[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DotarÅ‚o do mnie, że przecież najprawdopodobniejzamkniÄ™to nas w kajucie od zewnÄ…trz.JeÅ›li zaÅ‚oga tankowca miaÅ‚a za grosz rozsÄ…dku, to z pewnoÅ›ciÄ… przetrzymajÄ…nas tu przez okres kwarantanny.MuszÄ… przecież upewnić siÄ™, że żadne z nas nie jest nosicielem wirusa, któryogromnÄ… wiÄ™kszość ludzkoÅ›ci zmieniÅ‚ w żywe trupy.JeÅ›li czegokolwiek byÅ‚em pewien, to tego, że zagÅ‚adÄ™ przeżylijedynie ci, którzy mieli najwiÄ™cej szczęścia, a przy tym byli najtwardsi i najostrożniejsi.I faktycznie: faceci na tymstatku nie wyglÄ…dali na takich, którzy urodzili siÄ™ wczoraj.Tak czy siak, musiaÅ‚em chociaż spróbować.WyciÄ…gnÄ…Å‚em dÅ‚oÅ„ i pokrÄ™ciÅ‚em okrÄ…głą klamkÄ….Zamek wydaÅ‚ cichyodgÅ‚os, a drzwi stanęły otworem.OniemiaÅ‚em.Drzwi byÅ‚y otwarte.Tak po prostu!Nadal nie do koÅ„ca wierzÄ…c w to, co widzÄ™, wysunÄ…Å‚em gÅ‚owÄ™ na korytarz.ByÅ‚ szeroki, a pod jego sufitem dalej,niż siÄ™gaÅ‚em wzrokiem ciÄ…gnęła siÄ™ plÄ…tanina rurek i przewodów o różnych kolorach i gruboÅ›ciach.Co kilkametrów widać byÅ‚o kolejne drzwi, które jak podejrzewaÅ‚em prowadziÅ‚y do kabin podobnych do naszej.KorytarzbyÅ‚ czysty i dobrze oÅ›wietlony.Z kratek ukÅ‚adu klimatyzacji dobiegaÅ‚ cichy szum.Temperatura byÅ‚a przyjemnieodÅ›wieżajÄ…ca.Gdyby nie brak dywanu i to, że drzwi wykonano ze zbrojonej stali, można by pomyÅ›leć, że to korytarzhotelowy.Im dalej szedÅ‚em tym korytarzem, tym bardziej narastaÅ‚o we mnie poczucie, że coÅ› jest nie tak.To po prostu niebyÅ‚o normalne: żadnych zamków, żadnych strażników, nikt nie mierzy do nas z broni.Wszystko to byÅ‚o zbyt piÄ™kne,by mogÅ‚o być prawdziwe.Sytuacja, w jakiej siÄ™ znalazÅ‚em, wydaÅ‚a mi siÄ™ tak przedziwna, że podążaÅ‚em przedsiebie w nieustannym napiÄ™ciu, gotujÄ…c siÄ™ na spotkanie sam nie wiem z czym.Dlatego też kiedy nagle jedne zdrzwi otworzyÅ‚y siÄ™ z haÅ‚asem i pojawiÅ‚ siÄ™ kelner pchajÄ…cy wózek z tacami, podskoczyÅ‚em z przerażenia takgwaÅ‚townie, że o maÅ‚o nie przyprawiÅ‚em nas obu o zawaÅ‚. Kim jesteÅ›? Gdzie sÄ… wszyscy? tyle tylko zdoÅ‚aÅ‚em wydukać, kiedy już Å‚omoczÄ…ce serce przestaÅ‚o próbowaćwyskoczyć mi gardÅ‚em. Signore, signore, non passa niente.Sei al sicuro[2] odpowiedziaÅ‚ mi marynarz, który sam staraÅ‚ siÄ™ uspokoićoddech.ByÅ‚ to mężczyzna w Å›rednim wieku, nieco Å‚ysiejÄ…cy i o wymodelowanym czarnym wÄ…siku. É a bordo dell Ithaca , ricorda?MówiÅ‚ po wÅ‚osku, tak przynajmniej brzmiaÅ‚o to na moje ucho.Ale mógÅ‚ to też być jakiÅ› dialekt z Korsyki, Neapoluczy Bóg wie skÄ…d jeszcze.SkupiÅ‚em siÄ™, próbujÄ…c wspiąć siÄ™ na wyżyny mojej nÄ™dznej znajomoÅ›ci wÅ‚oskiego(nabytej podczas fantastycznego roku na Erasmusie w Bolonii, który minÄ…Å‚ mi głównie na pijackich imprezach), alealbo coÅ› byÅ‚o nie tak z moim akcentem, albo moje sÅ‚ownictwo szwankowaÅ‚o, bo nie udaÅ‚o mi siÄ™ spowodować, żebyfacet zrozumiaÅ‚, co mówiÄ™.PrzejÅ›cie kolejno na hiszpaÅ„ski, portugalski i angielski również nie daÅ‚o żadnego efektu.Kiedy zniechÄ™cony miaÅ‚em już