[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczególną wartość przedstawiały w Nowym Zwiecie, dokąd technikaprodukcji nożyc domowych i nożyc do strzyżenia owiec dotarła dosyć pózno.Według niektórych świadectw metodą tą często posługiwano się przy poszuki-waniu utraconej własności, a zwłaszcza przy ustalaniu tożsamości złodzieja wczasach, gdy inne metody egzekucji prawa i zadośćuczynienia właściwie nie ist-niały, jeśli nie liczyć obserwacji przez społeczność i wywieranej przez nią pre-sji".Connie odchyliła się na oparcie fotela i podciągnęła kolana pod brodę, a na-stępnie wolno wypuściła powietrze z płuc.Myślami powróciła do Sama, bez-bronnego i osamotnionego.Z powodu dziwnego wypadku przykuty był teraz doszpitalnego łóżka.Zastanawiała się, jak Grace zdołała ułożyć sobie życie po za-ginięciu Leo.Jak mogła znosić dzień za dniem, nie wiedząc, co się stało? Rzeczjasna, toczyła się wówczas wojna.Ludzie znikali bez śladu.Connie ogarnęłogłębokie współczucie dla matki, gdy pomyślała o jej młodym wieku, świeżoskończonym college'u i oczekiwaniach.Oczywiście nie miała pojęcia, ile czasuGrace tak czekała, żyła nadzieją, zanim zrozumiała, że musi przestać, że to jużkoniec.W jednej chwili podjęła decyzję.- Chodz - powiedziała do psa, który podreptał za nią posłusznie.Wzięłalampę i ruszyła do kuchni.RLTPo dłuższym szperaniu udało jej się znalezć durszlak z lat sie-demdziesiątych, miejscami pozbawiony zielonej emalii, i zardzewiałe nożyczki,które za pomocą kilku kropli oleju doprowadziła do stanu używalności.- Czy durszlak może udawać sito? - spytała pustą kuchnię.Wokół jej stópkręcił się podekscytowany Ario, ale to nie doniego skierowała pytanie.Może po prostu miała nadzieję, że uda jej się wjakiś sposób poznać myśli babci.Nie ulegało wątpliwości, że Sophia nie intere-sowała się gotowaniem.Poza butelkami i słoiczkami na półkach wyposażeniekuchni było zaskakująco ubogie.Dwie łyżki kuchenne, tępy tasak, jedna żelaznapatelnia.Connie uśmiechnęła się pod nosem.Grace narzekała kiedyś, że w cza-sach, gdy dorastała, Sophie karmiła ją wyłącznie serem Velveeta, sucharami, bu-rakami z puszki i szynką na ostro.A do tego w zasadzie nie są potrzebne naczy-nia i sprzęty kuchenne.Poruszyła kilka razy ostrzami nożyczek i poczuła, że opórrdzy ustępuje.- No, dobrze - powiedziała na głos.Rozejrzała się, na wpół świadomie rozważając, czy do eksperymentu nieprzydałaby się bardziej stosowna sceneria niż ciasna kuchnia z drzwiami z siatkąi krzywą miotłą w kącie.W kuchni czuła się jednak bardziej swobodnie, tu miałapoczucie, że panuje nad sytuacją.Blask lampy naftowej, wypełniający pomiesz-czenie, dawał Connie nadzieję, że jej świat jest ograniczony i da się go kontro-lować.- Do roboty - powiedziała.Otworzyła nożyczki pod odpowiednim kątem,ustawiła na ich ostrzach durszlak, wypukłą stroną w dół i puściła go powoli.Pu-ściła też jeden uchwyt nożyczek, aby drugi mógł się swobodnie poruszać.Terazwystarczało już tylko zapytać.Odpowiedz musiała brzmieć tak" lub nie", taknapisano w książce.Przybrała zdecydowaną minę i wyprostowała plecy.Myślałao słowach, które podsłuchała, gdy przerażona Linda rozmawiała przez telefon.RLT- Czy Sam umrze, jeśli szybko nie uzyska pomocy? - spytała.W dłoni trzy-mającej nożyczki pojawiło się znajome mrowienie i pieczenie, przedramiona ipalce przeszyła granicząca z bólem wibracja przepływającej energii.Wewnątrzdurszlaka rozbłysnął niebieskawy ognik, emitujący miniaturowe błyskawice.Jedna sięgnęła blatu przy zlewie, inna staroświeckiej lodowni, jeszcze inne sufitui podłogi.Nagle swobodne ramię nożyczek wykonało gwałtowny ruch, a dursz-lak upadł z takim impetem, jakby popchnęła go niewidzialna ręka.W chwili, gdyspadł i odbił się od podłogi, niebieskawa energia znikła.Connie stała jak wryta, osłupiała.Zadziałało.To coś zadziałało! Jak to wogóle możliwe? Być może znalazłaby racjonalne wytłumaczenie dla zdarzeń zdmuchawcem na błoniach i zielistką w salonie, uznała je za dzieło przypadku.Jednak teraz, w babcinej kuchni, gdy ból wciąż przeszywał jej układ nerwowy,przekonała się, że doświadczyła tego wszystkiego naprawdę.To się po prostuzdarzyło.Przypomniały jej się słowa wiccanki w kolczykach: To, że w coś niewierzysz, nie oznacza, że to nie istnieje".Ale co napisał Chandler w swojej książce? Spadające sito oznacza odpo-wiedz twierdzącą.Czyli tak".Jeśli wkrótce coś się nie wydarzy, Sam umrze.Z trudem przełknęła ślinę i schyliła się po durszlak.Ario przyglądał jej się zkąta kuchni, do połowy ukryty za lodownią.- Spokojnie, spokojnie, spokojnie - szeptała do siebie, ponownie ustawiającdurszlak na rozwartych nożyczkach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]