[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy Bruno wstępując do zakonu dominikanów składał przyrzeczenie, jednoz nich dotyczyło posłuszeństwa, podstawowej reguły prostych żołnierzyw służbie wojującego Kościoła.Swoją ucieczką z Włoch i wędrówkamiprzez Szwajcarię, Francję, Anglię i Niemcy tę regułę złamał.Filozof takijak Bruno - określany mianem odszczepienca", ponieważ według kryteriówtamtych czasów działał w sposób właściwy dla tej kategorii - ewokowałniechybnie problem dyscypliny, bowiem ten buntowniczy mnich jako no-toryczny bluznierca popełniał zbrodnię języka".Wystylizowany na bojow-nika przeciwko autorytaryzmowi, ponieważ stał się ofiarą najwyższegotrybunału wiary, nie wahał się stawiać forum" własnych przekonań ponadwszystko i uzurpować sobie rangę sędziego.Sędziowie, którzy skazali gona śmierć, musieli zmagać się również z tą trudnością, że nie wszystko, coBruno - na piśmie albo ustnie - wyrażał, było wzorem jasności.A jasność,szczególnie jednoznaczność, była (jak widzieliśmy) jednym z głównychkryteriów rzymskiej inkwizycji przy ustalaniu prawdy.Prawdy Bruna były wielopostaciowe, dwuznaczne i - zdaniem rzymskiejinkwizycji - wywrotowe.Swym wyobrażeniem bezkresnego uniwersumzdawał się redukować boską moc do nieskończoności kosmosu.Tak w każ-dym razie widziało to Zwięte Oficjum, a jego wykładnia nie była całkowiciefałszywa.Trwanie Bruna przy autonomicznym świecie ludzi, jawne pod-porządkowanie chrześcijaństwa filozofii i polemika z religią państwowądziś mogą czynić go atrakcyjnym dla wszystkich, którzy w dobie ra-cjonalizmu i utraty wiary wypatrują dawniejszych reprezentantów swoichpoglądów.Jednak stawianie znaku równości między Duchem Zwiętym aduchem świata było starą herezją, w XII w.obłożoną przez Kościółklątwą.Powątpiewanie w boskość Chrystusa i dziewictwo Jego matkizaszeregowali eksperci (z konieczności) jako godne potępienia, jakkolwiekBruno je odwołał czy wycofał - zanim to wycofanie ponownie odwołał.Codokładnie myślał i w co wierzył nie było dla inkwizytorów jasne nawet potrzech latach dochodzenia.Jasności nie mogły wnieść nawet tortury, bowiempapież Klemens VIII w przypadku Bruna ich zakazał.Chwiejny w poglądachi niekonsekwentny w obronie Bruno był nie tylko męczennikiem wolno-myślicielstwa": dla tych, którzy mieli niefart zajmować się nim, był trudnymprzypadkiem.Nie mniej trudni, nie mniej niekonsekwentni byli niektórzy jego sędzio-wie.To, że analiza idei Bruna przez Zwięte Oficjum zajęła tak dużo czasu(od 1596 do 1597) wynika między innymi z roli, którą w tym procesie222odegrał ówczesny Mistrz Zwiętego Pałacu.Widzieliśmy, co powodowałoMirandą, gdy zajął się tematem posiłki kardynałów".W porównaniu zhoryzontami i przenikliwością Bellarmina, obraz świata Mirandy byłograniczony.Gdy po śmierci Mirandy (7 czerwca 1597 r.w Neapolu)Bellarmin - wówczas kardynał i jezuicki doradca w Zwiętym Oficjum -został włączony do postępowania i próbował wyjaśnić Bninowi, na czympolega teologiczna herezja w jego zachowaniu, wyszło to oskarżonemuniewątpliwie na dobre, aczkolwiek niczego nie dało.Najpierw Bruno obiecałwyprzeć się, potem obietnicę znowu wycofał.Samozwańczy teolog próbowałdyktować papieżowi swoje warunki: gdyby Klemens VIII był gotów potępićjako herezje zestawioną przez Bruna listę kościelnych dogmatów, on sambyłby gotów poddać się.Oskarżony próbował więc odwrócić role i graćsamemu strażnika wiary.Bruno nie chciał zrozumieć, że niektóre z przy-pisanych mu poglądów -jak