[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podszedł do tego wszystkiego po prostu lekkomyślnie.Nie miał ze sobą ani śpiwora, ani latarki.Nie wiedział, jakie warunki mogą panować w starej chacie.Pocieszył się jednak, że wnajgorszym wypadku może na noc wrócić do Międzyrzecza i przenocować u ciotki albo nawetprzespać się w samochodzie.Dziesięć minut od momentu, kiedy minął krzyż, dostrzegł zapuszczoną leśną drogę odbijającąw las.Nie mieściło mu się w głowie, że wuj Bolesław mógł kiedyś mieszkać na takim odludziu.Zwolnił, gdyż na drodze leżało mnóstwo gałęzi.Z pewnością od dawna nikt tędy nie przejeżdżał.Już myślał, że znowu zabłądził, gdy nagle jego oczom ukazał się drewniany budynek.Zatrzymał się na skraju polany i wyłączył silnik.Zabrał z tylnego siedzenia plecak, a następniewysiadł z samochodu.Na pierwszy rzut oka drewniany parterowy domek wydawał się w całkiemdobrym stanie.Zbudowany z grubych bali, ze spadzistym, pokrytym drewnianym gontemdachem i zamkniętymi okiennicami, wyglądał solidnie.Aukasz zastanawiał się, czy na pewnotrafił we właściwe miejsce.Postanowił to jak najszybciej sprawdzić.Proste drzwi wykonano z grubych desek, których solidne sęki i słoje przypominały ludzkietwarze unieruchomione w drewnie magicznymi mocami przyrody.Zauważył również, że futryna nosi ślad lekkiego wgniecenia, zupełnie jakby próbowano się tukiedyś włamać.Stańczuk wsunął w zamek klucz, który otrzymał od ciotki, i zapadka przekręciłasię gładko.Z bijącym sercem otworzył na oścież skrzypiące drzwi i wszedł do środka.W pomieszczeniu było ciemno.Zaraz za drzwiami wejściowymi znajdował się małyprzedsionek, a z niego wchodziło się do całkiem sporego pokoju.Aukasz odruchowo rozejrzał sięza włącznikiem światła.W starej chacie nie było jednak elektryczności.Prawie po omacku udało mu się dotrzeć do okna i otworzyć okiennice.Do środka wpadłojasne światło dnia, a Stańczuk mógł bez przeszkód przyjrzeć się wnętrzu.Wbrew temu, czego sięspodziewał, nie było tu jakoś szczególnie ponuro.Zciany pokoju pomalowano na biało, wisiałona nich kilka prostych ozdób kilimek z wizerunkiem przeciągającego się kota, wypleciony zwikliny motyl i jakieś stare obrazki przedstawiające kwiaty.Gdyby nie gruba warstwa kurzupokrywająca przedmioty, można by dojść do wniosku, że właściciel wyszedł tylko na chwilę.PanRysiek, kiedy jeszcze żył, musiał porządnie dbać o to miejsce.Na środku stał prosty drewniany stół i trzy krzesła.Blat przykryty był szarym obrusem, naktórym postawiono szklany wazonik.W rogu pokoju znajdował się duży kaflowy piec, a przynim łóżko.Pod jedną ze ścian stała potężna, wykonana z ciemnego drewna szafa.Dziwne było to, że nikt do tej pory niczego stąd nie ukradł.Wgniecenie na futrynie mogłosugerować, że w przeszłości podejmowano próby włamania, choć z niewiadomych powodówmusiały zakończyć się niepowodzeniem.Aukasz pomyślał, że pewnie niewielu ludzi w ogóle wieo istnieniu tej starej chaty.Z plecaka wyciągnął aparat i zrobił kilka zdjęć wnętrza, po części by udokumentować swójprzyjazd, lecz również z myślą o sprzedaży domu.Bezpośrednio z pokoju wchodziło się do kuchni.Tutaj także znajdował się węglowy piec, aleniski, przystosowany do gotowania, z dużą blachą i fajerkami na górze.Staromodny kredens,niewielki stolik i dwa krzesła dopełniały wystroju wnętrza.I tu Aukasz otworzył okno iokiennicę.Dopiero teraz z całą wyrazistością zdał sobie sprawę z ciszy i spokoju, jakie panują wtej okolicy.W oddali śpiewały ptaki, a on pierwszy raz w życiu czuł się jak prawdziwy gospodarzwe własnym domu.Było to wyjątkowo przyjemne uczucie.W jasnym świetle dostrzegł umieszczoną w podłodze dyskretną klapę.Schylił się, podniósł jąi zobaczył malutką piwniczkę, na której dno prowadziła drabinka.Pomieszczenie służyłozapewne do przechowywania zapasów.Wyszedł na zewnątrz i zrobił kilka zdjęć budynku z większej odległości.Wszędzie wokołoroztaczał się gęsty las, chociaż dało się zauważyć kilka ścieżek.Być może wydeptali je grzybia-rze lub po prostu zwierzęta.Przyrzekł sobie, że niedługo sprawdzi, dokąd prowadzą.Nieopodal chaty stał zbity z desek wychodek.Stara, zapewne niegdyś zielona farba terazodłaziła z niego płatami, zaświadczając o długich upalnych latach i deszczowych jesieniach.Na tyłach, pod lasem znajdowała się studnia, przykryta spróchniałymi deskami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]