[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uśmiech, spokój zamiast pięści.Menedżer lokalu: Wjazdy (tzn.gdy grupa siłą wchodzi do lokalu, zazwyczaj przyokazji go demolując, najczęściej, by przejąć tak zwaną ochronę lokalu, nastraszyćkonkurencję) oczywiście nadal się zdarzają, ale to już nie to, co dawniej.Policjai prokuratura powsadzały mnóstwo ludzi.Szef dużej grupy bramkarzy: Kiedyś musieliśmy sobie z konkurencyjną grupą ręcznietłumaczyć, czyja jest pewna dyskoteka.Teraz to bardziej zależy od właściciela, samwybiera ochronę, jest kulturalniej.Andrzej i Janusz: Zakłóca spokój nie ten, co zakłóca, tylko słabszy, bo łatwiej się go pozbyć.Jak kilku bandytów lało studenta, który przyszedł się pobawić z dziewczyną, to wywalaliśmystudenta.Wtedy z tamtymi był spokój.Wyjątkowo rzadko sprawy o pobicie przez bramkarzy lądują w sądzie.Mówią, żeuważać trzeba tylko na dzieciaki z dobrych domów.Ale zasadniczo z bramkarzem nikt niewygra.Nie dyskutuje się z bramkarzem.Kiedy klient jest pijany, to choćby był niewiadomo kim, i tak jest na przegranej pozycji.W lokalach rozrywkowych pracują zwykle na lewo, jeden z ekipy jest zatrudnionyz dopełnieniem wszelkich formalności.Gdyby ktoś pytał reszta to koledzy, którzyprzyszli w odwiedziny.Lokal bywa czymś w rodzaju pośredniaka prac zleconych.Mówią, że sąlepsi od komorników. Pewnemu człowiekowi skradziono samochód.Policja nie była w stanienic poradzić.Poszkodowany zwrócił się do nas.Szybko namierzyliśmy sprawców.Poprosiliśmy grzecznie, żeby w ciągu 24 godzin zwrócili auto, bo porozmawiamyniegrzecznie.Zwrócili.Co to znaczy rozmawiać grzecznie? Zapakowaliśmy ich do bagażnika, wywiezliśmy dolasu, kazaliśmy zdjąć spodnie, dostali kopa w dupę i wracali na piechotę bez gaci.%7łebyodzyskać dla klienta należności, nie trzeba szaleć, wystarczy wypłacić plaskacza.To działa.Co to jest plaskacz? No, raz z otwartej.Moi chłopcy mają duże dłonie.Naprawdę działa.Rzecznie dotyczy tylko pieniędzy.Przypuśćmy, że ktoś sprawił panu przykrość.Pan jest człowiekiem kulturalnym, pracuje głową, w pewne rzeczy nie może się panangażować.Więc zwraca się pan do nas i my w pana imieniu wypłacamy plaskacza.Bramkarze zapewniają osobistą ochronę wielu szanowanym osobom.Nawet dzieci doszkoły odwożą. Owszem, są firmy ochroniarskie, ale to pedały.Bogaci ludzie wolą nas utrzymujezwierzchnik dużej grupy bramkarzy, której zdarzyło się zlecenie następujące: senatora zawiezćdo agencji, zamknąć całą, obstawić, aż się człowiek wybawi.Szef dużej grupy: Takie epizody zdarzają się jednak stosunkowo rzadko, częściejchodzi o porachunki wewnątrz branży.Jedna taka bramka na naszym terenie trochę sięniegrzecznie zachowuje.Poprzestawiało się chłopcom w główkach.No więc idziemyw sobotę.%7ładnej siły.Kupimy bilety i będziemy sobie chodzić.Kogoś oblejemy, kogośoplujemy, wszystko grzecznie.Powinni zrozumieć.Bo będzie nas stu.Etyka zawodowaIstnieje coś takiego jak honor bramkarza.Nie można popuścić zniewagi.Porachunkitrzeba załatwić, bo inaczej straci się prestiż u kolegów.Trzeba pomagać kolegomz bramki.I ich kolegom.Więc jak proszą, żeby jechać, to się jedzie, bo inni nie pojadą, gdy tybędziesz potrzebował.Bramkarz X: Kiedyś zwolnił mnie właściciel lokalu, po prostu interes mu nie szedł, nie staćbyło go na ochronę.A moi koledzy myśleli, że mi krzywdę zrobił, nawet się mnie nie spytali,tylko mu