[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był z nimi Spence.Miał na głowiecoś w rodzaju hełmu, a w ręku karton udający tarczę,- Pasażerowie na gapę na moim statku zostaną pożarciprzez potwora z morskich głębin - ostrzegł.- Ma potężnezęby i zieje ogniem.- Nie! - Freddie schowała się za kotarę.- Tylko niepotwór.- Najbardziej lubi małe dziewczynki.- Z szatańskimuśmiechem chwycił piszczącą JoBeth.- Małych chłopców połyka od razu, ale dziewczynki żuje, żuje i żuje.- To wstrętne.- JoBeth zasłoniła usta.- A pewnie! - Chwycił Freddie pod drugie ramię.- Módlcie się, bo będziecie jego głównym daniem.- Rzucił obie dziewczynki na kanapę.- My cię pokonamy! - wrzasnęła Freddie.- Walecznesiostry cię pokonają, nie boją się potwora.DRUGA MIAOZ NATASZY fo 153- Tym razem, bo następnym to potwór was pokona.- Odgarnął z czoła włosy i zauważył stojącą w drzwiachNataszę.- Cześć.Jestem piratem kosmicznym - oznajmił.- A, to wyjaśnia wszystko.- Zawsze zwyciężamy - zawołała Freddie, podbiegając do niej.- Zawsze, zawsze.- Cieszę się.Nie chciałabym, żeby ktokolwiek zostałpożarty przez potwora.- On tylko udawał - powiedziała rezolutna JoBeth.- Doktor Kimball naprawdę bardzo dobrze udaje.- O, tak.- JoBeth zostanie u nas na kolacji.Ty jesteś gościemtatusia, a ona moim - powiedziała Freddie.- Bardzo się cieszę.- Natasza pochyliła się, by pocałować w policzek najpierw Freddie, potem JoBeth.- Cou twojej mamy? - spytała dziewczynkę.- Będzie miała dziecko - skrzywiła się JoBeth, wzruszając ramionami.- Słyszałam.- Natasza pogłaskała ją po głowie.- Opiekujesz się mamą?- Już nie wymiotuje rano, ale tatuś mówi, że wkrótcebędzie gruba.Najwyrazniej zazdrosna o Nataszę, Freddie przestępo-wała z nogi na nogę.- Chodzmy do mojego pokoju - powiedziała do koleżanki.- Pobawimy się lalkami.- Proszę umyć ręce i buzie.- Do pokoju wkroczyłaVera z tacą, na której stał kubełek z lodem i kieliszki.- Pózniej zejdziecie na kolację, spokojnie, jak damy, a niejak słonie.- Skinęła głową do Spence'a.- Panna Stanisla-ski przyniosła szampana.- Dziękuję, Vero.- Spence szybko ściągnął hełm.154 > DRUGA MIAOZ NATASZY- Kolacja będzie za piętnaście minut - oznajmiła Verai wyszła z pokoju.- Teraz już jest pewna, że mam wobec ciebie określonezamiary - mruknęła Natasza.-1 że czyham na twoje pieniądze.Roześmiał się i wyjął korek z butelki.- To dobrze, ale ja wiem, że czyhasz tylko na mojeciało.- Rozlał szampana do kieliszków.- Bardzo je lubię, nie powiem.- To może zechcesz pózniej z niego skorzystać.- Stuknął kieliszkiem o kieliszek.- Freddie skłoniła mnie,żebym zgodził się puścić ją na noc do Rileyów.Chce spaću JoBeth.A więc bym nie czuł się opuszczony, może zostanę u ciebie? Całą noc.Natasza wypiła łyk szampana, rozkoszując się jegosmakiem.- Dobrze - powiedziała tylko i uśmiechnęła się.ROZDZIAA DZIEWITYObserwowała cienie tańczące na ścianach, na zasłonach, starym skórzanym fotelu, na porcelanowych figurkach na serwantce.To jej pokój.Zawsze był tylko jej.Doczasu gdy.Westchnęła i położyła dłoń na sercu Spence'a.Słyszała szum wiatru za oknem i uderzenia deszczuo parapet.Noc była zimna, zwiastowała równie zimny,mrozny poranek.Zima często przychodziła w te okolicewcześniej niż gdzie indziej.Ale jej było ciepło i przytulniew ramionach Spence'a.Spowijała ich cisza.Przytuleni do siebie leżeli bez ruchu szczęśliwi, spokojni.Każde z nich wiedziało, że kiedysię obudzi, zobaczy obok ukochaną osobę.W głowie Nataszy rozbrzmiewała muzyka, melodia,którą podarował jej tego przedpołudnia.Wiedziała, że dokońca życia zachowa w pamięci każdą nutę, każdy akord.Dla niego był to tylko początek albo nowy początek.Radowała ją ta myśl.W latach, które nastąpią, będzie słuchaćjego muzyki i przypominać sobie czas, jaki razem spędzili
[ Pobierz całość w formacie PDF ]