[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co zanoc" pomyślała.Taka noc.taka noc.Weszła do salonu i stanęła nad Willie, która klęcząc tarła plamęszczotką. Polałam ją octem mruknęła Willie.- Dwa razy. I schodzi? Teraz powinno.Zobaczymy.Z tym nigdy nie wiadomo,dopóki nie wyschnie.A jednak to piękny dom.Ci jezuici byli wspaniali.No, trzeba siępoło\yć spać. Zostaw to, Willie, i kładz się. Wolę skończyć, proszę pani. Dobranoc, Willie.Chris przystanęła na schodach. Willie, curry było znakomite.Wszyscy bardzo je chwalili. Dziękuję pani.Chris zajrzała do pokoju Regan i przekonała się, \e mała śpi.Pózniej przypomniała sobie o spodeczku.Mo\e rzeczywiściepowinna go schować albo wyrzucić? Perrin wyraznie się tymprzejęła.Chris była przekonana, \e wymyślony towarzysz zabawRegan na pewno nie wpływa dodatnio na stan jej zdrowia.Być mo\epowinnam to zabrać.Mimo to Chris wahała się.Stojąc przy łó\ku patrzyła na Regan.Przypomniała sobie, \e kiedy jej córka miała trzy latka, Howardzadecydował, i\ jest zbyt du\a, aby spać ze smoczkiem.Zabrał go imała szlochała do czwartej nad ranem.Zachowywała się88histerycznie przez kilka dni.Teraz Chris obawiała się podobnejreakcji.Lepiej chyba będzie, jeśli to jej wytłumaczę.Zdawała sobiesprawę, \e mogłaby w ten sposób popsuć kurację.W końcuzdecydowała się jeszcze poczekać.Chris wróciła do swojego pokoju.Rzuciła się na łó\ko i niemalnatychmiast zasnęła.Obudził ją przerazliwy, histeryczny krzyk,przeszywający mózg: Mamusiu! Chodz tu! Boję się! Chodz tu!Chris popędziła do pokoju Regan.Szloch.Płacz.I jakby odgłosporuszanych sprę\yn. Dziecko, co się stało?! spytała Chris wpadając do pokojumałej.Zapaliła światło.O Bo\e wszechmogący!Regan le\ała sztywno wyciągnięta na plecach, na jej zalanejłzami twarzy malowało się niewysłowione przera\enie, a małe dłoniekurczowo obejmowały krawędzie wąskiego łó\ka. Mamusiu! krzyczała dlaczego ono się trzęsie?Zatrzymaj je! Boję się! Mamo, proszę! Zatrzymaj je!Materac łó\ka raz po raz gwałtownie podnosił się i opadał.89Część IINA KRAWDZI90.Kiedy pogrą\eni jesteśmy weśnie, wtedy zapamiętale, kropla pokropli sączy się w nasze serca ból,a\ do chwili, gdy na przekór naszejrozpaczy i wbrew naszej wolinadejdzie mądrość, dar straszliwejlaski Boga.Ajschylos91Rozdział IPonieśli ją w kąt cmentarza, gdzie kamienie nagrobne tłoczyłysię jeden na drugim.Msza wydawała się równie smutna jak jej \ycie.Bracia zBrooklynu.Właściciel sklepu warzywnego, który dawał jej kredyt.Patrząc, jak spuszczają trumnę w mroczny dół, Da-mien Karraszaszlochał, dając upust tak długo tłumionemu cierpieniu. Ach, Dimmy, Dimmy.Wuj objął go ramieniem. Nie trzeba.Ona jest ju\ w raju, Dimmy.Jest szczęśliwa.Bo\e, pozwól jej! Bo\e, błagam, przyjmij ją do siebie! Czekano naniego w samochodzie.Zwlekał z odejściem.Nie mógł pogodzić się zmyślą, \e zostawi ją samą.Podczas jazdy na dworzec Pennsylvania jego wujowie rozmawialio własnych dolegliwościach.Mówili z silnym akcentem imigrantów..Rozedma.powinienem rzucić palenie.Wiecie, mało \emnie umarł w tamtym roku.Wstyd nakazał mu stłumić szloch.Patrzył przez okno auta.Mijali punkt zapomogi, gdzie w sobotnie ranki pod koniec zimyprzychodziła po ziemniaki i mleko, zostawiając go w domupogrą\onego w głębokim śnie.Central Park Zoo; tu zostawiała golatem, gdy szła \ebrać przy fontannie naprzeciwko hotelu Pla\a.Mijając hotel Karras nagle wybuchnął płaczem, a potem siłą wolizdusił w sobie wspomnienia.Otarł łzy wyciśnięte przez bolesnewyrzuty sumienia.Dlaczego miłość czekała tak długo, dlaczegoprzychodzi teraz, kiedy ju\ jej nie potrzebuje, kiedy jej wymiaryskurczyły się do wielkości kartki z zamówieniem mszy, wetkniętej wportfel: In Memorian.Teraz wiedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]