[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poka\ęci.Zresztą ja te\ muszę się przygotować.Znalazłam w jaskini wszystko, czego potrzebowałam.Zapewne byli przyzwyczajeni do tego, \e dziewczyny chciaływyglądać jak najlepiej podczas pierwszej przemiany.Były tampróbki ró\nych kosmetyków, jak w hotelu.Na samym skrajuwodospadu, gdzie strumień nie był tak silny, wzięłam prysznic iumyłam włosy.Nawil\yłam skórę balsamem.Rozczesałam włosy.Poczekałam a\ przeschną.Zostawiłam je rozpuszczone.Przezchwilę zastanawiałam się nad tym, jak będzie wyglądało mojefutro.Ale tylko przez chwilę.Tak naprawdę nie miałam ochotyrozmyślać nad ogromem zmian, jakie mnie czekały.Zło\yłam swoje ubrania i poło\yłam przy naszym posłaniu.Na jednym z pojemników le\ała peleryna, której narzuceniezasugerował mi Lucas.Miała mi zapewniać okrycie bezkrępowania ruchów dopóki się nie przemienię.Potem miała poprostu opaść.Była biała i jedwabista, i wydawała się jak najbardziejpasować do mojego pierwszego razu".Zarzuciłam ją na ramiona.Była wystarczająco du\a, \ebym nie musiała ściskać kurczowokońców i bać się, \e się rozchyli.Zmiennokształtni mieli tysiącelat, \eby zorientować się, co najbardziej się przyda w takimmomencie.Wróciłam do wodospadu i wpatrywałam sie w płynącą wodę.Nie miałam pewności, czy się zmienię.Owszem, bałam się samegoprocesu transformacji, ale bardziej przera\ało mnie, \e mo\e doniej nie dość, i \e niezale\nie od zapewnień Lucasa, stracę go.Jedliśmy przy świetle księ\yca.Siedzieliśmy na czarnejpelerynie, podobnej do mojej białej.Domyślałam się, \e była jego,i zastanawiałam się, dlaczego jeszcze jej nie wło\ył.Có\, pewnienie znałam jeszcze całego rytuału.Kolacja była skromna: paczkowane kanapki i batonyproteinowe.Lucas powiedział, \ebym się dobrze najadła, bo będępotrzebowała du\o siły.Popijając wodę z butelki, patrzyłam nawschodzący coraz wy\ej księ\yc.- Po pierwszej przemianie będę mogła się zmieniać, kiedy będęmiała ochotę? - zapytałam, chcąc wiedzieć jak najwięcej nawypadek, gdyby to się jednak stało.Lucas schował odpadki do przedniej kieszeni plecaka.Niechciał zaśmiecać środowiska.Spojrzał na mnie.- Tak.- Okej, ale jak mam to zrobić?- Nad pierwszą przemianą nie masz kontroli, ale ciało samo będziewiedziało, co robić.Kiedy będziesz gotowa wrócić do ludzkiejpostaci, po prostu zamknij oczy i wyobraz sobie siebie jakoczłowieka.Twoje ciało zajmie się resztą.- A jeśli nie? Co jeśli utknę?Uśmiechnął się.- Nigdy nie słyszałem o przypadku, \eby ktoś utknął w połowieprzemiany.Ale jeśli poczujesz, \e masz kłopoty; daj mi znać.-Odsunął się, jakby nagle poczuł się niezręcznie.- Pamiętaj, \ebędę mógł czytać w twoich myślach.A ty będziesz mogła czytaćw moich.- Tak będziemy się porozumiewać?- Tak.- To wszystko jest takie dziwne.Jesteś pewien, \e mnie z kimś niepomyliłeś?- Jestem pewien.- Okej, to o której to się stanie? Kiedy księ\yc jest w zenicie?- Około północy.Skinęłam głową.- A ty co będziesz robić?- Jeśli mnie zaakceptujesz.- Czekaj, co to znaczy?- Musisz mnie zaakceptować jako swojego partnera.- Jak mam to zrobić?Znowu się uśmiechnął.- Pocałunkiem.Odpowiedziałam mu uśmiechem, ale po chwili ogarnęło mniezdenerwowanie i zapytałam powa\nie:- Czyli nie jest to tylko rytuał przemiany, ale i godowy?Zaczerwienił się.- Poprzestaje się na pocałunku.dopókioboje tego nie chcą.- Robiłeś to ju\? Jako wilk?Roześmiał się.Jego śmiech był donośny i głęboki; pierwszyraz słyszałam u niego prawdziwy śmiech.Był to bardzo przyjemnydzwięk, który sprawił, \e nieco się odprę\yłam.- Nie mogę uwierzyć, \e mnie o to zapytałaś - powiedział.- No co? Nigdy nawet o tym nie myślałeś?Wyszczerzył się.- Nie, nigdy nie robiłem tego jako wilk.- A.no wiesz.Jako człowiek.Wziął mnie za rękę i pokręcił głową.- Wilki łączą się w pary na całe \ycie.Przełknęłam cię\ko ślinę.- Czyli co, czekałeś na mnie?- Całe \ycie.Nic dziwnego, \e Devlinowi odbiło.Ale nie chciałam teraz onim myśleć ani o tym, co się mogło stać! Musiałam przetrwaćdzisiejszą noc, \ebym mogła pomóc Lucasowi z cię\arem, którydzwigał na swoich barkach.Mój terapeuta dopiero będzie miału\ywanie, kiedy ju\ wrócę z wakacji.- Ta peleryna, na której siedzimy.Wło\ysz ją?Skinął głową.- Pozostaniesz w ludzkiej postaci, dopóki nie.- Przemienimy się razem - lub prawie razem.- I powiesz mi co robić?Ponownie przytaknął.Zcisnęłam jego dłonie.- Słuchaj, wiem, \e to się zbli\a, ale.nie mogę tak tu siedzieć ipo prostu czekać.Nie zrozum mnie zle, muszę się przejść.Sama,\eby się psychicznie przygotować.- Okej.- Okej.- Ul\yło mi, \e nie protestował, tym bardziej \e powinienwypoczywać.Do mojej przemiany zostało jeszcze parę godzin.Wstałam i zaczęłam krą\yć skrajem polany.Zdumiewało mnie, jak bardzo spokojny był ten wieczór.Czynie powinny walić pioruny, błyskać błyskawice? Wydawało mi się,\e świat powinien odczuwać teraz to, co się we mnie działo.Rano,kiedy Lucas mierzył się ze śmiercią, wyznałam mu w myślachmiłość.On jeszcze nie odwzajemnił mi się tym samym.Mieliśmybyć parą na całe \ycie.Czy nie powinien powiedzieć, \e mniekocha?Mo\e po tej nocy zaczniemy ze sobą chodzić - mamy sporodo nadrobienia.To naprawdę powinno być na odwrót, aledomyślam się, \e nie miał wyboru, skoro nie znałam prawdy osobie.Niewiedza była czymś strasznym.Nie wiem, jak długo krą\yłam, ale w końcu rozbolały mnienogi.Byłam zbyt zmęczona, \eby uciekać, czy nawet chodzićdalej. Uporaj się ze swoimi lękami", powiedział doktor Brandon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]