połamali nogi.Chcieli dobrze, ładnie się zachować wobec kolegi, ale szkoda faceta.Nie był taki zły.Najgorsza jest zdrada.Kiedyś doszło do bójki pijanych bramkarzy z pijanymipolicjantami, bramkarze poszli siedzieć.Koledzy na wolności podejrzewali jednego spośródsiebie o zdradę. Dotarliśmy do zeznań i okazało się, że faktycznie gad sprzedał.Pojechaliśmy do niego, pokazaliśmy, że utopił kolegów, dostał mocne lanie.Jak siędowiemy, że poszedł do konkurencji, to ich ostrzeżemy.Na straży prawaNa straży prawaPolicjanci stoją na bramkach nielegalnie, ale to dobrze chronione lokale.No i nie ma tamnarkotyków.Z kolei dla wielu bramkarzy bramka to droga do policji.Policjant, trenował sporty walki, stał na bramce przed wstąpieniem do służby: Parę latczekałem na pracę w policji, kryłem się, nie mówiłem kolegom z bramki, wiedziałem, że zabardzo by się to im nie spodobało.Generalnie w tym środowisku policji się nie lubi.Nawet jak ktoś jest czysty niewchodzi w działalność przestępczą będzie szanował bandytę, gangstera, ale niepolicjanta.Policjant: Kiedyś przyszedłem na siłownię, znajomi wiedzieli już, że pracuję wpolicji, ale wszystko spoko, cześć, cześć.No i widzę w szatni na ławce torebkę z amfą, apracowałem już wtedy w prochach.Chwilę się zastanawiałem i odwróciłem wzrok,byłem tam prywatnie.Jakbym w czasie akcji wpadł na dawnych kumpli z bramki, niewahałbym się ani chwili.Zresztą oni też nie.Przetrwa ten, kto przetrwa.Taki świat.Handel narkotykami stał się zbyt ryzykowny.Toteż bramkarze rzadko robią to sami,raczej przymykają oczy, gdy ktoś inny handluje, i to też raczej nie w klubie, ale na parkingu naprzykład.Biorą za to pieniądze, ostrzegają przed policją, czasem cośprzechowają.Kto jest kim i z kim w tej grze, trudno czasem rozpoznać.Bramkarz: Na dyskotekach policjanci i złodzieje piją razem.Jedna paczka.Właściciel siłowni: Na mojej siłowni ćwiczą antyterroryści, bandyci, ochroniarzez firm.To są wszystko kumple, Krzychu, Rychu, a potem się rozchodzą i jeden jestpolicjantem, a drugi robi samochód.Wybierz przyszłośćZe wszystkich kolegów z bramek Andrzeja i Janusza paru już nie żyje.Nie umarliw łóżkach.Wielu siedzi.Wielu jeszcze stoi.Niektórzy, jak wyjdą, to znów będą stać, bo comają robić.Niektórzy, zdecydowana mniejszość, poszli w ich ślady, podjęli stałą pracę, ktośotworzył piwiarnię, ktoś ma grupkę chłopców, która próbuje chronić lokale legalnie.W którymś momencie trzeba się opowiedzieć mówi Andrzej albo idę na całość i zostajępoważnym bandytą, albo się wycofuję do normalnego życia.Ja się wycofałem w ostatniejchwili.Udało się.Ale co może potem bramkarz robić, jak jedyne, co zna, to byćbramkarzem.Normalnie żyć, co to znaczy normalnie? Kumpel w burdelu pracuje, kurwywozi i my uważamy, że jest normalny.Tekst po raz pierwszy ukazał się w Polityce 2002/9.Obrazki baroweW roku 1990 gazety obwieściły, że bary mleczne zniknęły wraz z końcem realnegosocjalizmu.Katolickie Słowo Powszechne wzdychało: tego pomysłu akurat szkoda!.Aleprzecież każdy student Uniwersytetu Warszawskiego wie, że żyje legendarny Karaluch , czylibar Uniwersytecki położony kilkadziesiąt metrów od bramy uczelni, gdzie jak za dawnychczasów przyszli prawnicy i redaktorzy kłócą się o politykę nad leniwymi, dzieląc stolik znarkomanami i kloszardami z Krakowskiego Przedmieścia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]