[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tymczasem Robert i ja chcemy znalezć coś, co będzie przy-pominało mój dom w Norfolku.Coś w stylu Flitcham Hall, które nieomalkupiliśmy, tyle że odrobinę większe i wspanialsze.Tak żeby dało się dodaćco najmniej jedno skrzydło i wielką bramę.To nie może być oczywiścienic nazbyt skromnego, muszą tam znalezć się ogrody i sady, i stawy, i tro-chę lasów, i nieco wzgórz, ale w głównej mierze ma to być ziemia uprawnai pastwiska, na których hodowałby konie do stajni królewskich.Jako żewiększość czasu spędza w pałacu, z przyjemnością będzie wracał do przy-tulnego domu i rodziny, a nie do zimnej katedry wypełnionej pochlebcamii aktorami.A takie przecież w istocie są wszystkie zamki. Skoro masz pewność, że tego właśnie chce sir Robert - rzekł panHyde wolno, z namysłem, wciąż chyba nieprzekonany możemy zapytaćo cenę posiadłości.Ale potem Hak powinnaś napisać do męża i upewnićsię, że nie miał na myśli czegoś znaczniejszego. To nie będzie potrzebne uspokoiła go Amy. Znam go dobrze iwiem, czego pragnie.Oboje od lat marzyliśmy o własnym domu.Roberta Dudleya pochłaniały przygotowania do największej dworskiejuczty od czasu koronacji.Oficjalnie uroczystość miała się odbyć z okazjidnia świętego Jerzego, obchodzonego od czasu pierwszych Tudorów nie-mal jako święto kościelne.Dla niego jednak ten dzień niósł szczególneznaczenie: Robert miał wówczas z rąk królowej otrzymać wraz z trzemaRLinnymi rycerzami Order Podwiązki przyznawany przez władcę wyłącz-nie tym, którzy wyróżnili się w służbie Koronie.Tym razem miał przypaśćlordowi Dudleyowi, a poza tym: bliskiemu krewnemu jej wysokości, księ-ciu Norfolku Thomasowi Howardowi, bratu jej świętej pamięci macochyWilliamowi Parrowi oraz hrabiemu Rutlandii.Ten i ów poszeptywał, żeRobert Dudley został dodany na doczepkę do krewnych, powinowatych inajbliższych doradców miłościwej pani, i to bezzasadnie, jako że brałudział w odbijaniu Calais, które zakończyło się porażką, co nawet przyogromnej dozie dobrej woli nie może być poczytane za zasługę dla Koro-ny.Innym wprost nie mieściło się w głowie, że na najwyższe odznaczeniezasłużył sobie mężczyzna, który wsławił się zaledwie zdolnościami orga-nizowania dworskich uroczystości i którego najbliżsi: ojciec i brat, zostalistraceni jako zdrajcy.W jaki sposób ktoś taki jak Dudley zasłużył sobie natak wielkie wyróżnienie? Pytanie rodziło liczne plotki, aczkolwiek tylkonieliczni odważyli się je przekazywać dalej otwarcie i głośno.A już napewno nikt nie odzywał się słowem na ten temat, będąc w pobliżu królo-wej.Przez całe popołudnie miał trwać turniej rycerski, którego uczestnicywstąpią w szranki w przebraniu i w maskach, recytując błyskotliwe pięknierymowane wersy wyjaśniające ich rolę w przedstawieniu.Na wiodący mo-tyw całej uroczystości wybrano króla Artura i jego rycerzy. Czyżby to był Camelot? zapytał Roberta sir Franciszek Knollys,odnalazłszy go na tylnym dziedzińcu, gdzie ćwiczono wymachiwanie pro-porcami wykonanymi na starą modłę. Czyżbyśmy wszyscy byli zacza-rowani? Mam nadzieję, że dasz się oczarować mojemu przedstawieniu od-parł Robert, puszczając mimo uszu lekką ironię. Ale dlaczego właśnie Camelot i rycerze króla Artura? dociekałKnollys, nie rozumiejąc bądz udając, że nie rozumie.Dudley z wysiłkiem odwrócił wzrok od dziedzińca, który spływał zło-togłowiem, praktycznie odzyskanym z żywych obrazów wystawianych wLondynie podczas koronacji, i wzruszając ramionami na ignorancję kuzynanajjaśniejszej