[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przebaczyłem Zborowskiemu, bo sięurągał z władzy i dekretów, nie mogę pobłażyć królowi, gdy się tu sądzidziedzicem i chce rozporządzać nami.Myśmy przecie ludzie wolni i tejswobody, wiekami wyrobionej, bronić będziemy tak samo, jak swawolibędziemy się opierać.Rozumiesz mnie?- Sejm więc obnaży te knowania - rzekł Bajbuza.- Tak jest, musi - odparł hetman.- Przyjdzie to nie bez zgorszenia i boleści, niebez rozbratu z tymi, co lub nie widzą daleko, lub w rakuskie pęta oddać sięgotowi, lecz raz jasno stanąć i wytłumaczyć się potrzeba.Znam janiebezpieczeństwa tego kroku, który czynię, lecz z dwojga złego muszęwybierać mniejsze.Na cóż by się zdała ta wielka władza hetmańska, gdyby onadopuściła rakuskim pułkom zająć Rzeczpospolitę, a małej garści przekupionychlub obałamuconych podpisać upadek tego państwa?Rotmistrz słuchał.- Smutna to ostateczność - rzekł po namyśle.- myśmy dotąd chorowali nabezład i swawolę, wy to najlepiej wiecie i znacie.Nie może szlachcie naszej nicmilszym być, jak contra majestatem hałaśliwie wystąpić, ale gdy razzakosztuje znowu owocu zwycięstwa, gdy król ustąpi, gdy wezmą górę, jutrozażądają więcej, a coraz więcej i, jak mówił nieboszczyk Stefan, król zejdzie namalowanego.- Obawa twoja, mój rotmistrzu, niepłonna - westchnął Zamoyski - ale też odkróla się obwarowawszy, aby nas nie zaprzedał w rakuską niewolę, władzy muw domu ukrócać nie będziemy.Niech panuje, niech rządzi.- A potrafiż on to? - szepnął Bajbuza.- Zadałeś mi ciężkie do rozwiązania pytanie - rzekł Zamoyski.- Dumę i ambicjękrólewską ma, ale siły własnej mu brak, musi ją czerpać na stronie.Tu więc o.Bernard, kardynał Jerzy, Bobola i inni podszeptywać będą, radzić, kierować.Nie bez tego, aby i rakuski wpływ czuć się nie dał.Chwalono nam go - dodałhetman - iż się po polsku uczył, umie i mówi.Tak ci jest, lecz po niemieckumyśli, a żona go całkowicie cudzoziemcem uczyni.Zresztą, Bóg jeden wieprzyszłość! - westchnął Zamoyski.- Widzicie - dodał - wyspowiadałem się wam szczerze.Tajemnic w tym nie ma.Ja mój obowiązek uczynię, przy mnie stanie gromadka tych, co poprą, reszta zaśoczywiście króla bronić i uniewinniać zechce.Niefortunnym był wybór.Mogliśmy się go pozbyć, gdyby biskup Baranowski z Rewla go do Szwecjipuścił.Co teraz będzie, gdy król Jan umrze? Bóg wie.W czynnościach isprawach ludzi Opatrzność zawsze sobie zachowuje ostatnie słowo.Nie chciał już rotmistrz męczyć dłużej Zamoyskiego pytaniami i odwróciłrozmowę, unosząc się nad Zamościem samym, który po raz pierwszy oglądał.Uśmiechnęło się oblicze poważnego męża.- Jedyne to dzieło - rzekł - które mi się powiodło i które przy pomocy Bożejdoprowadzę może do końca.Miasta nam są potrzebne, zamków też brak, handelnasz wzmóc się powinien.Mamy co wywozić i czym obcych żywić.Opróczszlachty, oprócz włościan rzemiosło i kupiectwo zakwitnąć musi, gdy tylkorozumnie posiłkować nim się nauczymy.Jeżeli ja nie dokonam, com zamierzył,Bóg da, że syn mój dalej dzieło po myśli ojca prowadzić będzie.Rozmowa przeszła na szczegóły, na trudności, jakie w kraju spotykało każdenowe przedsięwzięcie, potem na wojnę, której hetman od strony Wołoszy iMultan się lękał.Bajbuza słuchał i tak wpływowi słowa i myśli hetmana uległ,iż wyszedł uspokojony, przekonany, że z nim i za nim iść było obowiązkiem.- Prywaty w nim nie ma - rzekł w duchu - nie popsuły go czasy złe.Jest, jakimbył.Tego dnia zabawiwszy jeszcze w Zamościu, wieczorem znowu poszedł napożegnanie do hetmana.Tym razem nie zastał go samym.Oprócz Herburtaznajdował się Mikołaj Zebrzydowski, o którym już od Urowieckiego słyszał.Mąż to był w wieku średnim, liczący naówczas lat czterdzieści,powierzchowności rycerskiej, postawy pańskiej, oblicza wielką nacechowanegodumą.Nadzwyczajne uwielbienie, aż do czci jakiejś posunięte, objawiał względemZamoyskiego, przed którym korzył się, słuchał go milczący, potakiwał mu, aletuż względem innych szorstko, dumnie, gwałtownie występywał.Hetman zdawał się go oceniać i lubić, chociaż w rozmowie hamować częstomusiał.Obchodził się z nim z łaskawością wielką, jakby z synem rodzonym,często bardzo zwracał do niego, widać było, że na niego rachował i rad się nimposługiwał.Lecz ilekroć własną myśl Zamoyskiego podniósł Zebrzydowski,natychmiast ona inną przybierała barwę i namiętnie brzmiała, a krańcowo.Hetman śmiał się i prostował, ale ten zbytek ognia go nie raził.Rozmowa i tego wieczora obracała się około króla i dworu.Wiedziano tu już, żemłoda królowa, otoczona Niemkami, żadnej z pań, żadnej nawet ze sługpolskich przystępu do siebie nie dawała, że jawnie im niechęć okazywała, a królteż od ożenienia więcej się jeszcze odosobniał i zamykał, oprócz swoichwybranych nie dopuszczając do siebie nikogo.- Dworu polskiego się spodziewać nie możemy - mówił Zebrzydowski.- Jeszczemoże dopóki królowa Anna żyje, którą siostrzan szanuje i czasem jej słucha,cień pozostanie jagiellońskich czasów; zemrze ona, wszystko się przemieni.W ciągu rozmowy Zebrzydowski namiętnie podniósł zasługę kanclerza, któryodważnie przeciwko królowi występował, aby nie dopuścić zamachu naRzeczpospolitę grożącego jej bytowi; cieszył się tym, że Zygmunt upokorzonyzostanie, tłumaczyć się będzie zmuszony, a wszystkie jego rachuby w nic sięobrócą.Bajbuza ośmielił się odpowiedzieć na to:- Wieleśmy winni wdzięczności hetmanowi, to pewna, ale ostateczność tasmutna w takim państwie, jak nasze, gdzie władza królów małą jest iograniczoną, jeszcze ją podkopywać musi.Bo nie zaprzeczycie temu, iż powagakrólewska na inkwizycji ucierpi, a szlacheckie zuchwalstwo nasze się wzmoże.Nie zechcemy potem słuchać, choćby co najsłuszniejszego nakazywał.Ostro spojrzał na mówiącego Zebrzydowski.- To są dalsze następstwa - rzekł - którym zapobiec czas będziemy mieli, dziśnajpilniejsza rzecz ratować sam byt nasz.Choćby nam na bezład chorowaćprzyszło, życie naprzód trzeba utrzymać, a w sprawie praktyk rakuskich o samżywot chodzi.Nie mógł temu zaprzeczyć rotmistrz i zamilkł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]