[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Uważam to za kolejny z twoich cudów, McCallum.Zwiadowca wyciągnął rękę.Po chwili Duncan podał mu dłoń i mocnosię uścisnęli.- W Edentown nadal ma się odbyć proces - przypomniał Duncan.- Już dawno powinienem być w Quebecu.A ty jesteś na liście moichzwiadowców.Chodz ze mną.Mogę cię ochronić, wpisać na listę pod innymnazwiskiem.- Nie opuszczę Listera.- Odwiozą cię tam w łańcuchach.- I dlatego potrzebuję pomocy.Kogoś, kto może pilnować Sarah, przy-najmniej dopóki nie będzie przy niej Crispina.Kogoś, kto zaniesie wiado-mość do misji.Kogoś, komu mogą ufać żołnierze.I nie możesz się wtrącaćdo tego, co Ramsey zrobi ze mną.Woolford spojrzał w ogień, a potem słuchał z konspiracyjnym błyskiemw oczach, gdy Duncan zaczął mu wyjaśniać, o co mu chodzi.O zmierzchu pozostali wojownicy Tashgui zeszli rzędem ze wzgórza.Nieprzystanęli by się najeść i napić, lecz natychmiast otoczyli lorda Ramseya,który siedział samotnie przy jednym z ognisk, gdy Cameron i pozostali ludzie378Kompanii, pilnowani przez kilku zwiadowców, szykowali łodzie do drogi.Wojownicy byli świeżo pomalowani, jakby ruszali na wojnę.Lord był takprzerażony, że nie mógł wykrztusić słowa, gdy zabierali go Irokezi, i zacząłprotestować dopiero, kiedy zaczęli przywiązywać go do pala.- Woolford!Jego wołanie bardziej przypominało jęk przerażenia.Ramsey raz po razwołał zwiadowcę, lecz po chwili krzyki ucichły, gdy zobaczył kapitana nadrugim końcu obozu.Woolford usadowił się na ociosanej kłodzie, wyjąłfajkę i spokojnie zapalił, obserwując Irokezów.Spojrzenie Ramseya padłona Hawkinsa, już przytomnego i wciąż związanego, obserwującego to zrozbawieniem w pustych oczach.W ostatnich promieniach słońca z chatyszamana wyszli kolejni Irokezi.Gdy ułożyli wokół pala krąg z wiązek suchejtrawy, w obwieszonym kośćmi wejściu pojawiła się postać w sukni z białejjeleniej skóry.- Sarah! Boże na niebie, Sarah! - zaczął rozpaczliwie wołać lord.- Po-wstrzymaj ich, Sarah! Musisz ich.Słowa uwięzły mu w gardle, gdy napotkał spojrzenie córki, która zbliża-ła się do niego powoli i majestatycznie.Sarah Ramsey odpowiedziała najego przerażone spojrzenie, patrząc chłodno i z politowaniem.Ramsey jak spoliczkowany przywarł do pala, skomląc jak pies, gdy Sa-rah zaczęła pomagać Irokezom układać krąg z trawy.- Nie tak! - zawołał Duncan.Złapał za tomahawk.Gdy zrobił krok, ktoś zatrzymał go wyciągniętą rę-ką.Duncan spojrzał.Conawago nic nie powiedział, tylko ponuro pokręciłgłową.Indianie, a z nimi większość Szkotów, zaczęli powoli okrążać pal, cichopowtarzając jakieś słowa.Przyniesiono pochodnie i wetknięto w ziemięwokół kręgu wojowników.Ramsey zaczął krzyczeć drżącym głosem coś opieniądzach i o królu Anglii, lecz jego słowa utonęły w coraz głośniejszejpieśni.Nagle śpiew zabrzmiał o wiele głośniej i urwał się.Duncan na mo-ment wstrzymał oddech.W kręgu pojawił się duch.Szkarłatna twarz ducha była pomarszczona, a jego białe oczy okrągłe ipuste.Usta dziwnie wydęte.Po obu stronach drewnianej maski wisiałykosmyki wyglądające na zrobione z końskiego włosia.Ręce i nogi prze-branego za ducha człowieka były pomalowane na biało.W dłoni trzymałgrzechotkę Tashgui.379Tancerz potrząsnął grzechotką nad Ramseyem i krąg znów zaczął sięporuszać, śpiewając nową, żywszą pieśń.Tancerz w masce również krążyłwokół pala, konwulsyjnie się wijąc.Po każdym okrążeniu potrząsał grze-chotką nad głową Ramseya.Duncan zerknął na swoją strzelbę.Conawago, który nigdy niczego nieprzeoczył, ponownie go powstrzymał, pokazując mu, by usiadł obok Wool-forda, który przyglądał się widowisku, pykając fajeczkę.Obserwujący to z cienia za Duncanem Indianie i Szkoci nagle się ożywi-li.Cameron i ludzie Kompanii nadeszli ścieżką znad rzeki i próbowali po-dejść do lorda.Wywiązało się krótkie, lecz bezgłośne zamieszanie, po któ-rym wszyscy przybyli, poza Cameronem, zostali przywiązani do drzew, aniektórym przyłożono noże do gardeł, żeby przestali się szamotać.Taneczny krąg poruszał się jeszcze szybciej.Ramsey odzyskał niecoanimuszu i zaczął przeklinać Indian, wyzywając ich od dzikusów orazbrudnych świń i przypominając, że w jego żyłach płynie królewska krew.Jednak zaraz znów oklapł, gdy jeden z wojowników rozciął sobie nożemdłoń i przytrzymał ją nad głową Ramseya, tak że krew spłynęła po policzkuAnglika.Lord skamieniał ze strachu.Raz po raz niemo otwierał i zamykałusta.Kiedy narzucono mu na ramiona skórę węża, posikał się.Zpiew szamana stał się wprost nieznośnie donośny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]