[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najpierw zadzwonił do nich, a dopiero potem na policję, więc NigelSaxon miał czas zorientować się w czym rzecz, zanim jeszcze wiadomość dotarła doJamiesona. Przykro mi powiedział Fenton.Wyszedł z pokoju Tysona, zamykając cicho drzwi.Wrócił myślami do Saxona i znów poczuł przypływ gniewu.Starał się go strawić w sobie, alena próżno; zalegał w nim jak ołów.Zainteresowanie mediów finałem Afery w szpitalu przybrało ogromne rozmiary ipodsunęło ambitnym politykom tematów do zajadłych dyskusji.Czy procedura testowanianowych produktów, stosowana przez państwową służbę zdrowia, była odpowiednia? dopytywała się opozycja.Absolutnie tak odpowiadał rząd.Najwidoczniej nie grzmielioponenci. Po raz kolejny rząd wykazał się niekompetencją i jak zwykle zareagował pofakcie.Przypomniano sobie tragedię z talidomidem.Dlaczego nie potrafimy się niczegonauczyć? Amerykańska komisja do spraw żywności i leków zakazała stosowania talidomiduw Stanach; to samo stałoby się najprawdopodobniej z plastikiem Saxona.Nonsens brzmiałastanowcza odpowiedz departamentu zdrowia.Tuszowanie skandalu! krzyczeliopozycjoniści.Muszą polecieć głowy! ujadała prasa. O Boże, można się było tego spodziewać rozzłościła się Jenny, odkładając gazetę.Jeden mówi: czarne, drugi z miejsca woła: białe.Prasa ekonomiczna miała odmienne priorytety.Wspomniała co prawda o ogromnychstratach ludzkich ale interesował ją najbardziej krach finansowy, wywołany przez SaxonMedical.Czy środki zaangażowane w przejęcie firmy przeszły z rąk do rąk? A jeśli firmasprzedała licencję, to czy wraz z nią na nowego właściciela spadła jednocześnie całaodpowiedzialność? Czy International Plastics miał stracić miliony, nie tylko z powoduwadliwego produktu, ale i z tytułu roszczeń wniesionych przez rodziny ofiar?Tego rodzaju spekulacje spowodowały znaczny spadek wartości akcji należących doInternational, ale firma nie wypowiadała się publicznie.Nietrudno było odgadnąć, jakwyglądały ich prywatne rozmowy.Fenton domyślał się, że całe tabuny prawników pracują naokrągło, żeby oczyścić firmę z oskarżeń.Saxon Medical przyjął inną taktykę, zamykając po prostu interes i chowając głowę wpiasek John Saxon, ojciec Nigela i założyciel firmy, zabarykadował się w swojej posiadłościna przedmieściach Glasgow, odmawiając jakichkolwiek spotkań.Pracownicy dostali zapłatę,a Nigel przebywał oczywiście w Grecji.Nie wspominano publicznie o zainteresowaniu policji osobą Nigela Saxona, gdyż jakdotąd żadnemu przedsiębiorczemu dziennikarzowi nie udało się ustalić zależności międzyśmiercią Neila Munro a tragicznymi skutkami stosowania plastiku Saxona.Podsunęło toFentonowi intrygujący pomysł.Doszedł do wniosku, że wniesienie oskarżenia przeciwkoNigelowi Saxonowi miałoby kapitalne znaczenie dla International Plastics.Gdyby firmazdołała udowodnić, że Saxon wiedział o defekcie wyrobu, zanim licencja zmieniławłaściciela, cały interes zostałby uznany za oszustwo.Leżało więc w interesie International,aby Nigel Saxon trafił przed oblicze sprawiedliwości.Oczywiście firma nie miała pojęcia okryminalnym aspekcie afery z plastikiem.A gdyby tak powiedzieć o tym komu trzeba?Fenton zastanawiał się nad tym przez resztę popołudnia i z każdą chwilą pomysł podobałmu się coraz bardziej.W tych okolicznościach International Plastics na pewno wszczęłobywłasne śledztwo, angażując najlepszych detektywów w kraju, żeby wytropić Saxona isprowadzić go do kraju.Ma