[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestzazdrość i śmierć.To banalnie proste! - Rozentuzjazmowana Wrzosowata zaczęła brykać jakmałe jagnię.-Tak, tylko że wtedy powinna umrzeć Lilly - odparła ostrożnie panna Maple.- A nie George.Byłbypojedynek i jeden rywal próbowałby zabić drugiego.Nie walczy się z kimś, kogo się kocha.Walczysię z tym, kto chce ci odebrać ukochaną.- Ale - dodała na widok rozczarowanego pyszczkaWrzosowatej - ja też o tym myślałam.Bo rzeczywiście, coś w tym jest.Tylko, że to coś nie masensu.-To jest opowieść o miłości - powtórzyła z uporem Wrzosowata.- A jeśli jednym z rywali był George? - rzucił Otello.-I walczył o Lilly? Albo bronił Kate?Panna Maple w zadumie przekrzywiła głowę, ale chyba nie chciała już o tym mówić.O wiele pózniej, kiedy większość owiec już spała, Biały Wieloryb, który po raz pierwszy w życiumiał kłopoty z zaśnięciem, wyjrzał przez otwarte drzwi stodoły i zobaczył samotną owieczkę, którastała na skraju urwiska i patrzyła na morze.Panna Maple.Wieloryb postanowił do niej dołączyć.Dołączył i przez chwilę stali obok siebie w przyjaznej ciszy.Potem opowiedział jej opotwornościach dnia.Panna Maple długo milczała, lecz w końcu powiedziała:- Ciągnie się tak i ciągnie.Wieloryb westchnął.- Czasami trochę mnie przeraża.Nie mógłbym na nie patrzeć.To znaczy, nie tak długo jak Zora.- Nie mówię o morzu - odparła łagodnie panna Maple.- Mówię o tym wszystkim.Tyle się ostatniodzieje.Przedtem nie bywał tu prawie żaden człowiek.Oczywiście z wyjątkiem George'a, aleGeorge nie był tak naprawdę człowiekiem, tylko pasterzem.- Panna Maple znowu popadła wzadumę.- I nagle przychodzą całe stada.Krążą nawet w porannej mgle.Rzeznik i ktoś jeszcze.To wszystko się z sobą łączy.Czy naprawdę ktoś zwabił tu rzeznika? Jeśli tak, to kto? I dlaczego?Dlaczego tych trzech mężczyzn spod lipy bało się, że rzeznik umrze, chociaż żaden nich go nielubi? Musimy być czujni i bacznie wszystko obserwować, a ty musisz wszystko zapamiętywać.Wieloryb podniósł głowę.Był dumny, że jest chodzącą pamięcią stada.Jagle przypomniałsobie, dlaczego przecisnął się potajemnie przez dziurę w ścianie stodoły.- Już coś zapamiętałem - odrzekł.I opowiedział jej, jak to stał na wzgórzu z Sir Ritchfieldem,zapamiętując to, co ten widział.I zapamiętał niemal wszystko.Ritchfield widział, jak tamciodchodzą, Gabriel , Josh, Lilly i rzeznik.Widział, że jeden z nich został z tyłu i nagle się schylił.Może coś podniósł? Albo coś położył? Wyrwał z ziemi kępkę trawy? Ale właśnie wtedy SirRitchfield musiał kichnąć.I kichnął pięć razy z rzędu.Zanim skończył, dążył już zapomnieć, któryznich się schylił i co trzymał w ręku.- Po prostu zapomniał! - prychnął pogardliwie Wieloryb.- Po trzech oddechach!Nieprawdopodobne! Mimo to wciąż pamięta, że o czymś zapomniał, i próbuje mnie zastraszyć,żebym nic nie wygadał.- Przekrzywił głowę.- I tak nic bym nikomu nie powiedział.Lubię go.Jestnaszym przewodnikiem.Ale moim zdaniem to coś jest śladem.- Spojrzał pytająco na pannęMaple. Ta patrzyła na ciemne morze.- Zladem - powtórzyła w zadumie.-Ale śladem prowadzącym do czego? Sir Ritchfield próbujezastraszyć kogoś, kto mówi prawdę? To do ego niepodobne.- Umilkła.- Dziwne - dodała po chwili.I nagle podjęła decyzję.- Umiesz trzymać język za zębami?Wieloryb zamknął usta i zacisnął zęby.Wtedy opowiedziała mu o odcisku owczego kopytka na brzuchu George'a.- Ktoś na nim stanął, i to całym ciężarem ciała.Albo go kopnął.Trudno powiedzieć.Pytanie tylkokiedy.Przed śmiercią? Możliwe.Ale jeśli tak, tuż przed śmiercią, bo znak był bardzo wyrazny.Cooznacza, że.Wieloryb spojrzał na nią wyczekująco.- Co oznacza, że tuż przed albo tuż po śmierci George'a była tam jakaś owca.Tuż przed, tuż poalbo.w trakcie.Silna owca.Ciężka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]