[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bursztynowemu %7łurawiowi przypomniały się witające świt strzyżykiz opowieści hertasi, o słońcu, które trzeba zachęcać do wyjścia z drzemki porannąmuzyką.Kestra chern przewrócił się na drugi bok, wyciągnął nogi spod błyszczącegoczerwonosrebrnego satynowego przykrycia, które dostał od Urtho po skończeniunauki.Schował się pod kołdrę i miał nadzieję, że Gesten nie zauważy, iż się obu-dził, ale było już za pózno.Hertasi odkrył narożnik koca i podał mu filiżankę. Dzień dobry i smacznego, kestra chern.Jak zwykle robota czeka.Bursztynowy %7łuraw zamrugał i wymruczał coś, co byłoby obrazliwe, gdybybyło zrozumiałe.Na Gestenie nie zrobiło to najmniejszego wrażenia, podobniejak sto razy wcześniej, i zaczął poprawiać poduszki pod głową uzdrowiciela. Czeka już na ciebie ciepły chleb i pokrojone kilsie.Dzisiaj mamy trzechklientów.Losita naciągnęła sobie mięśnie i nie może przyjąć swych zwykłychklientów, więc zgodziłem się, abyśmy jednego przyjęli.Nie powinno to długopotrwać.I zanim zapytasz, ze Skandranonem wszystko w porządku, ma się dobrzei przesyła ci pozdrowienia.Bursztynowy %7łuraw pociągnął łyk gorącej pienistej śmietanki i uśmiechnął siędo Gestena.Co zrobiłby kestra chern bez hertasi co zrobiłby Bursztynowy %7łurawbez Gestena? A więc wszystko wraca do normalności. O ile na wojnie można mówić o normalności. Hertasi splunął i trzep-nął ogonem. Przyszły nowe rozkazy od Shaiknarna i jego zastępcy Garbe-ra. Wszyscy hertasi z personelu rekonwalescencyjnego mają być przydzielenido ważniejszych zadań według uznania oficerów. Znowu uderzył ogonemo łóżko. Nie sądzę, żeby Urtho o tym wiedział.To najgłupsza rzecz, o jakiejsłyszałem od lat.Nie jesteśmy narzędziami, którymi można handlować! Hertasiznają swoje obowiązki.Trochę potrwa, zanim kogoś się tego nauczy! To nie dopomyślenia, aby odsyłać hertasi, kiedy ich obowiązkiem jest przynoszenie ulgiw cierpieniu.Gorzej, to okrucieństwo.Bursztynowy %7łuraw skończył pić i na chwilę się zamyślił.Najwyrazniej Ge-sten spodziewał się, że %7łuraw zrobi coś w tej sprawie.Przypuszczenie zmieniłosię w pewność, gdy Gesten przyniósł pełną garderobę na ten dzień, ustawił san-84dały i stanął nad nim ze skrzyżowanymi ramionami, niecierpliwie tupiąc nogą. Gdzieżeś się tak poparzył? zapytał Skandranon swego towarzysza, kiedyobaj skończyli solidne śniadanie, które Gesten przyniósł im o świcie.Prawdopo-dobnie od Cinnabar albo od jednego z jej hertasi mały kolega dowiedział się, żeAubri nie ma służącego, i po prostu wpisał usługiwanie jeszcze jednemu gryfowina listę swoich obowiązków.Zatem podwójne śniadanie, piękna tłusta owieczka,zostało podzielone na dwóch.Głowę Skan kurtuazyjnie zaproponował Aubriemu,ten przyjął ją i kazał Gestenowi podzielić, aby każdy z nich mógł skosztować tegoprzysmaku.Aubri nie szczędził podziękowań, a Skan pokornie ograniczył swoje żądaniado koniecznego minimum, aby Gesten mógł skoncentrować się na Aubrim.ZanimGesten poszedł, Aubri został umieszczony w miękkim gniezdzie z poduszek, abyposłanie nie uciskało jego oparzeń, i wszelkie oznaki cierpienia gryfa zniknęły. Jak zostałem ranny? spytał Aubri. Hm.Częściowo z powodu wła-snej głupoty.Lecieliśmy na zwiad z rozkazu Shaiknama.Mieliśmy jeden raporto nadciągających zza linii wroga miotaczach ognia, ale tylko jeden.A znasz Sha-iknama.Skan prychnął z dezaprobatą. Rzeczywiście.Jeden raport nigdy mu nie wystarcza. Szczególnie kiedy nie pochodzi od ludzi zaskrzeczał Aubri. Szkoda mówić, dla nas ten jeden raport z pewnością był wystarczający,ale on go zlekceważył.Nie zatroszczył się nawet, żeby wysłać drugi zwiad dlasprawdzenia informacji.Gryf chrząknął i zacisnął szpony, jak gdyby chciał chwycić za skórę pewnegodowódcę.Skan nie winił go za to. W każdym razie ciągnął Aubri po chwili wróciłem właśnie ze swegoostatniego lotu i oficjalnie byłem wolny, a więc nie mógł mi zlecić jednej z tychswoich głupich spraw.Stwierdziłem jednak, że mam jeszcze dość siły, aby tampolecieć i samemu się przekonać.I odnalazłem te miotacze ognia. Swoim ogonem odparł ironicznie Skan.Aubri wybuchnął śmiechem, akurat gdy przyszedł Tamsin z Cinnabar i jejdwoma osobistymi hertasi. Przynajmniej Shaiknam uwierzył, widząc dowód na własne oczy, kiedyprzyleciałem, dymiąc.Prawie go rozgniotłem! Aubri zachichotał. Powi-nieneś widzieć jego minę! Kiedy wylądowałem w jego namiocie, podpaliłem goi chciałbym tylko wiedzieć, ile tego gniazdka poszło z dymem. Nie tyle, ile byśmy sobie obaj życzyli, Aubri powiedział Tamsin.Przy okazji, płonący bohaterze, dopóki nie wydobrzejesz, jesteś pod naszą opie-ką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]