[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli nie dotrę do niego przed nimi, nasza ostatnia szansa na poznanie nazwiska jegoszefa przepadnie bezpowrotnie.Będzie bowiem równie martwa jak kobieta w restauracji imężczyzna, który ją zastrzelił.Zebrałam swoje ubrania i pobiegłam w stronę samochodu tak szybko, jak tylkoumiałam.Otwarcie drzwi i znalezienie telefonu zdawało się ciągnąć w nieskończoność, taksamo jak wybieranie numeru Mishy i czekanie, aż odbierze.Jednak zamiast niego odezwałasię automatyczna sekretarka.Kurwa, kurwa, kurwa!Zatrzasnęłam drzwi i odpaliłam silnik.Po tym jak wcisnęłam pedał gazu i odjechałam244z piskiem opon, który bez wątpienia musiał zaalarmować policjantów na tyle, by rzucili się dospisywania numerów moich tablic, wstukałam numer Rhoana i wcisnęłam klawisz połączeń.Jego telefon był zajęty.Zaklęłam cicho i wysłałam mu esemesa.Miałam nadzieję, żeprzeczyta go, zanim będzie za pózno.Jack również nie odpowiadał.Jemu także wysłałamwiadomość, w której wyjaśniałam, co zamierzam zrobić i dlaczego.Potem rzuciłam aparat nasiedzenie pasażera i skupiłam się na jezdzie.Dojechanie na Lygon Street zajęło mi dwadzieścia minut.Powiedzieć, że złamałamprzepisy dotyczące ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym, byłoby sporymniedopowiedzeniem.Zatrzymałam się przy strefie rozładunkowej, chwyciłam plecak oraztelefon, a potem pobiegłam w stronę The Rocker.Ochroniarz spojrzał w moją stronę, unosząc pytająco krzaczastą brew.- Wygląda na to, że strasznie się spieszysz.Zatrzymałam się tuż przed nim.- Szukam Mishy Rollinsa.Jest w środku?- Dopiero co przyszedłem na zmianę, więc nie.- Dzięki - przerwałam mu i przepchnęłam się do drzwi.Przy głównym barze nie byłozbyt tłoczno, chociaż sporo ludzi czekało na swoje drinki.Mishy nie było wśród nich.Klnącpod nosem, po raz kolejny wybrałam jego numer i ruszyłam w stronę tylnych schodów.Misha odebrał telefon, gdy tylko znalazłam się na ich szczycie.- Riley - powiedział głosem wypełnionym raczej zimnym rozbawieniem niżnamiętnością.To znaczyło, że nie było go w tej chwili w klubie.I że z nikim się teraz niepieprzył.- Jaka miła niespodzianka.- Gdzie jesteś? - Zatrzymałam się, skanując wzrokiem wypełniony cieniami pokój.Znajdowało się w nim co najmniej dwadzieścia wilków, ale Mishy nie było wśród nich.- O rany, musisz być strasznie napalona.- Przestań pieprzyć.Twoje życie jest w niebezpieczeństwie.Gdzie się, do cholery,podziewasz?- Jestem w pracy - odparł poważnym głosem.- Dlaczego myślisz, że moje życie jest zagrożone?- Jak wygląda Nasia Whitby? - odparowałam.- Czy należy do Helki, którzy są w stanie przybrać męski i żeński kształt?- Wygląda na to, że byłaś bardzo zajęta.Zeszłam z powrotem na dół.- Do diabła, odpowiedz na pytanie.- Jest wysoka, ma ciemne włosy.Chyba można powiedzieć, że jej powierzchowność245jest raczej męska.- Ma rzymski nos? I złoty kolczyk?- Tak.Czemu pytasz?Znalazłam się na ulicy.Spojrzałam w prawo i w lewo i podbiegłam do auta.- Bo Nasia Whitby właśnie została zamordowana w restauracji w St.Kilda.Zapadła długa cisza, a potem Misha powiedział bardzo cichym głosem:- Kurwa mać.- Dokładnie.Udało mi się złapać zabójcę.Wyglądał jak jakiś czarny stwór z lepkimipalcami.- On nazywa je widmowymi jaszczurkami.To stworzenie potrafi samo się zabić.- Zaczął się rozkładać, ale zaproponowałam mu szybką śmierć w zamian za powód,dla którego Nasia Whitby została zamordowana.Wygląda na to, że twój mistrz odrąbujekolejne kończyny, żeby uratować głowę.- W takim razie wie, że departament zbliża się do odkrycia prawdy.- Ale po co miałby wszystkich zabijać?- Nie znasz jeszcze lokalizacji drugiego laboratorium.Wiedzą o tym tylko Nasia, ja iRupert.- Facet, który podszywał się pod panią Hunt? - I którego przesłuchiwał właśnie Quinn.- I ten sam, którego znałam przelotnie pod nazwiskiem Benito Verdi, tak?- Zgadza się.Zerknęłam w tylne lusterko, wyjechałam z parkingu i zrobiłam szybki zwrot o stoosiemdziesiąt stopni tuż przed nadjeżdżającym strumieniem samochodów.Ignorując wycieklaksonów, wcisnęłam gaz i pojechałam w stronę miasta.- Jakim cudem możesz zdradzić mi teraz jego imię?- Moje biuro ma tarcze chroniące przed kontrolą umysłu.Ja sam noszę przy sobie takątarczę jako dodatkowy środek bezpieczeństwa.Tutaj mistrz nie jest w stanie wedrzeć się domojego umysłu.- Co z tego, skoro w dalszym ciągu może cię zastrzelić? Trzymaj się z dala odpieprzonych okien.- Riley.zależy ci na mnie.- Oczywiście, że mi zależy - jesteś moim jedynym zródłem informacji.Roześmiał się cicho.- Jedziesz tutaj? - Tak.246- Powiem ochronie, żeby cię wpuściła.- Lepiej każ im wzmóc czujność.Misha, jesteś następny na liście.- W mojej fortecy nic mi nie grozi.- Jestem pewna, że wielu przed tobą myślało podobnie.- Tyle że oni nie mieli takiego systemu ochrony jak ja.Tyle że odpowiadający za wszystko człowiek na pewno zdążył go poznać, w końcumiał swobodny dostęp do umysłu Mishy.- Będę tam za pięć minut.Rozłączyłam się i wysłałam Jackowi kolejną wiadomość, prosząc go, by jaknajszybciej wysłał do biura Mishy swoich ludzi, a potem skoncentrowałam się na tym, żebynie rozbić auta na ruchliwej drodze.Siedziba biura Mishy znajdowała się na końcu CollinsStreet.Należała do tych pięknych, starych budowli o niemal katedralnej architekturze zestrzelistymi oknami i wysokimi drzwiami oraz łukowatymi elementami konstrukcji, któreprzepuszczały do środka mnóstwo światła, ale nie dawały absolutnie żadnej ochrony przedkulami.W budynkach najnowszego typu używano pleksiglasowych szyb, które oprócz tego,że potrafiły stawić opór gwałtownym burzom i latającym w powietrzu kamykom,wytrzymywały także siłę uderzenia dwóch pocisków, zanim roztrzaskiwały się na kawałki.Dwa strzały dawały ofierze czas na ucieczkę i znalezienie kryjówki.Zaparkowałam samochód w strefie dla autobusów, chwyciłam plecak i wyskoczyłam zauta.Przebiegłam przez ulicę ile sił w nogach.Dwóch ochroniarzy o surowych twarzach stało przy drzwiach ze skrzyżowanymiramionami.- Riley Jenson? - spytał jeden z nich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]