[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odebrała, lecz jej głos brzmiał odlegle, szorstko i obco.- Garnock miał nawrót choroby - wyjaśniła.Wiesz, jak to jest z grypą, a on na dodatek nie dba o siebie.Jestemtu praktycznie sama i wszystkiego doglądam.Według mnie powinniśmy zamknąć kramik do końca semestru,nie zaliczyć studentom zajęć, a umożliwić im powtórzenie w następnym semestrze, lecz przypuszczam, że rektoruniwersytetu mógłby narobić sporo szumu, co zresztą byłoby całkiem na miejscu.- Stypendyści i wszyscy, którzy chcą bronić prac magisterskich, będą mieli kłopot.- Tak, to prawda.- Czy mogę ci w czymś pomóc, Sally?- Nie, muszę nadrobić trochę papierkowej roboty, natomiast w weekend powinnam przeczytać trzydzieści pracpierwszaków.Może masz ochotę to zrobić i ocenić za mnie te wypociny?Nie odpowiedział.- Dlaczego nie wymagasz maszynopisów? - zapytał.- Cholera, masz rację.Zatrważające jest, w jaki sposóbuczą, albo raczej nie uczą, pisma ręcznego w szkole.Nie umiem przeczytać bez cierpień pracy napisanejodręcznie, nawet jeśli jakikolwiek student pierwszego roku wykrzesze z siebie więcej niż pół strony.DziękiBogu, że chociaż w szkole średniej wymagają kursu maszynopisania.Mówiąc poważnie, Cam, masz na toochotę?- Czemu nie, oceniasz według średniego poziomu grupy?- Ani myślę - odparła Sally.- Obiecałam im, że postawię trzydzieści cztery piątki, jeżeli będą umielidziewięćdziesiąt procent tego, czego od nich wymagam, no i jeśli będą mi to w stanie udowodnić.Ale z drugiejstrony równie chętnie postawię trzydzieści cztery dwóje, jeśli nikt nie nauczył się przynajmniej trzydziestuprocent całego materiału.Jeśli zdecyduję, że powinnam postawić trzy piątki, dziewięć czwórek, nie więcej niższeść dwój, to będę się oszukiwać na oczach moich studentów.Oceniam więc, co rzeczywiście przyswoili sobieo parapsychologii.Jedyne polecenie, na które mieli odpowiedzieć, brzmiało: Napisz, czego się dowiedziałeśpodczas rocznego kursu." Jeżeli ściągnęli z podręcznika fragmenty tekstu, cóż zrobić, będę musiała stwierdzić,że nie nauczyli się niczego więcej.Chodzi mi o sprawdzenie ich umiejętności wartościowania iustosunkowywania się do zagadnień.Oczywiście, w dzisiejszych czasach jest to poświęcenie, ale moimzdaniem ocenianie według średniego poziomu grupy jest nagradzaniem zgodności z autorytetami zamiastoryginalności myślenia.Uważają, że zbyt wiele wymagam.Większość pierwszaków wybiera grupę Joe'ego.Onstawia stopnie według średniego poziomu i żeby zaliczyć, wystarczy rozwiązać tylko test oceniany potem przezkomputer.- Właśnie dlatego nie uczę.- Fenton roześmiał się.- Umarłbym, gdybym miał zdecydować, który z tych dwóchsposobów oceniania jest lepszy.- A czym zamierzasz się zajmować, skoro nie uczysz, Cam?- Bóg jeden wie.- Poczuł się nagle nieswojo.Na szczęście nie muszę się o to martwić jeszcze przeznajbliższych kilka miesięcy, a potem, cóż, przyjdzie mi się z tym zmierzyć.Ale, całe szczęście, jeszcze nieteraz.Sally, czy chciałabyś, żebym przyniósł coś na kolację?- Nie, tym razem moja kolej na wymyślanie posiłku.W drodze powrotnej do domu spróbuję kupić jakieśsałatki.Ale miałabym do ciebie prośbę, żebyś kupił i przyniósł ze sobą kilka kaset magnetofonowych, jeśli niesprawi ci to kłopotu.- Będę o siódmej - odparł Fenton.Milczał chwilę i dodał: - Kocham cię.- Kocham cię - powtórzyła cicho i odłożyła słuchawkę.W sklepie, gdzie można było kupić kasety, tanie nagrania i baterie, czekał na odbiór zamówienia, o któreprosiła Sally.Mimo woli słyszał rozmowę stojącej obok młodej kobiety ze sprzedawcą.Nic nie brzmi takwyraznie jak własne nazwisko niespodziewanie wypowiedziane na głos w publicznym miejscu.- Nie - powiedziała kobieta.- To jest zamówienie na nazwisko Cameron, ja nazywam się Dameron.Proszęposzukać pod D" jak David, tam pan je znajdzie.- Czy Frances Dameron to pani? - zapytał sprzedawca szperając w szufladzie.Kobieta odebrała paczkę, zapłaciła i wyszła.Sklepowa pomyłka stała się przyczyną powrotu Fentona dowspomnienia o Irielle.Cameron nie było rzadkim nazwiskiem.Było to jedno z imion Cama nadanych mu na chrzcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]