[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej mąż otworzył usta, lecz w porę zmilczał.Niemądrze było sprzeciwiać się Laren.- Urodziłem się jako Ronin - powiedział Cleve, ważąc słowa - ale przez dwadzieścia lat nosiłemimię Cleve.pozostanę więc przy nim.4Rouen w Normandii, zamek diuka Rollo, dzień przesilenia letniego roku pańskiego 924Diuk Rollo Normandzki, mąż, któremu los użyczył więcej lat niż większości ludzi, wciążobdarzony bystrym wzrokiem, wigorem i żądzą przygód, pochylił się do przodu i rzekł:- Cleve, przyjacielu! Laren opowiedziała mi historię twojego dzieciństwa.I ja pragnę, byś odzyskałswój prawowity majątek i odnalazł rodzinę, choć upłynęło blisko dwadzieścia lat.To szmat czasu.Ludzie umierają, niewielu dana jest długowieczność, jaką cieszę się ja i mój brat Hallad.Och, tenHallad! Założę się, że nawet nu śmiertelnych marach zdoła spłodzić kolejnego potomka!- Słusznie prawisz, panie - przytaknął Cleve.Ojciec Laren, Hallad, doczekał się już trzech synów z łonanowej młodej żony, którą poślubił pięć lat temu.Wciąż żwawy i wytrzymały na trudy, przypominał tymswego brata Rolla.Czasami Cleve czuł się nieswojo, gdy myślał o tych dwóch i wracał wspomnieniem dopobytu na dworze króla Sitrica, męża w kwiecie wieku z postury, choć z rachuby lat spędzonych naziemi starszego nizli sama śmierć.Czy Rollo i Hallad korzystali z tej samej magii? - Z pewnościąjednak wolisz porozmawiać ze mną o rychłych zaślubinach Williama i Chessy, córki króla Sitrica.- Ach, tak.Czas już najwyższy i William dobrze o tym wie.Nie Spieszno mu wprawdzie do tegomałżeństwa, lecz nie uchyli się od niego.Nadal bardzo tęskni za swoją żoną, wiesz?- Musi spłodzić więcej synów - mruknął Cleve.- On rozumie swoje obowiązki, a ty go zapewniłeś, że księżniczka ma gładkie lico i kształtne ciało.- Tak, przystojna z niej białogłowa.- A czy jest uległa z natury?- Rozjaśnia mrok swoją obecnością.- Czy to znaczy, że posiadła cnotę uległości?- Cóż, panie.niezupełnie, lecz jestem pewien, że William nie będzie rozczarowany.Czemu jednaknie zadałeś mi tych pytań wcześniej? Ten związek został już wszak uzgodniony.Merrik, Laren i japozostaniemy w Rouen aż do przybycia księżniczki i ceremonii zaślubin: William nas o to prosił.- Owszem, wiem o tym.Merrik chętnie spędzi trochę czasu z Tabim, Laren będzie mnie zabawiaćpieśniami skaldów.A ty, Cleve? Jak planujesz wypełnić czas oczekiwania?- Będę się grzał w promiennej atmosferze twego dworu, panie.- Ano dobrze, nie mów, jeśli nie chcesz! Ha! Założę się, że dziewczę jest piękne i młode.Wszaktu kryje się sekret, czyż nie?Rollo trafił w dziesiątkę, lecz Cleve uśmiechnął się tylko jak kot, któremu podsunięto miseczkętłustego mleka.Zdobycz miała na imię Marda, była piersiasta, skora do śmiechu i dawała mu wielerozkoszy.- A więc wraz z Merrikiem i Laren wybieracie się w górę wschodniego wybrzeża, przez obszar księstwaduńskiego aż do Szkocji.Czy zamierzasz zabrać też Kiri i jej kundla z piekła rodem? A może chcesz kilkuwojów?Cleve skinął głową.- Kiri i Irek, owszem, jadą z nami.Udajemy się wszak do domu.Nie, nie sądzę, bym potrzebowałwięcej wojowników, skoro zabieramy dwie śmigłe łodzie i czterdziestu zbrojnych mężów.Okazało siębowiem, że wszyscy ludzie Merrika chcą rozprostować zaśniedziałe kości.Nieróbstwo zaczęło imdoskwierać.Zamierzają pohandlować.a może i wdać się w jakąś awanturkę, zgarnąć trochę łupów izniewolić kilka białogłów, jeśli nadarzy się okazja.- Taak.to naturalna potrzeba wojownika.Ludzie Merrika zawsze należeli do najdzielniejszych.Mimo to chciałbym posłać z tobą garstkę moich wojów, niewielu, zapewniam cię.Na przykład kapitanaBjarniego, człeka lojalnego i zaufanego.Ma krzepę dębu, na którym zazwyczaj wieszam łajdaków iobwiesiów.- Rollo rozsiadł się wygodnie na obszernym tronie i potarł gładko ogolony podbródek.Nie podoba mi się natomiast, że Laren uparła się jechać z wami.Może stać jej się coś złego, awtedy Taby ciężko to przeżyje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]