[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wynik byłzdumiewający.Carlo Rosettiński, syn Marii i mój, objął władzę nad księstwem po śmierci Ippolita, któryzadławił się płatem pieczeni pożeranym w trakcie wielkiego postu AD 1649.Następca tronu,wychowany, jak mi to w lochu arcyksiążę obiecał, w koszarach, nie przejawiał wielkich zdolności.Nawet jako żołnierz.Tym bardziej że podczas wojen w Niderlandach (miał wtedy osiemnaście lat)francuski kartacz urwał mu rękę, zatem nie dane mu było spróbować sił ni w malarstwie, ni wmuzyce, ni w literaturze.Mimo tego defektu żył długo.%7łonaty z księżniczką niemiecką, napłodziłpotomstwa co niemiara, tak że dziś nie ma chyba utytułowanej rodziny w Europie, która by niepochodziła od niego, ergo ode mnie.Swoją drogą, miło mieć świadomość, że mógłbym mówić dotych wszystkich Burbonów, Windsorów, Habsburgów i Romanowych: Moje wy wnuki kochane".Z jego następców żaden nie wyróżnił się szczególnie, ale czym można się wyróżnić w okrojonymterytorialnie, z roku na rok podupadającym państewku, żyjącym w cieniu cesarskiego hegemona.Ostatni z władców Rosettiny, Carlo IV, zginął już po swej abdykacji, wysadzonyprzypadkiem wraz ze skrzynią fajerwerków, które puszczano na cześć wkraczającego do miastarewolucjonisty generała Bonapartego, obiecującego przywrócić republikę.Oczywiście, Napoleonrepubliki nie przywrócił, a skarbów zrabowanych z muzeów nie odzyskaliśmy nawet po kongresiewiedeńskim.Po Carlu IV pozostały za to liczne trofea myśliwskie, albowiem łowcą był zawołanymi wymordował w ciągu swego życia tyle zoologicznych okazów, że można by je zaokrętować nanową arkę Noego, oczywiście po wcześniejszym zamienieniu jej w chłodnię.Poza tym pozostawiłbył jeszcze córkę, Carolinę, zrodzoną z nieformalnego związku z piękną %7łydówką z Algieru,otrzymaną w prezencie od sułtana, z którym był polował na lwy czy może krokodyle.Carolina, podobnie jak jej praprababka Beatrice, już jako dziecko oddana została doklasztoru, co jednak nie stanowiło szczytu jej marzeń.Toteż w czasie rewolucyjnego zamętuochoczo opuściła nowicjat przy pomocy młodego, obiecującego generała Louisa Foutoulona,żywiąc zapewne nadzieję na odegranie roli, jeśli nie Pauliny Borghese, to przynajmniej MadameSansGene.Nic z tego nie wyszło i właściwie nie wiadomo dlaczego, urodę bowiem miała wielką, atemperament aż za duży.Inna sprawa, że zbyt wymagająca kochanka w trakcie wypraw wojennychmoże być najbardziej kłopotliwą częścią ekwipunku.Odwrotnie więc niż to było w przypadkuBeatrice czy bizantyjskiej cesarzowej Teodory, które, zaczynając od barłogu indywiduów podłegostanu, trafiły na szezlongi i trony, Carolina zrobiła swoistą antykarierę.Generał odstąpił ją po parumiesiącach swemu pułkownikowi, pułkownik - majorowi, major - kapitanowi.Podczas kampaniihiszpańskiej należała ledwie do sierżanta.I tylko śmierć tego ostatniego uchroniła ją przedspadkiem do jeszcze niższej ligi seksualnej.Co gorsza, wpadła w ręce wrogiej partyzantki.Przywódca oddziału gerylasów, niejakiMiguel Fraganez, był nie tylko szlachcicem, ale i dobrym katolikiem.Uchronił więc cześć Carolinyprzed nagabywaniami swych podkomendnych, zachowując ją i jej dziewictwo (co do którego, jakopobożny Hiszpan, był absolutnie przekonany) osobiście dla siebie.Zresztą wkrótce w bitwie oMadryt stracił nogę, więc uciekać