się rozumieć, był jeszcze Interpol.Fenton wychował się na filmach, w którychpokazywano, jak ta organizacja angażuje się w różne sprawy, nie przypominał sobie jednak,żeby w realnym świecie odniosła jakiś poważny sukces.Każdy złoczyńca mógł się czućbezpiecznie po przekroczeniu kanału La Manche.Sporadyczne aresztowania grzęzły wgąszczu zawiłości prawnych i w majestacie międzynarodowych porozumień.Im dłużej o tymrozmyślał, tym bardziej był przekonany, że największe szansę powodzenia ma prywatna akcjaoparta na siłach najemnych.International Plastics znane było Fentonowi wyłącznie z gazet.Nie miał pojęcia, gdziemieści się jego siedziba ani jak się do niej zbliżyć.Problem z dużymi firmami polegał na tym,że nieliczni, najbardziej liczący się ludzie byli praktycznie niedostępni.Zawsze obstawiali siędrobnymi płotkami, które z kolei otaczały jeszcze większą drobnicą.Oczami wyobrazniFenton ujrzał siebie, jak pławi się bez końca w tym oceanie, odsyłany od jednego gabinetu dodrugiego, tłumacząc ludziom w wytartych kołnierzykach i postrzępionych mankietach, że to,co ma do powiedzenia, nie jest przeznaczone dla ich uszu.Problemów należało się spodziewać już na samym początku.Próba przedstawieniasprawy jakiemuś szeregowemu pracownikowi, nawet w sposób bardzo oględny, byłaby poprostu rzucaniem się z motyką na słońce.Zapory biurokratyczne mogłyby zniechęcićkażdego.Fenton poinformował Jenny o swoich zamiarach.Dziewczyna dosłownie eksplodowała.Nigdy jeszcze nie widział jej tak rozgniewanej.Wiercił się nerwowo, podczas gdy onarozpalała się niczym Etna. Czyś ty oszalał? krzyczała. Czy twoja arogancja nie ma granic?Fenton siedział nieruchomo na kanapie, wybałuszając oczy.Nie mógł uwierzyć własnymuszom. Arogancja? Tak, nie przesłyszałeś się! Zawsze wiesz wszystko najlepiej.Policja jest głupia.Interpoldo niczego.W porównaniu z tobą są durniami.Wbij sobie do głowy: aresztowanie NigelaSaxona to sprawa policji, nie twoja.Daj sobie spokój! Bo ja mam już tego dość.Rozumiesz?Zapomnij o tym, albo.albo odejdę.Wybuchnęła płaczem.Fenton wstał, żeby wziąć ją w ramiona. Już dobrze, zrezygnuję obiecał cicho. Nie zdawałem sobie sprawy z tegowszystkiego.Jenny okładała go pięściami.Sam powinien bić się w piersi. Wiem, do cholery.Wiem.Jej wybuch wstrząsnął Fentonem, ale tego właśnie potrzebował.Zrozumiał teraz, żepolowanie na Nigela Saxona stało się jego obsesją.Nie mógł się pogodzić z tym, że Saxonwykręcił się i uniknął odpowiedzialności.Od wielu dni nie myślał o niczym innym,zatruwając sobie życie.Obiecał Jenny, że nie będzie szukał dojścia do International Plastics iże więcej nie wspomni o Nigelu Saxonie.Wiatr na dworze wzmagał się coraz bardziej; Jenny zasłoniła okna i podkręciła gaz wkominku.Potem zapaliła małą lampkę na stoliku, nastawiła jakąś płytę i przysiadła się doFentona.Fenton nie przypominał sobie, żeby wiatr i deszcz za oknem pozwoliły kiedykolwiek takbardzo odczuć przytulność mieszkania.Wystukiwał palcami rytm pierwszych taktów SonatyKsiężycowej Beethovena. Przepraszam, Tom. Nie przepraszaj.Miałaś rację. Naprawdę cię kocham.Fenton pocałował ją bez słowa.Muzyka, ciepło, przyćmione światło i syk ognia na kominku kołysały ich do snu.Błogąciszę zakłócił dzwonek telefonu.Jenny podniosła się i podreptała boso do przedpokoju.Wróciła bardzo szybko.Stanęła w progu, blada jak ściana. Do ciebie powiedziała. Chyba Nigel Saxon.Fenton podniósł się jak automat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]