[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Używają sztucznych ogni w swoich obrzędach.- W porządku, proszę pani, dziękuję.Czy mogłaby pani wrócić do środka i zamknąćdrzwi na klucz? Niech pani nie otwiera bez względu na to, co pani usłyszy.Amelia Sachs poprowadziła grupę do mieszkania 18 K.Jeden z policjantów zapukał głośno.- Otwierać drzwi, policja!Bez odpowiedzi.Policjanci rozbujali duży taran i walnęli nim mocno w drzwi obok klamki.Zameknatychmiast ustąpił i drzwi się otworzyły.Członkowie drużyny wbiegli do środka, Ameliawślizgnęła się w ślad za nimi.Policjanci rozbiegli się po mieszkaniu i sprawdzili wszystkie pomieszczenia.Wapartamencie rozbrzmiewały ich szorstkie głosy.- Teren zabezpieczony.kuchnia zabezpieczona.nie ma tylnego wyjścia.Terenzabezpieczony.Duch zniknął.Jednak podobnie jak poprzedniego dnia na Easton Beach, jego śladem szła śmierć.Wsalonie znaleźli zwłoki mężczyzny podobnego z wyglądu do Ujgura, którego Sachs zastrzeliłaprzed mieszkaniem Wu.Leżał przy skórzanej kanapie podziurawionej przez kule.Obok napodłodze poniewierał się tani chromowany automat.Drugie ciało odkryli w sypialni.Stary Chińczyk spoczywał na plecach, wbijając przed siebie nieruchomy wzrok.Miałranę postrzałową na udzie.Przybyli na miejsce pielęgniarze potwierdzili, że nie żyje.- Jaka jest przyczyna śmierci? - zastanawiał się jeden z nich.Sachs przyjrzała się bardzo uważnie trupowi i nagle pochyliła się do przodu.- Mam - powiedziała, wskazując dłoń mężczyzny, w której tkwił brązowy słoiczek.Rozluźniła jego palce.Napis na etykiecie był po chińsku i angielsku.- Morfina - mruknęła.-Popełnił samobójstwo.Przybyli ludzie z ekipy dochodzeniowej - dwaj technicy dźwigający duże metalowewalizy.Sachs otworzyła je i założyła kombinezon.- Muszę sprawdzić ten lokal - oświadczyła.- Czy możecie panowie wszyscy wyjść nakorytarz?Pracowała przez pół godziny.Kończąc, poczuła w nozdrzach papierosowy dym.Podniosła wzrok i zobaczyła stojącego w drzwiach Sonny'ego Li.- Znam go ze statku - powiedział.- To ojciec Sama Changa.- Tak myślałam.Dlaczego próbował to zrobić?- Dla dobra rodziny - odparł cicho Li.- Dla dobra rodziny.ROZDZIAŁ DWUNASTYChang Mei-Mei postawiła filiżankę herbaty przed swoim półprzytomnym mężem.SamChang mrugał oczyma, usiłując otrzeźwieć po zaprawionej morfiną herbacie, lecz cała jegouwaga, podobnie jak żony i synów, skupiona była na tym, co pokazywali w telewizji.Zpomocą Williama, który tłumaczył słowa reportera, dowiedzieli się, że na DolnymManhattanie znaleziono dwóch martwych mężczyzn.Jednym z nich był mieszkający wQueens imigrant z chińskiego Turkiestanu, drugim starszy mężczyzna narodowości chińskiej- jak uważano, jeden z pasażerów zatopionego frachtowca „Fuzhou Dragon”.Reporter wyjaśnił, że imigrant z Turkiestanu został zastrzelony przez starszegomężczyznę, który z kolei zmarł wskutek przedawkowania morfiny, popełniwszy, jak sięzdaje, samobójstwo.Apartament należał podobno do Kwana Anga, trudniącego sięprzemytem ludzi szmuglera, poszukiwanego w związku z wczorajszym zatonięciem „FuzhouDragona”.Kwan zbiegł, zanim pojawiła się policja, i nadal znajdował się na wolności.Sam Chang obudził się pół godziny wcześniej.Zorientowawszy się, że zniknął pistolet,zrozumiał, co postanowił uczynić jego ojciec, i ogarnął go bezbrzeżny smutek.- Znalazłem już raz Ducha i znajdę go ponownie - powiedział do żony.- Tym razem.- Nie - odparła stanowczo Mei-Mei.- Nie będziesz mścił śmierci ojca.Zostaniesz tu znami w ukryciu, dopóki Duch nie zostanie ujęty albo zabity.Wszyscy nauczymy sięangielskiego i będziemy zarabiać pieniądze.A kiedy ogłoszą następną amnestię, przyjmiemyobywatelstwo.- Przerwała na chwilę i otarła łzy, które płynęły jej z oczu.- Ja też gokochałam.Dla mnie to tak samo bolesna strata jak dla ciebie.Chang przez długi czas siedział w milczeniu.W końcu spojrzał na swojego młodszegosyna.- Czy słyszałeś o wojownikach Qin Shi Huanga, synu? - zapytał.- Tak, Baba.Changowi chodziło o tysiące naturalnej wielkości żołnierzy, woźniców rydwanów ikoni wykonanych z terakoty, których chiński cesarz Qin Shi Huang kazał umieścić w swoimgrobie.Ta armia miała mu towarzyszyć w zaświatach.- To samo zrobimy dla dziadka - powiedział, czując, jak dławi go smutek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]