przed niewiastą nie mógł i niewiele myśląc, wbrew rodzinie iprzyjaciołom, poślubił markietankę.W ogólnym rozrachunku nie był to jego największy błąd.Polatach gospodarowania w swym majątku w Leonie starożeńcy" wyruszyli w wymarzoną podróż poEuropie, gdzie Miguel wykazał szczególną predylekcję do zwiedzania nowożytnych kasyn.Przepuścił w nich cały majątek, a nawet pistolety pojedynkowe, więc nie miał czym popełnićsamobójstwa.Jesień życia miał wyjątkowo smutną, musiał bowiem utrzymywać się jako nocnyportier przy kasynie w BadenBaden.Jego ulubioną czynnością stało się naonczas wypłaszanie zmiejscowego parku żebraków i jawnogrzesznic, czym zaskarbił sobie u nich przezwisko Jednonogiego Bandyty".Sama Carolina, ongiś Południowa, potem Zachodnia, na koniec chyba Centralna, dorabiałapraniem w hotelu.Momentem zwrotnym w jej życiu stał się dzień, gdy uprała pewnemu włoskiemuturyście cały plik banknotów pozostawiony w kieszeni spodni, które oddał do przepierkiochlapawszy je w kasynie melbą czy czymś podobnym.Ognisty Włoch, wściekły z powodu utratywygranej, zamierzał sprać praczkę, aliści w kącie piwnicznej izby zauważył kątem okadziewczynkę przecudnej urody.Była to dwunastoletnia Dolores, w skrócie nazywana Lolitą,jedyny niepodważalny dorobek Miguela i Caroliny.Umberto Gurbiani, wykładowca retoryki i profesor Szkoły Realnej w Turynie, wspinającsię na szczyty swego kunsztu, przez trzy lata przekonywał państwa Fraganezów, że tylko on możezapewnić doskonałą przyszłość apetycznej nimfetce.Wielekroć częstowany czarną polewką,ponawiał swe awanse z wytrwałością dyplomowanego pedagoga i zapalonego pedofila.Dwa razyw roku przybywał do BadenBaden, pisał romantyczne listy i wspomagał Fraganezów drobnymiupominkami.Wreszcie rodzice ustąpili, a sama Lolitą nie miała nic do gadania.Jakiś czas tylko szukanobiskupa gotowego udzielić dyspensy małolatce.Udało się wreszcie w Trewirze.Zlub odbył sięcichy, jeśli nie liczyć bicia dzwonów i dramatycznego zdarzenia wkrótce po nim.Otóż gdypaństwo młodzi wraz z rodzicami wracali z ceremonii zaślubin, pijany woznica Jan Pyra (rodem zPoznańskiego) omal nie spowodował poważnego wypadku.Prosto pod powóz wpadł mu bowiemmłody Izraelita z Talmudem w ręku, który pojawił się dosłownie jak widmo.Chłopak na szczęścienie odniósł większych obrażeń, ledwie koń go w głowę kopnął.- Kurka wodna, widmo krąży po Europie, ni? - wrzasnął Pyra.Wielce zdenerwowany incydentem Miguel Fraganez rzucił niedoszłej ofierze w ramachodszkodowania złotą monetę, a gdy ten wahał się ją przyjąć, woznica zawołał:- Bierz, %7łydu! To może być kiedyś kapitał.Ja, ja das Kapital, schóne Wort! Zapamiętam.- rzekł półprzytomnie student.A potemzapytał, skąd nowożeńcy pochodzą.- Z Hiszpanii - odparł Fraganez.A gdy młodzieniec, zapewne z uprzejmości, spytał równieżo ojczyznę powożącego, Jan Pyra czknął i odparł rezolutnie, że woznice nie mają ojczyzny".Tu Lolita spostrzegła, że młody starozakonny zanotował te słowa.Po czym wyrzuciłTalmud do kosza i z otrzymaną monetą w ręku udał się do najbliższej księgarni, gdzie na witryniepysznił się napis: BESTSELLER - Adam Smith Badania nad naturą i przyczynami bogactwanarodów - wydanie pełne, poprawione".Zadziwiające, że żadna z licznych biografii młodegoKarola Marksa nie zanotowała tego epizodu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]