zacząć dukać po niemiecku lub rosyjsku, który znaÅ‚em jeszcze sÅ‚abiej (a Å›ciÅ›lejmówiÄ…c, w którym dziÄ™ki naukom Wiktora potrafiÅ‚em wypowiedzieć garść maÅ‚o eleganckich słów zwiÄ…zanych zseksem i alkoholem), niezauważenie pojawiÅ‚a siÄ™ obok mnie kolejna osoba. WidzÄ™, że poznaÅ‚ pan już Enza powiedziaÅ‚ ktoÅ› po angielsku z akcentem, którego nie potrafiÅ‚em z niczymskojarzyć.OdwróciÅ‚em siÄ™ i zobaczyÅ‚em przed sobÄ… tego samego wysokiego oficera o jasnych wÅ‚osach, który powitaÅ‚ nas napokÅ‚adzie tankowca.ByÅ‚ nieskazitelnie schludny i elegancki.Mundur marynarki handlowej leżaÅ‚ na nim jakrÄ™kawiczka na dÅ‚oni.Jego nienaganny wyglÄ…d pogłębiaÅ‚ jedynie wrażenie nierealnoÅ›ci caÅ‚ej sytuacji.CzekaÅ‚emtylko, aż oficer jak gdyby nigdy nic zaprosi mnie na galowe przyjÄ™cie w mesie kapitaÅ„skiej& Nazywam siÄ™ Strangärd, Gunnar Strangärd.Jestem pierwszym oficerem na naszym statku, który, pozwolÄ™ sobiezauważyć, jest jednostkÄ… zauważalnie wiÄ™kszÄ… od tej, na której paÅ„stwo pÅ‚ynÄ™li.MówiÄ…c to, podaÅ‚ mi dÅ‚oÅ„, zadbanÄ…, o równo przyciÄ™tych paznokciach.PrzedstawiÅ‚em mu siÄ™.Podczas tejwymiany grzecznoÅ›ci poczuÅ‚em siÄ™ jednak skrÄ™powany.ZrobiÅ‚o mi siÄ™ wstyd, gdy dostrzegÅ‚em ostry kontrastpomiÄ™dzy dÅ‚oÅ„mi oficera i moimi wÅ‚asnymi zabrudzonymi olejem silnikowym, rybimi Å‚uskami i cholera jeszcze wieczym.Do tego po miesiÄ…cach tuÅ‚aczki i walki o przetrwanie za moimi poÅ‚amanymi paznokciami peÅ‚no byÅ‚o brudu. Enzo miaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie zanieść paÅ„stwu Å›niadanie dodaÅ‚ Strangärd, wskazujÄ…c na wózek z tacami. LekarzpowiedziaÅ‚, że osiemnaÅ›cie godzin snu powinno wystarczyć, dlatego też zamierzaliÅ›my paÅ„stwa obudzić.JeÅ›li wolipan wrócić do kajuty, by spotkać siÄ™ ze swoimi przyjaciółmi, nie ma najmniejszych przeszkód, ale w imieniukapitana miaÅ‚em wÅ‚aÅ›nie przekazać panu zaproszenie na Å›niadanie w mesie oficerskiej. Strangärd zamilkÅ‚ nachwilÄ™, widzÄ…c mój zdumiony wyraz twarzy. Rzecz jasna, jeÅ›li dołączenie do nas nie bÄ™dzie dla pananiedogodnoÅ›ciÄ…. Ależ skÄ…d, w żadnym razie wydusiÅ‚em z siebie kompletnie zbity z tropu.Po dÅ‚ugich miesiÄ…cach przemocy,brutalnoÅ›ci, grózb i niedoboru niemal wszystkiego czuÅ‚em siÄ™ teraz, jakbym Å›niÅ‚.Im goÅ›cinniej i bardziej szarmanckoodnosili siÄ™ do mnie ci ludzie, tym bardziej byÅ‚em zdumiony. Z prawdziwÄ… przyjemnoÅ›ciÄ… dołączÄ™ do panów.RozstaliÅ›my siÄ™ z Enzem i jego roztaczajÄ…cym kuszÄ…ce aromaty wózkiem.PodążyÅ‚em za oficerem przez labiryntkorytarzy. Kim panowie sÄ… i dokÄ…d pÅ‚yniemy? Co to za typ statku? wyrzucaÅ‚em z siebie kolejne pytania, idÄ…c zaStrangärdem przez klatkÄ™ schodowÄ… i kolejny dÅ‚ugi korytarz. JeÅ›li to nie kÅ‚opot, wolaÅ‚bym, żeby na dwa pierwsze pytania odpowiedziaÅ‚ panu sam kapitan oÅ›wiadczyÅ‚ oficer,który sÄ…dzÄ…c po typie urody i akcencie, musiaÅ‚ być Szwedem albo Norwegiem. Co siÄ™ zaÅ› tyczy statku, jest pan na Itace , supertankowcu o wypornoÅ›ci piÄ™ciuset tysiÄ™cy ton
[ Pobierz całość w formacie PDF ]