[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewnie dlatego jej życie było takiedoskonałe i.- Sophie!Ktoś z całych sił walił do drzwi.Niech to szlag! Nie usłyszała,kiedy Veronica wróciła,- Cześć, Veronica, rozmawiam przez telefon.- Sophie, zjadłaś te delicje z szafki? - Drzwi otworzyły się idziewczyna wetknęła głowę do pokoju Sophie.- To nie byłymoje ciastka, tylko mojego kumpla Jake'a.- Chwila, Lainey - Sophie ze skruchą podała Veronicenapoczęte opakowanie.- Zjadłam tylko dwa.- Wisisz Jake'owi dwa ciastka - odparła Veronica.- Jakey!Mam je.-1 zatrzasnęła drzwi.- Chryste Panie! - oburzyła się Sophie.- Nie do wiary.To jakmieszkać z cholernym Ebenezerem Scrooge'em.Zadzwonił domofon.Ale to przecież i tak nikt do niej.- Kochana moja, muszę kończyć - odezwała się Lainey.-Właśnie przyszło nasze danie główne.Słuchaj, może wpadnieszpózniej do nas i opowiesz wszystko?- Nie, dziękuję - odparła smutno.- Chcę pobyć sama tej nocy.Muszę jakoś uporać się z tym kacem.Och, Lainey, czy towszystko się kiedyś poukłada?- Będzie dobrze.Ale Natasha ma rację, musisz przestaćwodzić tego Olly'ego za nos.To nie fair.Jesteś piękną kobietą.Jeszcze mnóstwo facetów w sobie rozkochasz.- Skoro tak mówisz.- Sophie chciała w to wierzyć.- Dobrze już, dobrze.Muszę kończyć.Marcus zaczyna gderać.Zadzwoń do mnie.Serdecznie cię pozdrawiam.Sophie westchnęła, wsunęła DVD do laptopa i wepchnęłasobie do ust odłożone ciastko.Obraz był do kitu.Na miłośćboską, czy Veronica kupowała pirackie płyty na bazarze?- Sophie! - Chryste, a teraz co znowu zbroiła? Niewykorzystała tekturowej rolki z papieru toaletowego na prezentybożonarodzeniowe dla całej rodziny?Veronica otworzyła drzwi.Trzymała gigantyczny bukiet z liliii białych róż.- O, do licha! - krzyknęła Sophie, zapominając, że obiecałasobie nie rozmawiać więcej z Veronicą.- Kto ci je przysłał?- Są dla ciebie, stara farciaro.- Dziewczyna podała bukietSophie.- Musiały kosztować jakieś sto pięćdziesiąt kawałków.Swoją drogą, trzeba mieć nie po kolei w głowie,żeby wydać taką kasę na chabzie.Za parę dni będzie po nich.Sophie przeczytała bilecik: Bawiłem się cudownie, mamnadzieję, że ty też.Jeszcze raz dzięki.O.".Po raz kolejnypoczuła, że mięknie.Musiała do niego zadzwonić.Odebrał już popierwszym sygnale.- Olly, wielkie dzięki za kwiaty.Są przepiękne.To jestdokładnie to, czego trzeba, żeby trochę rozweselić tę nieszczęsnąnorę.- Cieszę się, że ci się podobają.Jak ci minął dzień?- W porządku.Tylko moja współlokatorka to kawał parszywejsuki.-Aha, bo wiesz.To znaczy, pewnie masz ochotę przespać siędzisiaj u siebie, prawda?Tak było.Sophie chciała zostać tej nocy w domu.Niewiedzieć czemu, zapytała jednak:- A czemu? Co ci chodzi po głowie?- Wróciłem do domu i uświadomiłem sobie, że mojemieszkanie też wygląda jakoś żałośnie.Pomyślałem więc, żemoże zechciałabyś wpaść.Moglibyśmy coś zamówić.Ale jeślijesteś zmęczona albo.jeśli masz inne plany, to nie ma sprawy.Zrozumiem.Sophie, musisz przestać go zachęcać, napominała się.Ale niechcę zostać w domu z tą nieszczęsną Veronicą ani zamykać się naklucz w tej okropnej sypialni! Potrzebuję przestrzeni! Chcę zjeśćcoś smacznego i odprężyć się.- A może ugotuję coś dla ciebie? - zaproponowała.- Będę zajakąś godzinę.35Alastair i Natasha wyjechali do Chevening Hotel w piątekwieczorem.Umówili się, że Alastair przyjedzie po nią okołoósmej swoim sfatygowanym mini.I przyjechał, tyle żeczterdzieści pięć minut pózniej, które dla Natashy okazały sięprawdziwą męczarnią.Przez cały czas zawzięcie sterczała woknie i wypatrywała go przez żaluzje, przekonana, że na pewnosię nie pojawi.Pojawił się, ale na powitanie miał dla niej tylkochłodny pocałunek i zdawkowe cześć".Potem, przez pierwszągodzinę drogi, milczał zawzięcie.Natasha wiedziała już, żeczasami tak mu się zdarza.Alastair po prostu miewał swojehumory.- Jak dzień? - spróbowała zagaić rozmowę, zerkając przy tymna niego.Mijali właśnie rondo Hogarth.- Co? A, kiepsko.Właśnie wyszedł Milczący pan D.wmiękkiej oprawie i jestem wściekły na wydawców.Nie postaralisię zbytnio.Poszedłem dziś do księgarni Waterstone's i nie udałomi się znalezć nawet jednego egzemplarza.- Och! - Co powinna teraz powiedzieć? - Może wszystkie sięsprzedały?Alastair zignorował jej uwagę.- A ten twój cholerny scenariusz to już w ogóle kompletnyszajs.Utknąłem na jednej ze scen.Próbowałem ugryzć ją nawszystkie możliwe sposoby, ale nic z tego nie wychodzi.Powiedział to tak, jakby to była jej wina, bo przecież to onadała mu to zlecenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]