli posiłek, Morgan rozpoczął swoją prezentację.- Chciałbym najpierw zrobić krótkie wprowadzenie, a potemprzejść do szczegółów.Przypuszczam - zwrócił się doHarvatha - że wie pan już dużo z tego, co powiem, ale myślę,że panowie Finney i Parker na tym skorzystają.Scot uprzejmie dał Tomowi znak, żeby mówił dalej.- Po jedenastym września zgarnięto sporo ludzi wAfganistanie, Iraku i innych krajach.Według moich zródełwięzniowie pochodzą z ponad pięćdziesięciu państw, choćnazwy tylko czterdziestu jeden z nich podano do publicznejwiadomości.Największa liczba więzniów pochodzi z ArabiiSaudyjskiej, potem z Afganistanu, a następnie z Jemenu.- Trudno się dziwić - zauważył Finney.- Rzeczywiście - przyznał Morgan, gdy włączył laptop i naściennych ekranach ukazał się pierwszy slajd pośpiesznieprzygotowanej prezentacji w PowerPoincie.- Jak ma się do tego Meksyk?- Od dłuższego czasu zarówno amerykańskie, jak imeksykańskie agencje wywiadowcze wiedzą o wysocewyspecjalizowanych, paramilitarnych obozachszkoleniowych rozsianych po całym Meksyku, z czego co77najmniej kilka znajduje się w odległości najwyżej dnia jazdysamochodem od naszej południowej granicy.Obozy sąprowadzone przez Zetas, ludzi z oddziałów meksykańskichwojskowych sił specjalnych, którzy zdezerterowali w połowielat dziewięćdziesiątych, by za duże pieniądze zatrudnić się wkartelach narkotykowych.Wyświetlił następny slajd: kolaż zdjęć wywiadowczych.- W obozach często goszczą obywatele różnych krajówarabskich, a także azjatyckich włącznie z Tajami,Indonezyjczykami i Filipińczykami.- Przedstawiciele wszystkich skupisk islamskich radykałówna świecie - wtrącił Finney.- Istny Disneyland dlaterrorystów.Morgan pokiwał głową i przeszedł do następnego slajdu.- Mam w Waszyngtonie kolegę, który od dawna twierdzi, żeza pośrednictwem Zetas terroryści badają możliwościwykorzystania kanałów przerzutowych kartelinarkotykowych do szmuglowania ludzi, broni i materiałówwybuchowych przez naszą dziurawą granicę z Meksykiem.Myślę, że dochodzenia, które się obecnie prowadzi, pewnegodnia wykażą iż ludzie i materiały wykorzystane w atakach naManhattan trafiły do naszego kraju przez południowągranicę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]