pani, odparł:RL Czy to nie oczywiste? Nie dla mnie.Wyjaśnij mi to, proszę nalegał sir Franciszek. Olśniewająco piękna królowa wyliczał Robert, zaginając kolejnepalce u prawej dłoni silna Anglia zjednoczona pod berłem cudownegomonarchy, żadnych kłopotów z Kościołem, nieskomplikowane małżeństwazawierane z miłości, no i brak przeklętych Szkotów na scenie. Zacisnąłdłoń w pięść i dokończył: Camelot równa się harmonia, równa się ado-rowanie dziewicy. Dziewicy? powtórzył osłupiały Franciszek Knollys, przed oczymamając liczne kapliczki, na przestrzeni wieków wystawione przez lud Mary-i, matce Jezusa, obecnie porastające chaszczami i zaniedbane, odkąd wiernizostali sprowadzeni na dobrą drogę słowami o tym, że to, w co dotychczaswierzyli i mieli za najświętsze, okazało się błędem w tłumaczeniu PismaZwiętego, by nie rzec: herezją. Tak, dziewicy potwierdził zniecierpliwiony Robert. Królowej wyjaśnił.I na wszelki wypadek dodał: Elżbiety.Miłościwie nam pa-nującej, zdobywczyni naszych serc podczas letnich turniejów, godnej na-stępczyni Ginewry.Amen. Amen powtórzył bezwiednie Knollys i zaraz dopytywał dalej: A czemu dokładnie ma służyć ta celebracja? Poza rzecz jasna uczczeniemtwojego wyniesienia, w związku z którym przy okazji składam ci serdecz-ne gratulacje.Robert zaczerwienił się lekko. Za gratulacje dziękuję odparł z godnością. A co do celebracji,to nie odbywa się ona z mojego powodu, nawet nie z powodu pozostałychwyróżnionych tym zaszczytem wielmożów. Doprawdy? A z czyjego? Najjaśniejszej pani i jej poddanych.Za każdym razem gdy w pałacukrólewskim odbywa się taka uroczystość, jest ona kopiowana jak kraj długii szeroki, we wszystkich miastach i miasteczkach, a nawet wioskach.Przy-znasz chyba, że to dobry pomysł, podsunąć ludowi wyobrażenie miłości-wej pani jako godnej spadkobierczyni króla Artura? W ten sposób wzmac-nia się miłość i szacunek poddanych do niej oraz ich pragnienie, by chronićRLją za wszelką cenę.Przy tym nie zawadzi od czasu do czasu przypomniećwszystkim, że królowa Elżbieta jest młoda i piękna i ma najwspanialszydwór w całej Europie, zwłaszcza że opowieści o takich wydarzeniach roz-chodzą się szeroko i wydostają poza granice kraju, sięgając Paryża, Tole-do, Madrytu, Brukseli.Jeśli będą ją podziwiać, będą się jej też bać, a to za-pewni jej większe bezpieczeństwo niż wszelkie traktaty pokojowe. Widzę, że zacząłeś się interesować wielką polityką skwitowałFranciszek jego przemowę. Ale słusznie prawisz, lud musi kochać Elż-bietę, bo tylko wtedy jest prawdziwie bezpieczna. Boże, zachowaj królową dopowiedział szybko Dudley, równocze-śnie skrzywił się i okręcił w miejscu, żeby przyłożyć w ucho niezgrabnemupachołkowi, który upuścił jeden kraniec cennej materii prosto w pył dzie-dzińca. Ty niezdaro! Wiesz, ile coś takiego kosztuje?! Podnieś to na-tychmiast!. A co z bezpieczeństwem królowej w ten wielki dzień? podjąłrozmowę sir Franciszek. Przecież już niemal wszyscy poddani wiedzą oedykcie papieskim, który każdemu daje prawo wystąpić przeciwko niej ja-ko heretyczce.Dudley spojrzał mu prosto w twarz. Bezpieczeństwo miłościwej pani spędza mi sen z powiek nocą i od-biera apetyt za dnia zapewnił. Na okrągło myślę tylko o niej.Choć-byś szukał ze świecą, nie znajdziesz wierniejszego sługi jej wysokości.Troszczę się o nią, jakby od tego zależało moje życie. Zastanowił sięprzez chwilę. Cóż, tak właśnie jest: moje życie całkowicie zależy odniej.Knollys skinął głową. Wierzę ci, sir Robercie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]