[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak Mallory nabrała wprawy wodczytywaniu miłosnego zapału w jego ciemnych, wspaniałychoczach i zręcznie kierowała jego uwagę w inną stronę, najczęściejrzucając prowokacyjne lub złośliwe zdanie.Robiła to z tchórzostwa, gdyż obawiała się, że kilka jeszczetakich pocałunków obróciłoby w pył całą jej silną wolę i rozsądnepostanowienia.Oparta łokciami o blat biurka i zapatrzona w przestrzeń Malloryraz jeszcze przypominała sobie, dlaczego nie powinna wiązać sięuczuciowo z Elliottem.Dostała już raz lekcję od Larry'ego,czarującego i przystojnego szefa, który zabawiał się przez jakiś czasze swoją sympatyczną sekretarką.Mallory poddała się jego urokowi zentuzjazmem tylko po to, żeby przeżyć największy szok w swoim60RSżyciu, gdy przeczytała w gazecie wiadomość o jego zaręczynach zeznaną i bogatą panną należącą do elity Dallas.Gdy zażądała od niegowyjaśnień, usłyszała, że nigdy nie zamierzał ożenić się ze zwykłąpomocą biurową i że ludzie tacy jak on zawierają związek małżeńskitylko wtedy, gdy panna dorównuje mu pozycją towarzyską.Dał przytym do zrozumienia, że ich stosunki nie muszą się zmienić tylkodlatego, że on się żeni.Rozwścieczona tą propozycją Mallorypożegnała go ciosem pięści, którym omal nie wybiła mu szczęki.Niewiele brakowało, a sobie również zrobiłaby krzywdę, ale nigdytego nie żałowała.Dlaczego, zastanawiała się, jest taka podatna na urok mężczyznzupełnie różnych od niej.Groziło jej to znowu w przypadku Elliotta.Nie tylko górował nad nią pod względem majątkowym, ale byłrównież uznanym intelektualistą.Jego świat różnił się od jej świata.Podobała mu się, to jasne.Musiałaby być ślepa, żeby tego niewidzieć.Ale uważała, że Elliott, tak samo jak Larry, na partnerkężyciową wybierze kobietę ze swego środowiska.Jakąśintelektualistkę, jak ta kobieta z banku wiedzy i pomysłów.Mallorybyła tylko chwilową odmianą, poza tym miała ułatwić zapewnienieszczęścia jego siostrze.Gdy już nie będzie jej potrzebował, zamieni jąna kogoś równego mu pod każdym względem.- Mallory, co się stało?Zaskoczona podniosła wzrok.Kiedy on wszedł do pokoju? -zastanawiała się.Wyprostowała się, udając zajętą.61RS- Nic się nie stało, skądże - zaprzeczyła.- Myślałam właśnie, żepowinnam przepisać to sprawozdanie.Czy potrzebujesz czegoś?Przyjrzał się jej niedowierzająco.- Myślałaś o sprawozdaniu? I dlatego miałaś taką smutną minę?Zostaw to, jeśli dla ciebie za trudne.Zrobią mi to na uniwersytecie.Znów zbyt dosłownie przyjął jej słowa.Czując się winna,Mallory potrząsnęła przecząco głową.- Daj spokój - zaoponowała sucho.- To moja praca.I nie sprawimi to żadnego kłopotu.Po prostu się zamyśliłam, to wszystko.Czyczegoś potrzebujesz?- Ołówka.Znów gdzieś mi się zapodział.Odsunęła szufladkę i podała mu dwa świeżo zatemperowane.- Proszę, odkopię ich więcej w jaskini po południu.Czy cośjeszcze?- Nie.To wszystko.Na pewno nic ci nie jest?- Na pewno - odparła zdecydowanie.- A teraz zostaw mnie,proszę.Muszę to skończyć przed lunchem.Odetchnęła z ulgą, gdy posłuchał i wyszedł.Usiadła przykomputerze i zaczęła przepisywać sprawozdanie, nakazując sobie niemarnować czasu na marzenia o swoim atrakcyjnym, choćnieosiągalnym szefie.Inaczej zrobi z siebie kompletną idiotkę.Po razwtóry.Punktualnie o dwunastej Elliott zjawił się w pokoju Mallory, abyją zabrać na lunch.Błyski w jego oczach sprawiły, że zaczęła sięzastanawiać, co on knuje.62RS- Dokąd jedziemy? - spytała, zajmując miejsce dla pasażera,gdyż Elliott chciał prowadzić.