[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedziałami tępo wpatrywałam się w jeden punkt gdzieś w okolicachtablicy informacyjnej nad biurkiem.Moje procesy myślowe przebiegały w zwolnionym tempie, za to serce biłozdecydowanie za szybko.Bałam się, że szef usłyszy to walenie.- Przepraszam, ale miałem kogoś ważnego na linii- powiedział, odkładając słuchawkę.Dłuższą chwilę przyglądał mi się badawczo, a ja wciążnie umiałam wydobyć z siebie głosu, który uwiązł gdzieśgłęboko w gardle.Czułam się skrzywdzona, teraz nawet podwójnie.Ręce nadal mi drżały, bałam się, że jeszcze moment, a się rozpłaczę z bezsilności.1 znikąd ratunku!- Wracając do tematu, czekam do jutra na zwrot tychpapierów.- Podniósł do ust filiżankę.- Swoją drogą, naprawdę nie spodziewałem się tego po pani.Liczyłem nawiększą lojalność wobec firmy.To jest chwyt poniżej pasa.Ale - jak to mówią tonący brzytwy się chwyta, więc niepowinienem się dziwić, prawda? A jednak się dziwię.173Miałem inne zdanie o pani.Jak to nigdy do końca niemożna nikomu ufać.Każde zdanie było niczym policzek.Niespodziewanyi niezasłużony.Byłam bliska płaczu.Nigdy nie uważałamsiebie za osobę rozchwianą emocjonalnie, zawsze potrafiłam bronić swojego zdania, nie poddawać się, tym razemjednak poczułam, że to mnie przerasta.Widocznie zbytdużo mnie ostatnio spotkało, więc mój mechanizm obronny przestał działać.Chciałam coś powiedzieć i wciąż niemogłam.Nie wiedziałam, jak Nowaczyk odbierze mojeuporczywe milczenie.Nie chciałam, żeby pomyślał, żeoznacza ono przyznanie się do winy.W żadnym razie nieczułam się winna, ale odebrano mi broń, którą mogłam sięposłużyć.Dotknęła mnie jawna niesprawiedliwość i - cogorsza - zostałam rozłożona na łopatki, bez szans, żeby siępodnieść o własnych siłach.Może gdybym nie jechała tuz takim dobrym nastawieniem, była bardziej czujnai wszystko od początku do końca przemyślała, byłoby inaczej.Dałam się zaskoczyć, podejść.Z drugiej strony, gdybym miała obok siebie kogoś, kto mógłby wesprzeć mnieduchowo, też byłoby inaczej.Miałam ochotę się podnieśći wyjść, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa, były jakz waty.Siedziałam wbita w przepastny fotel, z którego normalnie trudno było się podnieść, a co dopiero po usłyszeniu tylu niedorzecznych zarzutów.Nawet nie starałam sięudawać, że wszystko jest w porządku.Nie byłam w stanierobić dobrej miny do złej gry, choć to nie ja grałam nie fair. Pani Alicjo, właściwie nie powinienem z panią rozmawiać.Zrobiłem to z czystej życzliwości.W końcu pracowaliśmy razem i pewnie nadal pracowalibyśmy, gdyby niepani niesubordynacja, a ja potrzebuję pracowników dyspo-174zycyjnych i obowiązkowych.A także zaufanych.Bardzosobie cenię wzajemne zaufanie i darzyłem takim panią, dopóki nie dowiedziałem się o tej kradzieży.Umilkł na moment, jakby oczekiwał riposty z mojejstrony.Ja tymczasem byłam w stanie odpowiadać mu tylkowzrokiem.- Tak, kradzieży - powtórzył dobitnie, napotykającmoje zdziwione spojrzenie.