[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A teraz zaczerpnij kilka głębokich od-dechów, idz i przynieś nasze pieniądze.* * * Udało się oznajmił Eugene, triumfalnie uderzając dłonią w stół na wi-dok Aleksa.Nowojorscy prawnicy konsorcjum zabójców, którzy zwęszylidziesięć łatwych milionów dla swych klientów szczekali i warczeli, obrzuca-jąc go grozbami, dopóki Eugene nie wspomniał o klauzuli siły wyższej.Wtedyprzekleństwa i grozby ustały.Zapadło milczenie.Tak ich zamurowało, że niemogli wydusić z siebie ani słowa.Zgodzili się dać Aleksowi tyle czasu, ilepotrzebuje.Nagle zapałali współczuciem, zaczęli wypytywać o jego zdrowie.Zgodnie przyznali, że to strasznie niefortunny wypadek.Nie mogli być bardziejszczerzy.Eugene radośnie zatrzasnął komórkę i położył ją na stole. Dali nam dodatkowych trzydzieści minut na sfinalizowanie sprawy. Moglibyśmy najpierw zamówić coś do jedzenia? spytał Aleks, siada-jąc delikatnie na krześle. Nie jedliśmy cały dzień.Umieramy z głodu. Ależ oczywiście! odparł Eugene, czując wyrzuty sumienia, że przyja-ciel musi cierpieć z jego powodu. Na co masz ochotę, kochanie? spytał Aleks, zwracając się do Jeleny.Spojrzała pobieżnie na kartę dań i zamówiła sałatkę oraz danie z pikantnąniemiecką kiełbasą.Aleks poprosił o letni rosół i ciepłą colę.Umierał z głodu,lecz wargi miał tak pokaleczone i wyschnięte, że stały pokarm nie wchodził w102grę.Przynajmniej trzy zęby były pęknięte lub złamane.Odsłonięte nerwy po-wodowały, że nie mógł przełknąć niczego zimnego ani gorącego.Eugene gromkim głosem zamówił kolejne ciemne piwo, aby uczcić zawar-cie umowy. Mógłbyś zajrzeć do papierów? Już raz kusiłem los z twojego powodu,do roboty, kolego.Aleks zaczął przeglądać gruby plik kartek, próbując udawać skupionego.Głowę przeszywało mu pulsujące kłucie.Ciało zwijało się z bólu.Potrzebowałcałej siły woli, aby skoncentrować się na jednej najważniejszej myśli: Jak wy-brnąć z tego cało? Jak wyprowadzić w pole bandę zawodowych zabójców sie-dzących zaledwie piętnaście metrów od niego? Zaciskających palce na rękoje-ściach pistoletów, gotowych w każdej chwili otworzyć ogień.Udało mu się przynajmniej kupić dwadzieścia cztery minuty względnegospokoju, aby przeanalizować położenie dwadzieścia cztery minuty, w którychnikt nie będzie okładał go pięściami, wypalał mu piętna na ciele lub szeptał doucha nikczemnych grózb.Pod jego nieobecność Eugene i Jelena ucięli sobie małą pogawędkę.CzyBudapeszt jej się podoba? Ma śliczną starówkę, prawda? Tak, naprawdę uro-czą, odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem, zdecydowanie kiwając głową.Po tym, co spotkało Aleksa, będzie przeklinać to miasto do końca życia.Czylubi podróżować z Aleksem? Cóż, zawsze traktowała to jak przygodę, odparła,w ostatniej chwili gryząc się w język.Jak się żyje w Moskwie w ostatnich cza-sach i tak dalej.Ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę, była banalna rozmowa, lecz wiedzia-ła, że musi dać Aleksowi czas do namysłu, więc kontynuowała ją ze sztucznymuśmiechem.Eugene wydawał się sympatycznym facetem, jeśli nie liczyć kilkuuciążliwych nowojorskich przymiotów.Czy nie mogliby po prostu siedzieć i wmilczeniu cieszyć się swoim towarzystwem? On mógłby sączyć z przyjemno-ścią swoje piwo, a ona rozmyślałaby o koszmarnej sytuacji, w której się znalez-li.Czuła, że serce jej wali.Musiała mocno zacisnąć dłonie, aby nie drżały.Chociaż siedziała odwrócona plecami do Władimira i Katu, zdawała sobiesprawę, niemal wyczuwała ich złowrogą obecność.103Przyniesiono jedzenie.Między kolejnymi ostrożnymi łykami zupy Aleksudawał, że studiuje dokumenty, od czasu do czasu robiąc notatki, zaznaczającuwagi to tu, to tam, podczas gdy w rzeczywistości wysilał umysł, szukającsposobu ucieczki.Może zanadto komplikuje sprawę? Może jego pomysł był kiepski? Możepowinni po prostu wstać i wyjść? Zagrać gangsterom na nosie i uciec? Możejego blef był zbyt skomplikowany? Jednak im dłużej się zastanawiał, tym bar-dziej kuszący mu się wydawał.Czy porywacze mogliby otworzyć ogień tutaj,w wielkiej restauracji najsławniejszego z luksusowych węgierskich hoteli?Zgoda, w Moskwie takie rzeczy zdarzały się nagminnie.Tam bez chwiliwahania wysadziliby wszystko w powietrze.Jednak w Budapeszcie, sławnejstolicy obcego państwa, na terenie spokojnego, pięknie odrestaurowanego sta-rego miasta znanego z wyrafinowania i egzotycznego uroku, obowiązywałyinne reguły gry.Spojrzał przez ramię na dwóch tępych osiłków przy wyjściu, otoczonychgęstym obłokiem papierosowego dymu unoszącego się nad stolikiem.Pózniejjego wzrok zetknął się przelotnie ze wzrokiem Władimira.Zrozumiał, że miałgłupie wątpliwości.Załatwiliby Jelenę, jego, może nawet Eugene'a, kelnerów ikelnerki oraz innych gości.Dla pewności sprzątnęliby portiera i uciekli zuśmiechem na twarzy.Urządziliby masakrę, krwawą łaznię, a on, Aleks, by za to odpowiadał.Już przepisał wszystkie firmy i cały majątek.Zrobił to pod przymusem.Gdyby przeżył, dokument nie miałby żadnej wartości.Po powrocie do Moskwyzatrudniłby najlepszych prawników, i wszystko unieważnił, a pózniej użyłswojej ogromnej fortuny, aby wytropić po kolei każdego z nich.Oczywiście, wiedzieli o tym.Wiedzieli również, że istnieje tylko jeden spo-sób, aby do tego nie dopuścić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]