- Zobaczysz - obiecał, sprawnie włączając się w ruch naautostradzie.Przestała snuć domysły, gdyż Elliott podjechał podwielki salon samochodowy Chevroleta.- Kupujesz samochód! - wykrzyknęła.- Celny strzał - pochwalił ją z uśmiechem.- Chcę, abyś mipomogła się zdecydować, znudziło mi się czekanie na taksówki.- Och, co za frajda! - cieszyła się Mallory, patrząc na wielkiwybór aut wystawionych na sprzedaż.- Dlaczego chcesz kupićwłaśnie chevroleta?- Przede wszystkim chcę kupić samochód amerykański.Ford czychrysler też by mi odpowiadał.Jeśli nie znajdziemy czegośodpowiedniego tutaj, spróbujemy gdzie indziej.Skinęła głową i skierowała się do grupy luksusowych pojazdów,pasujących do kogoś takiego jak Elliott.Podbiegł do nich chudymłodzieniec, zachwycony, że trafia mu się klient.- Dzień dobry państwu - powiedział z teksaskim akcentem.-Potrzebują państwo samochodu?Mallory z trudem powstrzymała się od repliki, że szukają konia zbryczką, ale Elliott mruknął coś potwierdzająco.Mallory podeszła doniezwykle efektownego samochodu, o błękitnometalicznej karoserii, iotworzyła drzwi, aby obejrzeć z bliska wybite pluszem wnętrze.Tak, pomyślała, to powinno podobać się Elliottowi.63RS- Aa.- pochwalił sprzedawca, znalazłszy się nagle obok niej -pana żona ma dobry gust.To jest coś pięknego, nieprawda? Mawszystkie zalety.Elastyczną kierownicę, rozkładane siedzenia,wystarczy nacisnąć ten guzik, kontrolę szybkości, radiomagnetofon,pluszową tapicerkę, dywaniki.Mówił prawie kwadrans bez przerwy.Mallory, słuchając jednymuchem, chodziła wokół samochodu, a potem wsiadła próbując, czyfotele są dość wygodne.Jest wystarczająco dużo miejsca na długienogi Elliotta, stwierdziła, wyciągając się jak najdalej.- Aadny jest, prawda, Elliott? - Wystawiła głowę przez okienko,a potem wysiadła.Gdzie się podział Elliott?Dojrzała go w głębi salonu, siedzącego w otwartym sportowymsamochodzie o smukłej linii i złotawej karoserii.Obok niego stałsprzedawca, trajkocząc bez przerwy i gestykulując obydwiemarękami.Oczy Mallory rozszerzyły się ze zdumienia.Czy on zamierzakupić corvettę? Człowiek, którego najelegantszym strojem byłypopelinowe spodnie i koszulka polo? Elliott miał minę mocnoniewyrazną, gdy Mallory podeszła do niego.- Zauważyłem go z daleka - rzekł, jakby się bronił przedzarzutami.- Ma ładny kolor, prawda?- Jest boski - odparła bez namysłu.- Po prostu nie spodziewałamsię, że chcesz kupić sportowy wóz.Popatrzył na szereg większych, bardziej tradycyjnych w liniisamochodów.- Oczywiście każdy z tamtych byłby bardziej praktyczny.64RSMallory nie mogła powstrzymać śmiechu, widząc jegorozmarzoną minę.Wyglądał jak mały chłopiec w sklepie zzabawkami, któremu radzą wybrać jakąś kształcącą grę, a jemu marząsię wrotki.- Obejrzyjmy go dokładniej - powiedziała, otwierając drzwi odstrony kierowcy.Nie zwracając uwagi na sprzedawcę, który dostawałgorączki widząc, że ma szansę na wielki procent od sprzedaży,wślizgnęła się za kierownicę i usiadła na obitym skórą fotelu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]