[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Masz ochotÄ™ na naleÅ›niki na sÅ‚odko czy mo\e pikantne?- Jasne, \e na sÅ‚odko.- Ja mam tu swoje ulubione - oznajmiÅ‚ Julien.- BiorÄ™ je - postanowiÅ‚a bez chwili wahania.ChÅ‚opak rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.- Nie chcesz nawet wiedzieć, z czym one sÄ…?- Jasne, \e chcÄ™.Ale i tak je biorÄ™.- JesteÅ› pewna?Kiwnęła gÅ‚owÄ….Po chwili jednak trochÄ™ siÄ™ wystraszyÅ‚a.- No wiÄ™c co w nich jest takiego strasznego? - spytaÅ‚a, zdecydowana, \e cokolwiek tobÄ™dzie, i tak je zamówi.- Miód lawendowy, kardamon i cynamon - wyjaÅ›niÅ‚.SÅ‚yszaÅ‚a, \e jest coÅ› takiego jak miód lawendowy; nigdy go jeszcze nie jadÅ‚a, ale nieprzypuszczaÅ‚a, \eby jego smak ró\niÅ‚ siÄ™ w jakiÅ› znaczÄ…cy sposób od akacjowego, sosnowegoczy pomaraÅ„czowego, a połączenie miodu - jakiegokolwiek - z jej ulubionymi przyprawami,wydawaÅ‚o siÄ™ fantastyczne.NaleÅ›nik byÅ‚ przepyszny.Anna nigdy w \yciu nie jadÅ‚a lepszych.Å›aÅ‚owaÅ‚a, \e znaleÅ›nikami nie jest tak jak z pizzÄ… - \e bierze siÄ™ du\Ä…, Å›redniÄ… albo małą.Z pewnoÅ›ciÄ…wzięłaby du\Ä…, a naleÅ›nik najwy\ej mogÅ‚a zamówić drugi.Julien nawet jej to zaproponowaÅ‚, ale zrobiÅ‚o siÄ™ ju\ dość pózno, a ona obiecaÅ‚aDuvernetom, \e bÄ™dzie w domu, zanim wrócÄ… z pracy.Nie chciaÅ‚a sprawiać im zawodu,zwÅ‚aszcza \e Barbara zapowiedziaÅ‚a, \e przygotuje na cześć Anny wyjÄ…tkowÄ… kolacjÄ™.Powie-dziaÅ‚a wiÄ™c o tym Julienowi, a on zrozumiaÅ‚ i po wyjÅ›ciu z crêperie poszli najkrótszÄ… drogÄ…do najbli\szej stacji metra.Razem dojechali do Châtelet, skÄ…d Anna miaÅ‚a przesiadkÄ™ naMontparnass, a on na stacjÄ™ Georges V.- Bardzo ci dziÄ™kujÄ™ - powiedziaÅ‚a Anna, kiedy siÄ™ rozstawali.- To ja ci dziÄ™kujÄ™.- Ty mnie!? - zdziwiÅ‚a siÄ™.- Za co?- JesteÅ› pierwszÄ… osobÄ…, której pokazujÄ™ Pary\.Zawsze to mnie go pokazywano.Kiedy przyje\d\aÅ‚em na wakacje, dziadek albo ktoÅ› inny z rodziny oprowadzaÅ‚ mnie pomieÅ›cie, a dzisiaj ja mogÅ‚em to zrobić.I wiesz co? DziÄ™ki tobie odkrywam to miasto na nowo.- JeÅ›li naprawdÄ™ jest tak, jak mówisz, to bardzo siÄ™ cieszÄ™ - powiedziaÅ‚a Anna.Nie mogÅ‚a dodać nic wiÄ™cej, bo metro, do którego miaÅ‚a wsiąść, wÅ‚aÅ›nie nadjechaÅ‚o.Zanim zamknęły siÄ™ drzwi, zdÄ…\yÅ‚a pomachać Julienowi i zawoÅ‚ać:- Do jutra.12Przez sześć dni w tygodniu - równie\ w soboty - odbywaÅ‚y siÄ™ zajÄ™cia z monsieurMaximem.Plan kursu przewidywaÅ‚ pięć godzin dziennie, ale kilka razy siÄ™ zdarzyÅ‚o, \eprzeciÄ…gnęły siÄ™ do szeÅ›ciu, a raz nawet do siedmiu.Mistrz byÅ‚ wymagajÄ…cym nauczycielem i nie mo\na sobie byÅ‚o pozwolić nawet nachwilÄ™ nieuwagi.Mimo podeszÅ‚ego wieku Å›ledziÅ‚ swymi bystrymi oczami poczynaniapodopiecznych i nawet najmniejsze uchybienia nie uchodziÅ‚y jego uwagi.