[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo odpychającego wyglądu byłotu jednak bardzo sympatycznie, a jedzenie znakomicie smakowało.Kiedy wieczorem zajechali przed dom Victorii.Dare zapytał:- Jesteś pewnie zmęczona?- Tak.Po tylu emocjach myślę, że przydałaby mi się drzemka -powiedziała i pocałowała go mocno.- Rób tak dalej, a jedno jest pewne, nie pośpisz sobie.Zaśmiałsię i przyciągnął ją do siebie.Nagle usłyszeli głośny tupot i krzyk.- Victorio.panie Kincaid.! Chyba podpaliłam kuchnię!115RSA ja martwiłem się brakiem rozrywek w Gage, zauważył Dare.- No nie! - zawołała Victoria.Obróciła się na piecie i już chciałapobiec, kiedy przytrzymał ją za łokieć.Obejrzała się zdziwiona.- Co robisz? - spytał.- A jak myślisz? Muszę jej przecież pomóc.Mężczyzna westchnął.- Zrobimy to razem.- Złapał ją za rękę i pociągnął za sobą.Kiedy nadbiegli, powitał ich chóralny krzyk:- Niespodzianka!Była to typowa dla małych miasteczek zabawa.Zebrali się tuwszyscy z Gage.Nie było to zresztą trudne, miasteczko bowiemliczyło tylko sześćdziesięciu mieszkańców.Stoły były suto zastawione specjałami z kuchni najlepszychgospodyń.Nad nimi zaś powiewał duży transparent z napisem: Gratulacje: Dare i VictoriaWszyscy wkoło uśmiechali się życzliwie i poklepywali Dare'apo piecach, gratulując wybranki.Victoria zrozumiała, że przy odrobinie szczęścia jej małżeństwomogłoby się udać.Nie była jednak naiwna.Wiedziała, że praca Dare'anie sprzyja założeniu rodziny.Westchnęła cicho i ruszyła w tłum.Po godzinie postanowiła poszukać.męża".Zastała go przy stolez łakociami.Właśnie kończył sławny tort czekoladowy paniVonnegut.116RS- Jak się bawisz? - spytała- Całkiem dobrze.Wiesz, miałem nawet kilka ofert pracy.Mamwrażenie, że tutejsi mężczyzni boją się.iż będę twoim utrzymankiem -zaśmiał się.- No, tak.Na to nie zgodziłby się żaden macho.Zasępił się.- O co chodzi? - zaciekawiła się Victoria.- Pamiętasz, jak mówiłaś, że udawanie małżeństwa na zawszezmieni twoje życic?Kiwnęła głową.- Teraz rozumiem, co chciałaś mi powiedzieć.Jak ty sobie daszradę.potem? - zmartwił się.- Hej, nie będzie tak strasznie - powiedziała, udając beztroskę.-Nawet mi się przysłużyłeś, bo teraz wiem, czego mi w życiu trzeba.- Jak to?- Bo widzisz, moja ciotka nie pozwalała mi na kontakty zmężczyznami.Przekonała mnie nawet, że nic jest mi to potrzebne doszczęścia.Myślę, że podświadomie bała się, że skończę jak mojamatka.Teraz wiem.że moje życie było niepełne.I to wszystko dziękitobie - dodała.- Ciekawie rozumujesz - stwierdził rozbawiony jej logiką.Poprosił ją do tańca.Kiedy umilkła muzyka, usiedli, aby popatrzeć na gwiezdzisteniebo.117RS- Może byśmy się tak wymknęli tylnymi drzwiami? -zaproponował Dare.Oboje popatrzyli na siebie znacząco.- Spróbujmy - odparta.- Ale wiesz, że ludzie będą plotkować?- Co mi tam! Zawsze jestem taka porządna.Mogę chyba choćraz zrobić coś, co sprawi mi przyjemność?Kiedy przechodzili przez kuchnię, dopadła ich pani Vonnegut.Zawołała swoje koleżanki i już po chwili siali otoczeni wianuszkiemstaruszek.Wszystkie wychwalały Dare'a za refleks i odwagę, którymisię wykazał, ratując malutką Amy.Doris Vonnegut dostrzegła jednak, że jej honorowym gościombardzo dokądś spieszno.- Możecie wyjść frontowymi drzwiami - powiedziała z błyskiemw oku.- W ten sposób unikniecie plotek.Podziękowali za radę i ruszyli do drzwi.Tu zatrzymała ich PamCraig.- Pani Cooper?- Witaj, Pam.Nie widziałam cię wcześniej.- Victoria przywitałasię.- Wracam prosto z pracy - wyjaśniła.- Nic mogłam wyjśćwcześniej.Chciałam pani powiedzieć, że wiem już, jak powinnampostąpić.Dare, widząc, że zanosi się na zwierzenia, odszedł na bok.118RS- Patrząc na panią i pani męża, zrozumiałam, jak bardzo tęsknięza Willem.Wiem, że nie był dla pani miły, ale on mnie kocha.Obiecał zresztą, że się zmieni - kontynuowała.- Och, Pam - westchnęła Victoria.- Wiem, że któregoś dnia Will popatrzy na mnie tak, jak panimąż patrzy na panią.Od razu widać, jak bardzo się kochacie.ZCharliem jakoś się ułoży Jestem tego pewna - powiedziała i pożegnałasię.wychodząc spiesznie.- Wszystko w porządku? - spytał Dare, podchodząc do Victorii.-Masz taką dziwną minę.- Tak.Pam postanowiła pogodzić się z Willem.Zobaczymy,może to coś zmieni.Weszli w ciszy do domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]