- Nie można tego inaczej nazwać.Tamten projekt był własnością firmy.Wykonała gopani w czasie, gdy była pani pracownikiem biura NewAge", i na moje polecenie.Postąpiła pani jak dziecko, któresię pogniewało i zabrało swoje zabawki.To niedopuszczalne, rozumie pani, nie-do-pusz-czal-ne!- Szefie - usiłowałam coś powiedzieć, ale najwidoczniejnie miałam siły przebicia, bo uciszył mnie gestem.Upiłnieco kawy, jakby specjalnie zwlekał z dalszym ciągiem tejperory, i z lubością przyglądał się filiżance, oblizując mięsiste wargi.- Proszę mi nie przerywać, jeszcze nie skończyłem.Jakskończę, dostanie pani chwilę na wypowiedzenie się w tejsprawie.No więc, tak jak mówiłem, nie powinienem paniwcale tu wzywać, tylko od razu oddać sprawę do sądu.Zrobiłem dla pani wyjątek.Mam nadzieję, że pani to doceni,pani Alicjo.Jestem chrześcijaninem, nawet jeśli ktoś we mniekamieniem, ja w niego chlebem.Liczę, że pani odda mi tenprojekt i zrzeknie się do niego wszelkich praw.Jeśli go paniwykorzystała w konkursie, a sądzę, że tak, napisze panioświadczenie, że projekt został zgłoszony przez naszą firmę.Nie pozwolę sobie na taką nielojalność! - Im dłużej mówił,tym bardziej był zdenerwowany, czego też nie potrafił ukryć.Za wszelką cenę chciał natomiast zdenerwować mnie.175Wyłączyłam się na moment, nie mogłam już tegosłuchać.Odsunęłam niedopitą filiżankę kawy.To był jawnymobbing, tyle że w stosunku do byłego pracownika, więcraczej nie mogłam nic zrobić.Ochłonęłam przez tę chwilę,nawet próbowałam pomyśleć o czymś miłym, ale nic nieprzychodziło mi do głowy.W końcu nic miłego mnie ostatnio nie spotkało.- Teraz oddaję pani głos, pani Alicjo - usłyszałamgdzieś w oddali, jakby z innego pomieszczenia, a może todo mnie docierało wszystko w zwolnionym tempie.- Jestem bardzo ciekaw, co chce mi pani powiedzieć.Zebrałam się w sobie, zacisnęłam dłonie w celu dodania sobie odwagi i nawet spojrzałam mu prosto w oczy, jednak natychmiast uciekł wzrokiem.Niby dlaczego miałamsię bać jego i tych bezsensownych zarzutów? Jak będzietrzeba, to wyjaśnię wszystko w sądzie.Nie przypuszczałamjednak, by Nowaczyk się do tego posunął.Prawdopodobniechciał mnie tylko zastraszyć.Już kiedyś groził komuś sądem,ale gdy przyszło co do czego, to skończyło się na grozbach.Myślę, że sam nie był do końca w porządku i sąd byłbyostatnią instytucją, do której zwróciłby się o pomoc.Trochęmnie to podbudowało.Nie ma to jak pozytywne myślenie!- Szefie, nie prosiłam o zwrot tego projektu i nie czujęsię winna.Mało tego, czuję się pokrzywdzona pańskim traktowaniem.Poza tym był to rzeczywiście mój projekt, więcnie widzę powodów, żeby go oddawać.Swoją kwestię wypowiedziałam spokojnie, choć terazdygotałam już cała.Nawet zrobiło mi się zimno.Biuroszefa było klimatyzowane, więc nie czuło się panującego zaoknem upału.Na szczęście opanowałam się na tyle, żeuniknęłam łez.176- Co za bezczelność! - nie wytrzymał szef.Wzburzonyniemal przewrócił swoją cenną filiżankę.- Ja do panigrzecznie, próbuję jak człowiek, po dobroci, a tu takie traktowanie! W takim razie nie mamy o czym rozmawiać.- Też tak myślę - dodałam.- Niepotrzebnie tu przychodziłam, żeby przeżywać takie stresy.To samo mógł mipan powiedzieć przez telefon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]