[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Westchnęła ciężko i czym prędzej wróciła do lektury.18 wrześniaCoś podobnego, młody pan Pukielnik mnie nawiedza.Pochwalil się, że żonatyjuż i synka ma rocznego, wizytę z ojcem wspominając, o gościnę poprosił.Czy jawiem, co tam kuzynka Matylda teraz o nim myśli, przyjęłam, nowiny ze świataprzywiózł.Jakieś tam konferencje się odbywają, Niemcy podupadli doszczętnie,Polskę wszyscy uznali, republiką teraz będziemy, choć o królestwie podobno za-myślano.Cesarza niemieckiego też usunięto, a co do cara, teraz dopiero się do-172wiedziałam, całą rodzinę wymordowano skandalicznie.Straszne to rzeczy, Rosjasię przemienia w kraj bolszewików, nie wiem, co to znaczy, ale podobno kto może,to ucieka.Wolę ja już te moje kłopoty niż owe wielkie sprawy światowe.Mówił też młody pan Pukielnik, że ojciec jego wojnę jakoś przetrzymał bezwielkich strat, a on sam starościami się zajmuje, bo upodobanie ma takie.Mnó-stwo rzeczy starych się poniszczyło, a szczególnie książki, które w każdym pożarzepłoną, i on teraz chce ratować, co jeszcze ocalało.Bibliotekę oglądał, gratulującmi, że nic stamtąd nie przepadło.Może by co chciał nawet kupić, jak już sobie takigabinet starożytności założy.W tym miejscu Justynie dreszcz niepokoju po plecach przeleciał,.Pytał też, co po dawnych pokoleniach zostało, alem mu zaraz rzekła, że todo kuzynki Matyldy należy i choćby szpilka, ja do niej nie mam prawa.Dziwił siętrochę, że jak to, całe życie tu spędzam i o majętność dbam, więc prawa chybamuszę mieć, ale wydal mi się do zwierzeń za młodym, tedym mu nic nie wyznała.Poldzio przyszedł na końcu z wieściami gospodarskimi, tom ich zostawiła w ja-dalni przy miodzie, żeby sobie też pogadali.Rzekł mi Poldzio rankiem, że pana Pukielnika sam na plecach do lóżka od-niósł po owym pogadaniu, a na drugi dzień dopierom go koło południa zobaczyła.O świcie nazajutrz odjechać zamierzał, a czy odjechał, to już sama nie wiem, bonikt go więcej na oczy nie widział.Koń i dwukółka jego ze stajni zniknęły, więcchyba tak.22 wrześniaA cóż to mi za plotkę jakąś głupią przynieśli, że we dworze straszy.Nigdynie straszyło i teraz nagle miało zacząć, niedorzeczność całkiem.Andzia podobnotaką rzecz rozpuściła, że jakoby jęki grobowe i wycie głuche słyszała, w gabineciekurze ścierając, i to kiedy, w dzień biały o południu prawie.%7łebyż to chociażo północy! Androny zwykłe.Androny się powtarzały, wieś plotkowała, że w gabinecie we dworze duszapokutująca mieszka, aż pannę Dominikę te w końcu zirytowało i sama osobiściew owym nawiedzonym gabinecie spędziła pół nocy.No, nie całkiem sama, Po-ldzia dla bezpieczeństwa ze sobą wzięła, Poldzio rychło zasnął na krześle i chra-pał, a ona nic nie słyszała.Poldziowe chrapanie, owszem, także odległe poszcze-kiwanie psów, ale żadne potępieńcze jęki w ten koncert się nie wmieszały.Niktzresztą, pózniej już nic nie słyszał i gadanie o duchach ucichło.Za to pod koniecpazdziernika nowe plotki doszły, mianowicie o jakimś koniu, co się gdzieś tamkomuś przybłąkał i z dwukółką, nie wiadomo czyją.Mętne były bardzo i pan-173nie Dominice błysnęła nawet myśl, że może pan Pukielnik swój zaprzęg sprzedał,albo mu ukradli, ale nie zajmowała się tym, bo miała co innego na głowie.16 listopadaRozzłościla mnie trochę kuzynka Matylda, ostro bardzo w liście napominając,bym żadnego Pukielnika nigdy więcej za próg nie puściła.Cóż za nienawiść w niejtaka na lata całe? Oba panowie Pukielniki, i ojciec, i syn, grzeczni bardzo, mi-ło się z nimi gawędzi, czemuż to ja mam im afronty czynić? Jeszcze raz do niejnapiszę, boć przecież jechać specjalnie nie będę.Młynarczyki radę mieleniu dały, jeden, ambicją wzdęty, drugiemu przewodził,ale mądrze całkiem.Młynarz zły trochę, bo go jakieś dodatkowe zarobki ominęły,mówiono mi, że za odmianę kolejności kazał sobie dopłacać, przeto jego noga zła-mana to czysty zysk dla porządnych ludzi.Co to za jakieś dziwne rzeczy się dzieją,prawdę chyba słyszę, że przez tę wojnę wszelka moralność ludzi odbiegła.10 grudniaBoże mój wielki, w coś takiego wprost trudno uwierzyć! Specjalnie kuzynkaMatylda w tym celu przyjechała, by nie pisać, a powiedzieć.Pan Pukielnik starszyw młodości zbrodnię popełniał, co zatuszowane zostało.Pani Zenobia Roztockaomal ofiarą nie została, a jej pierwszego męża pan Pukielnik własną ręką zamor-dował!A toż się w głowie nie mieści.Jeszcze nie ochłonęłam z tych wieści, ale już wiem, że jej życzeniu zadość uczy-nię i żadnego pana Pukielnika w domu nie przyjmę.Dyplomatycznie to uczynię,a nie wprost, skoro sama chce, by nie ujawnione zostało.Koguty się dwa pobiły i młodszy starszego zwyciężył.Niech i tak będzie.20 stycznia roku pańskiego 1920Pani Kręglewska na wątrobę zmarła i dopiero co z pogrzebu wróciłam.Upa-dek tam całkiem w Kręglewie, tym gorszy, że młody panicz Kręglewski pomylonycałkiem z wojny wrócił i do żadnej roboty się nie nadaje, a starszy pan Kręglewski,choć od kuzynki Matyldy o dwa lata młodszy, już się starcem zupełnym wydaje.Pa-nicz na wojnie w głowę był ranny i od tego podobno owo pomylenie.Po ogrodziezapuszczonym chodzi tylko i coś sam do siebie mamrocze, deszczu, śniegu i mrozucałkiem nie zauważa, a gdzie go kto pchnie, tam pójdzie.Słyszałam, jak się starszypan Kręglewski z notariuszem naradzał, by te resztki żałosne siostrze testamentemzapisać z warunkiem, by o panicza pomylonego do końca życia zadbała.Pewnotak i zrobią.O meblach do mnie kuzynka Matylda napomykała, żeby o odnowieniu pomy-śleć.16 lutegoCzłeka w śniegu zamarzniętego znalezli, a że blisko dworu, tedy mnie go przy-174nieśli.Nie całkiem na śmierć zamarzł, choć mu już mało brakowało, ale odżyłjakoś i jakoby na zamówienie się pojawił.Powiada, że czeladnikiem był u stola-rza meblowego w Warszawie, do rosyjskiego wojska wzięty, cudem boskim wojnęprzetrwał, a teraz dopiero wraca, bo tam, w tej Rosji, okropne rzeczy się dziejąi z trudem wielkim się wyrwał.Majstra swojego szukał i nie znalazł, podobno napoczątku wojny z rodziną przed Niemcami ku wschodowi uciekł i ślad po nim za-ginął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]