- Jak on to robi? - zastanawiaÅ‚a siÄ™ gÅ‚oÅ›no Anna w upalny sierpniowy dzieÅ„.- Czasamimi siÄ™ wydaje, \e ma dodatkowo dwie albo trzy pary oczu wokół gÅ‚owy.- Nie mam pojÄ™cia - odparÅ‚ Julien.- Ale te\ czÄ™sto mam wra\enie, \e widzi to, codzieje siÄ™ za jego plecami.Tego dnia uczyli siÄ™ przygotowywać ró\ne rodzaje sufletów, i to wÅ‚aÅ›nie wtedyzajÄ™cia przedÅ‚u\yÅ‚y siÄ™ o dwie godziny.Anna i Julien, którzy codziennie po kursie wybieralisiÄ™ na wÄ™drówki po mieÅ›cie, rym razem byli tak zmÄ™czeni, \e postanowili zrobić przerwÄ™ wzwiedzaniu Pary\a i wyskoczyć do kina na film o Edith Piaf.Mieli ju\ kupione bilety, ale dorozpoczÄ™cia seansu zostaÅ‚o jeszcze ponad pół godziny.Sierpniowy dzieÅ„ byÅ‚ wyjÄ…tkowo upalny, wiÄ™c po drodze kupili w sklepiku dwiebutelki wody, doszli do najbli\szego skweru, znalezli wolnÄ… Å‚awkÄ™ i usiedli.- Na przykÅ‚ad dzisiaj - wróciÅ‚a do tematu Anna, obsuwajÄ…c siÄ™ nieco na Å‚awce iwyciÄ…gajÄ…c przed siebie nogi.Julien zerknÄ…Å‚ na niÄ… i zrobiÅ‚ to samo.- Te\ ciÄ™ bolÄ… nogi?- BolÄ…? W ogóle ich nie czujÄ™ - odparÅ‚a.- Mówisz o suflecie Giovanniego? - spytaÅ‚ Julien, nawiÄ…zujÄ…c do tego, co powiedziaÅ‚ana poczÄ…tku.- WÅ‚aÅ›nie.- UÅ›miechnęła siÄ™ i pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. Monsieur Giovanni, paÅ„ski sufletserowy opadÅ‚.- NauczyÅ‚a siÄ™ parodiować mistrza i caÅ‚kiem dobrze jej to wychodziÅ‚o.Julien rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ i Å‚amanym francuskim, z mocnym wÅ‚oskim akcentem,przedrzezniajÄ…c jednego z WÅ‚ochów uczestniczÄ…cych w kursie, odpowiedziaÅ‚:- SpadÅ‚, prawda.Ale, maestro, jak pan to dowiedziaÅ‚? Pan do mnie stać plecami! -zawoÅ‚aÅ‚ z przera\eniem.Tym razem to Anna wybuchnęła Å›miechem; kiedy ju\ siÄ™ uspokoiÅ‚a, powtórzyÅ‚a sÅ‚owamonsieur Maxime'a:- SÅ‚yszaÅ‚em, jak opadaÅ‚.I zrujnowaÅ‚ pan jeszcze suflet mademoiselle Astrid.To byÅ‚ ciÄ™\ki, pracowity dzieÅ„, ale równie\ zabawny.Astrid, sympatyczna dwudziestoletnia Szwedka, sÅ‚yszÄ…c sÅ‚owa mistrza, pokrÄ™ciÅ‚agÅ‚owÄ…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]