[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do pensjonatu pod Heidelbergiem Dawid dotarł o zmierzchu.Frąckowiak, zmęczony,usnął z głową na klawiaturze.Sylvii w apartamencie nie było.Być może wybrała się na jakiśspacer.Obudził przyjaciela i szybko wszedł na stronę magazynu kryminalnego.Trup w piwnicy.Zwieża sprawa, czy dawne porachunki? Nieuchwytny handlarz bronią,słynny Literat , posługujący się dziesiątkami pseudonimów, zaczerpniętych z wielkiejliteratury, zastrzelony w prywatnym domu.Jak się tam znalazł nie wiadomo.Właścicielbudynku, pracownik naukowy Uniwersytetu im.Humboldta w Berlinie, aktualnie przebywa zdziećmi na urlopie.Zapewne bandyci na swe porachunki wykorzystali pusty dom.Nerwowo poszukiwali w tekście nazwiska właściciela, wreszcie znalezli.SąsiadkaFriedricha Klugera twierdzi, że odjechał w piątek wielkim wynajętym kamperem.Kluger! Kamper! Dzieci! Wszystko pasowało.Teraz pozostało jedynie wejść na stronęinternetową berlińskiego uniwersytetu, aby znalezć ostatnie potrzebne informacje.Byliprzekonani, że nie porwano przypadkowego człowieka.Prof.dr Friedrich Kluger, ur.1963.Katedra Fizyki. linków w sieci nie brakowało.Przeglądali więc skomplikowane tytuły prac z zakresu jądra atomowego, kwarków,zimnej i gorącej syntezy, czując, jak przyśpiesza im tętno.Na koniec znalezli w spisiepublikacji krótką popularną broszurę, wydaną zapewne dla zysku w początkach lat 90. Sekrety głowic nuklearnych brzmiał tytuł publikacji. O, kurwa! wyrwało się im równocześnie.Teraz mogli być już prawie pewni, jaki to drogocenny ładunek ukryto w słowackiejjaskini i jaką gigantyczną skalę może mieć trzeci, decydujący atak EuroDżihadu.Siedzieli niemi, ogłuszeni przerażającą konstatacją i tak zastała ich Sylvia, pachnącamajową nocą, zmierzchem i jakimiś aromatycznymi kwiatami. Co się stało? Zobaczyliście ojca ducha Hamleta, chłopcy? zapytała żartobliwie. Gorzej.Duchy miliona potencjalnych ofiar odpowiedział bez krzty uśmiechuFrąckowiak.*Nowy e-mail od Europejczyka potwierdził najgorsze obawy Ferriera.Bezzwłocznieskontaktował się z prezydentem Mitrei, ten wysłuchał go uważnie, ale nie wydawał się byćszczególnie przejęty atomową perspektywą.Jakby wiedział o tej możliwości wcześniej.Tylko skąd mógł wiedzieć? Po krótkiej rozmowie odesłał go do generała Marais, wyraznienie chcąc zaprzątać sobie tym głowy.Głos Philipa brzmiał tego wieczoru nadzwyczaj rześko: Wracaj do domu, Ferrier! Nic tam po tobie! Grupa Gamma zajmie się wszystkim.Mająniezły trop i z pewnością go nie zgubią! Muszę zawiadomić Mayerhoffa. O czym? Jezus Maria, generale! O bombie atomowej, znajdującej się na terenie jego państwa! Spokojnie, Armandzie, to jeszcze nie potwierdzone.Chcesz wywołać ogólnounijnąpanikę? Jeśli nikt nam nie przeszkodzi, odzyskamy bombę i załatwimy terrorystów.Nasiprzyjaciele Niemcy zmarnowali już jedną szansę.Nie pozwólmy, żeby zrobili to po raz wtóry.A teraz przepraszam, muszę kończyć, bo czeka mnie mały zabieg.Wiesz, jakie tu są pięknepielęgniareczki.Ferrier długo siedział ze słuchawką w dłoni.Jedyne, co wywnioskował, to to, że Maraismiał jakiegoś informatora w kręgu EuroDżihadu.Póki był nieprzytomny, nie mógł skorzystaćz jego usług.Ale kiedy się ocknął.Tu klepnął się w czoło.To idiotyczne zdanie ze świętym Dionizym podczas wywiadu dlatelewizji!!! Może to było wezwanie do agenta, żeby nawiązał kontakt z generałem.Fakt, że jego zwierzchnik, choć ledwie żywy, kontroluje sytuację, był pocieszający.Zdrugiej strony rodziło to wiele znaków zapytania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]