[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie przypominam sobie uciął dalszą dyskusję na pewno coś cisię pomyliło.Zresztą nie o Flitcham Hall chciałem z tobą rozmawiać.Cho-dzi o to, że. Ale co dokładnie Bowes przekazał dziedzicowi Symesowi? dopy-tywała Amy.Robert zdał sobie sprawę, że jeśli chce, by go wysłuchała, musi naj-pierw odpowiedzieć na jej pytanie. Wyjaśnił mu, że nie możemy przejąć od niego Flitcham Hall.Symeswcale nie byt zdziwiony, zdawał się rozumieć moje motywy. Może on je rozumiał, lecz ja nie! Nagle Amy zmieniła ton naprzekonujący. Myślałam, że tak jak ja pragniesz uczynić Flitcham na-szym domem.Myślałam, że kochasz to miejsce tak samo jak ja.Jest takblisko Syderstone, do mojej najbliższej rodziny byłby ledwie rzut kamie-niem, a dla pana ojca znaczyło ono. Nieważne. Ujął jej dłonie w swoje, zauważając, jak urażona du-ma, rozżalenie i gniew ustępują pod ciepłem jego dotyku.Pogładził jejsmukłe palce opuszkami. Musisz zrozumieć, Amy, że Flitcham jest poprostu zbyt daleko od Londynu.Nigdy byśmy się nie widywali, gdybyśmieszkała w Norfolku, no i nie moglibyśmy tam przyjmować moich przy-jaciół, bo tam jest po prostu za ciasno.RL Ale ja nie chcę mieszkać blisko Londynu rzekła stanowczo.Pan ojciec zawsze powtarzał, że w Londynie rodzą się wszystkie kłopoty. Twój ojciec kochał Norfolk całą duszą i był prawdziwym panem nawłościach, czerpiącym radość z doglądania swoich ziem tłumaczył Ro-bert, z wielkim trudem hamując irytację. Ale ja jestem inny.Dla mnieNorfolk jest za ciasny, zbyt prowincjonalny.Nie widzę się tam.Dlategomoim życzeniem jest, byśmy znalezli sobie coś bliżej, na przykład w oko-licach Oksfordu.Zgoda? Zobaczysz, kochanie moje, że świat nie kończysię na Norwich.Widział, że rzucone od czasu do czasu czułe słówko rozładowuje napię-cie i czyni Amy podatniejszą na jego argumenty, dlatego nie wypuszczającjej dłoni z uścisku, postanowił podzielić się z nią tym, co jeszcze miał wzanadrzu. Ale najważniejsza wiadomość jest taka, że królowa ma zamiar wyna-grodzić mnie za swoje zasługi. Och! Zostaniesz członkiem rady królewskiej! Nie zaprzeczył kwaśno, niezadowolony, że ktoś przypomniał mu,iż w dalszym ciągu pozbawiony jest prawdziwej władzy na dworze. Sąinne zaszczyty. Czyżby chciała mianować cię hrabią? wykrzyknęła Amy. Nie, oczywiście, że nie.Cóż za pomysł! To byłoby wręcz śmieszne. Zmieszne? Amy zmarszczyła brwi, coraz mniej rozumiejąc z tejrozmowy. Niby dlaczego tytuł hrabiowski miałby być śmieszny? Cie-szysz się wystarczającymi łaskami na dworze, żeby na niego liczyć.Robert omal się nie udławił.Ciekawe, jakie to plotki doszły jej uszu pomyślał z nagłym przestrachem. Wcale nie oburzył się. W łaskach u królowej to jest WilliamCecil, jej pierwszy doradca, i Katarzyna Knollys, jej pierwsza dama dworu.Ja i moja siostra jesteśmy ledwie pionkami, zapewniam cię. Ale przecież uczyniła się koniuszym koronnym! zauważyła przy-tomnie Amy. Nie powiesz mi więc, że królowa nie darzy cię sympatią izaufaniem.Zawsze powtarzałeś, że kiedy byliście dziećmi, przyjazniliściesię.RL Miłościwa pani dba o swoje konie i chce, żeby opiekował się nimiktoś, kto jej nie zawiedzie pośpiesznie wyrzucał z siebie słowa, plączącsię coraz bardziej no i oczywiście lubi mnie, ale nie tak, jak myślisz, toznaczy, chciałem powiedzieć, eee. Na pewno bardzo cię lubi wpadła mu w słowo Amy. Powia-dają, że wszędzie chodzicie razem. Choć bolała ją sama myśl o tym, codzieje się za jej plecami na dworze królewskim, nie pozwoliła, by do jejgłosu zakradła się nuta zazdrości. Ktoś nawet szepnął kiedyś, że naj-jaśniejsza pani spędza więcej czasu na przejażdżkach z tobą aniżeli na zaj-mowaniu się sprawami królestwa. Zabieram ją czasem na przejażdżki, to prawda, mam taki obowiązek,będąc jej koniuszym, ale nic nie dzieje się z mojej inicjatywy i naprawdęnie nazwałbym sposobu, w jaki miłościwa pani mnie traktuje, specjalnieciepłym albo.Amy nie pozwoliła mu dokończyć. Ja myślę! rzekła ostrym tonem. W końcu jesteś żonatym męż-czyzną.Chociaż jej, zdaje się, to akurat nie przeszkadza.Podobno. Zamilcz, Amy, na Boga! Popatrzyła na niego w zdumieniu. Nie musisz na mnie krzyczeć.Ja mówię tylko to, co wszyscy rozpo-wiadają dookoła.Dudley wziął kilka głębokich oddechów, żeby się uspokoić.RL Wybacz mi, kochanie moje, nie powinienem byt podnosić na ciebiegłosu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]