np.twierdzenie, że podczas świętej Eucharystiinie zachodzi transsubstancjacja -już dawno zostały przez Rzym potępione,i wzbraniał się uznać kompetencje najwyższego trybunału.Zamiast tegoupierał się przy swoich.Najwyższy trybunał, który posłał Giordana Bruna na Campo dei Fiorina śmierć, nie był w posiadaniu wszystkich jego dzieł, ale nawet gdybybyło inaczej, nie wszyscy sędziowie mogliby je zrozumieć.Wprawdziebrak porozumienia wynikał między innymi z uporu Bruna, jego przeczeniasamemu sobie i z niejasności jego wywodów, ale nie tylko to przesądziłoo jego losie.Rzymska inkwizycja nie była bardziej skuteczna niż jej po-szczególni współpracownicy, a między poziomem intelektualnym ekspertaw dziedzinie herezji jak Robert Bellarmin a duchowym majątkiem (raczejjego brakiem) takiego Bartolomea de Mirandy była przepaść.Skutkiem byłstos - równie straszny wówczas, jak i dzisiaj.Zmierci człowieka nie zawszesą winne jego religijne przekonania, oddanie określonym ideom albo in-stytucjonalny autorytaryzm, często też ludzkie ograniczenie i śmiertelnaignorancja - obie co najmniej tak bezgraniczne jak bezkresne światy Bruna.W procesie przeciwko Galileuszowi Galilei starły się wizje światawywodzące się z różnych systemów myślowych.Zajęcie się tym człowie-kiem przez Zwięte Oficjum, to pewne, pasuje do stałego wzorca: prze-śladowanie, represje.Bruno został spalony, Galileusz potępiony - każdyuważa to za nędzne i opłakania godne.Tym też tłumaczy się ubolewanie,żal i wstyd, z którymi papież Jan Paweł II 22 września 1989 r.uznał dziełoGalileusza w jego rodzinnym mieście Pizie, uskarżając się na niemądryopór", który Kościół początkowo" stawiał jego naukowemu dziełu.Nawetnajwyżsi dostojnicy kościelni uznają Galileusza za ofiarę.Ale ten pogląd jest problematyczny.W formie prostej, w jakiej za-zwyczaj jest przedstawiany, niedokładnie odpowiada prawdzie.Poza tymGalileusz i Bruno są nieporównywalni.Pierwszy był laikiem, drugi byłymmnichem.Rzym nigdy nie traktował obu jednakowo, a Galileusz nigdy nieuważał siebie za autorytet w sprawach religii i nie przeciwstawiał gosędziom nominowanym przez najwyższy trybunał wiary.Dla kontrreformacjimiędzy obu mężczyznami istniała jaskrawa różnica.Jeden był naukowcemo międzynarodowej renomie - wówczas sławny przede wszystkim dziękiswoim pracom z teleskopem, utrzymywał stosunki z najwyższymi osobis-tościami Kościoła i włoskiego państwa i był pożyteczny.Drugi był domi-nikaninem-renegatem złapanym na ucieczce.Bruno był pod każdym względem na niewłaściwym miejscu, Galileuszzaś - dworzaninem.Zręcznie znajdował protektorów iw 1611 r.pozyskałdla swojego odkrycia plam na słońcu oprócz wsparcia Wielkiego KsięciaToskanii również poparcie jezuickiego astronoma z Collegio Romano.Pięćlat pózniej otrzymał ostrzeżenie od jezuickiego kardynała Bellarmina, któryzabronił mu twierdzić i nauczać, że Ziemia kręci się wokół Słońca - a więcgłosić twierdzenie, które wówczas wielu uważało za kopernikańską hipotezę.Jak doszło do tego? Co z tego wynikło? Spróbujmy teraz spojrzeć nie tylkoz perspektywy uznanego za ofiarę bohatera nauki, lecz także postawić sięw położeniu kardynała-inkwizytora.Kardynał-inkwizytor wierzy mocno, że Pismo Zwięte jest Słowem Bo-żym.Gdy Galileusz w liście do Krystyny, Wielkiej Księżny Toskanii,uzasadnia swoje poglądy i oświadcza, że Biblia mylić się nie może, leczjej interpretatorzy tak, Jego Eminencja w Zwiętym Oficjum całkowicie toaprobuje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]