[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spotkałem się wówczas z pewnym informato-rem, którego nazwisko dostałem jeszcze w Londynie.On z kolei powiedział mi, gdzie mam szukać GilesaNewmana.Odwiedziłem go wczoraj.Zamilkł i zawiesił spojrzenie na Catherine.Rozważając na chłodno, ona również mogła być zdrajczynią.Było to wprawdzie mało prawdopodobne, aledobry agent niczego z góry nie wyklucza.Dobryagent to po prostu ten, który nikomu nie ufa i zawszeogląda się za siebie.Skan Anula, ebook pona.Catherine jednak patrzyła nań z ciekawością dziecka oczekującego dalszego ciągu bajki.Jej wspaniałeoczy płonęły, a wargi były rozchylone.Tom odchrząknął i ciągnął swoją opowieść:- Newman mieszkał w tawernie Pod Zpiewającym Delfinem" w dzielnicy portowej.Kiedy tam sięzjawiłem, już nie żył.Uduszono go może na pięć,a może na dziesięć minut przed moim przybyciem.Ale to ja wyrzuciłem go przez okno, chcąc odwlecmoment znalezienia ciała i skierować śledztwo nafałszywe tory.Uciekłem, unosząc ze sobą jedną jedyną interesującą rzecz, jaką znalazłem w pokoju Newmana.- Sięgnął do kieszeni i pokazał im modlitewnik, który następnie podał Catherine.Otworzyła go akurat na stronie z zakreślonymi literami.- To jakiś kod, prawda? - zapytała, unoszącwzrok.- Tak.Mamy dowód, że Newman był agentem,tylko nie wiemy, dla kogo szpiegował.Zbyt dużoosób maczało palce w tej sprawie, żeby mieć jasnyogląd całości.Każdy z naszych znajomych może pracować dla Anglików, Holendrów, Francuzów lub Austriaków, nie mówiąc już o Hiszpanach i cromwello-wskiej Republikańskiej Armii.Doprawdy, trudno siępołapać w tej plątaninie zależności i interesów.Lecz Catherine myślała w tej chwili o czymś zupełnie innym.O tym, z jakim mistrzostwem Tom, pytany przez namiestnika o Newmana, odegrał wczorajswoją komedię.Udawał niewiniątko tak dobrze, żesama mu uwierzyła.Uwierzyła kłamcy kutemu nacztery nogi.Kto tak kłamie, może okłamać każdego.Jakąż miała gwarancję, że sama nie jest przez Tomaoszukiwana?- Nie wymieniłeś jednej, i jak mi się zdaje, dośćistotnej możliwości.- Doprawdy? Myślałem, że niczego nie pominąłem.- A może wśród tego towarzystwa jest niejakiTom Trenchard, awanturnik i ladaco, człowiek bezzasad i kłamca, który rozgrywa swoją własną szpiegowską grę?Tom spurpurowiał i otworzył usta.Zanim jednakzdołał wydusić słowo, ubiegł go Geordie.- No i dostało się jegomości - rzekł, śmiejąc siępiskliwie.- Przebóg, doskonały sztych.Lepiej i kucharka nie nadzieje kapłona na rożen.Szkoda, że bia-łogłowy nie uprawiają szermierki.Lepszego coup deJarnac nie widziałem na oczy.- Zmiał się coraz głośniej, ukazując światu swoje żółte i nadpsute zęby.- Uważaj, Geordie, żebyś nie dostał skrętu kiszek.Zmiejesz się tuż po śniadaniu.I z czegóż to, łotrze?%7łe ktoś nazwał mnie zdrajcą? Dobrze wiesz, że tobzdura.- Tak, ale panienka nie wie.A jegomość tak przesłania karty, jakby grał znaczonymi.Tom zrobił wojowniczą minę.- I właśnie dlatego, że nie pozwalam innym zaglądać do moich kart, zazwyczaj wygrywam.A tyz czego śmiejesz się, żono?! - ryknął, całkiem jużtracąc panowanie nad sobą.- Ze wszystkiego.A raczej z niczego.Czy ktoś łaskawie mógłby mi powiedzieć, co to takiego ten coupde Jarnac?Przez chwilę Tom spoglądał groznie na Catherine.Nagle jednak, całkiem niespodziewanie dla siebie,a tym bardziej dla innych, wybuchnął gromkim śmiechem.- Sztuczka, fortel w szermierce.Mówimy tako pchnięciu nagłym, zaskakującym i, co najważniejsze, niezgodnym z regułami sztuki szermierczej.- Rozumiem - powiedziała, rzucając Geordie'e-mu zaciekawione spojrzenie.A może ten służący nie jest aż takim kompletnymdurniem, za jakiego go dotąd uważała.Może raczejz sobie wiadomych powodów chce uchodzić za głupca.Bo rzeczywiście, definicja coup de Jarnacw pełni odpowiadała temu, co zawierało się w jej pytaniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]