[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stamtąd widziała okno biblioteki, w której dziadek rozmawiał z jakimś człowiekiem.Szyba woknie była przymglona, ale rozpoznała policyjny mundur i zastanawiała się, o czym dziadekmo\e rozmawiać w gabinecie z jakimś karabinierem.Mę\czyzna siedział tyłem do okna nabrzegu krzesła, sztywny, w patetycznej pozie ołowianego \ołnierzyka.Przyglądała im się dochwili, w której uznała, \e wuj zaraz nadejdzie, zeszła więc do ogrodu, do podniszczonejaltanki, poklepała się po plecach dla rozgrzewki, zrzuciła wilgotne liście le\ące na kamiennejławce i usiadła.W chwilę pózniej zjawił się Esteban Garcia; wyszedł właśnie z gabinetusenatora i aby dotrzeć do \elaznej bramy, musiał przejść przez ogród.Na widok Alby170zatrzymał się jak wryty.Niezdecydowany, rozejrzał się na wszystkie strony, po czympodszedł.- Pamiętasz mnie? - zapytał.- Nie.- zawahała się.- Jestem Esteban Garcia.Poznaliśmy się w Las Tres Marias.Alba uśmiechnęła się zdawkowo.Czuła, \e łączy się z nim jakieś niemiłe wspomnienie.W oczach Garcii było coś, co wywoływało w niej niepokój, ale nie potrafiła tego określić.Garcia odgarnął dłonią liście i usiadł obok niej w altance, tak blisko, \e zetknęły się ich nogi.- Ten ogród wygląda jak d\ungla - powiedział dysząc jej prosto w twarz.Zdjął czapkę i zobaczyła, \e ma bardzo krótkie i sztywne włosy nasmarowane guminą.Nagle Garcia ją objął.Poufałość tego gestu wytrąciła Albę z równowagi i przez chwilęsiedziała jak sparali\owana, po czym odsunęła się i usiłowała uwolnić.Ręka karabinieraprzycisnęła ramię Alby i jego palce wbiły się w nie przez gruby materiał płaszcza.Czuła, \eserce bije jej jak maszyna, a rumieniec pokrywa policzki.- Urosłaś, Albo, wyglądasz ju\ prawie jak kobieta - szepnął jej do ucha.- Mam czternaście lat, dzisiaj je kończę - wybełkotała.- W takim razie mam dla ciebie prezent - rzekł Esteban Garcia uśmiechając się krzywo.Alba usiłowała odwrócić twarz, ale przytrzymał ją mocno obydwoma ramionami, tak \emusiała nadstawić mu usta.Był to pierwszy pocałunek, jakiego doznała - gorący i brutalny.Jego szorstka, zle ogolona skóra drapała jej twarz; czuła stęchły zapach tytoniu i cebuli orazprzemoc.Garcia próbował otworzyć językiem usta Alby, podczas gdy palcami ścisnął jejpoliczki tak mocno, \e musiała rozewrzeć szczęki.Jego język kojarzył się jej z zaślinionym, ciepłym mięczakiem, tote\ ogarnęły ją mdłościi zebrało się na wymioty; nie zamykała jednak oczu.Widziała twardą tkaninę jego munduru iczuła jego ręce otaczające jej szyję w okrutnym uścisku; nie przestając całować, Estebanściskał ją coraz mocniej.Miała wra\enie, \e się dusi, i odepchnęła go tak gwałtownie, \ezdołała się uwolnić.Garcia wstał z ławki i uśmiechnął się szyderczo.Miał czerwone plamy napoliczkach i szybko oddychał.- Spodobał ci się mój prezent? - zapytał śmiejąc się.Alba widziała, jak oddala siędługimi krokami, i zaczęła płakać.Czuła się brudna i poni\ona.Potem pobiegła do domuumyć mydłem twarz i szczoteczką zęby, jakby mogło to zmyć plamę z jej pamięci.Gdyprzyszedł po nią wuj Jaime, rzuciła mu się na szyję, zatopiła twarz w jego koszuli ipowiedziała, \e nie chce \adnego prezentu, poniewa\ postanowiła zostać zakonnicą.Jaimewybuchł donośnym i głębokim śmiechem, który wydobył się z jego trzewi i który bardzorzadko u niego słyszała, gdy\ z usposobienia był milczkiem.- Przysięgam, \e to prawda! Zostanę zakonnicą! - szlochała Alba.- Musiałabyś na nowo się urodzić - odparł Jaime.- A do tego jeszcze przejść po moimtrupie.Alba nie widziała więcej Estebana Garcii a\ do chwili, w której natknęła się nań naparkingu koło uniwersytetu, ale nigdy go nie zapomniała.Nikomu nie opowiedziała oodra\ającym pocałunku ani o snach, które miała potem; Garcia zjawiał się w nich jako zielonabestia gotowa udusić ją swoimi łapami i oślizłą macką, którą wpychał jej do ust.Przypominając sobie to wszystko odkryła, \e koszmar czaił się od lat w jej wnętrzu, aGarcia jest nadal bestią czyhającą w cieniu i gotową rzucić się na nią na ka\dym \yciowymzakręcie.Nie mogła wiedzieć, \e myśli, które ją nachodzą, są ostrze\eniem.Rozczarowanie i gniew Miguela spowodowane odkryciem, \e Alba jest wnuczkąsenatora Trueby, rozwiały się, gdy po raz drugi w \yciu dostrzegł ją snującą się jak zabłąkanadusza korytarzami koło kawiarenki, w której się poznali.Uznał, \e nie byłoby rzeczą słusznąobwinianie wnuczki za poglądy dziadka.Znów spacerowali obejmując się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]