[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wybrałaś dobry moment na rzucenie pracy.Słuchałamwłaśnie wiadomości - na giełdzie katastrofa.Corrine popędziła do domu i włączyła telewizor w salonie.Przerzucając kanały, dowiedziała się, że indeks poleciał o trzystado czterystu punktów, nikt nie był pewien o ile; dalekopis miałprzynajmniej godzinę opóznienia w stosunku do parkietu z uwagina olbrzymią liczbę transakcji.Zadzwoniła do pracy do Russella.- Wiem, wiem - powiedział.- Próbuję się dodzwonić doDu-ane'a, żeby zobaczyć, co mogę sprzedać, ale linie sązablokowane.Nie wiem, co się dzieje na NASDAQ.Tokompletny, kurwa, chaos.- Ile masz w akcjach? - zapytała.- Nie chcesz wiedzieć.- Sprzedałeś tan pakiet, który kupiłeś na kartę kredytową?- Miałem zamiar.Nawet w tym tygodniu.- Jezu, Russell.Możesz być winien więcej, niż mamy.- Mam tego pełną świadomość, Corrine.Tak czy inaczej,Corbin, Dern powinien utrzymać wartość.Oferta wykupu jestnadal aktualna.- Jeżeli rynek się załamie, to transakcja popłynie razem z nim.Twoje finansowanie wyparuje.Ty chyba nic z tego nie ro-zumiesz.Potem Corrine spróbowała dodzwonić się do Duane'a, ale bezskutku.W końcu nie zostało jej nic innego, jak oglądać wia-domości i liczyć ciała.To było absurdalne uczucie, po ponaddwóch latach w domu maklerskim, żeby oglądać tę apokalipsę wtelewizorze w rodzinnym domu w Stockbridge.Mniej więcejdwie godziny po zamknięciu sesji w końcu podsumowano straty.To był 1929 rok, na każdym programie.W jednej z relacji nażywo sprzed zatłoczonego pubu Harry's maklerzy kręcili gło-wami i udawali przed kamerami żałobę.Corrine, która czuła sięwykluczona, ochoczo wypatrywała znajomych twarzy.Satysfak-cja, do której czuła się uprawniona po tym, jak przewidziała ka-tastrofę, była osłabiona poczuciem, że ominęło ją miejsce wpier-szym rzędzie podczas historycznego wydarzenia, iwyrzutami sumienia, że zostawiła byłych kolegów w tarapatach.- Mam nadzieję, że twój ojciec stracił ostatnią koszulę - po-wiedziała Jessie, mieszając małym palcem świeży lód w szklanceszkockiej.- Moi prawnicy go nie znalezli, ale wiem, że miałgdzieś wypchane konto maklerskie.Corrine pomyślała o swojej rozmowie z Russellem i naglezaczęła się zastanawiać, czy nie zabezpieczał się na przyszłość.Tak naprawdę nie miała pojęcia, jakimi kwotami obracał przezostatnie parę miesięcy.Może wcześniej sprzedał wszystkieudziały? Równie dobrze mógł mieć konto za granicą.To nie byłow stylu Russella - skrytość była obca jego naturze - ale spędzenienocy w hotelu z inną kobietą też nie było w jego stylu.A TrinaCox bez trudu potrafiłaby ukryć pieniądze, być może nawetprzewidziała krach - może oboje od początku szykowali się podkątem rozwodu.Corrine zawsze we wszystkim ufała Russellowi,a teraz nie wiedziała już, w co wierzyć.Nagle odniosła wrażenie,że nawet krach na giełdzie jest częścią wyrafinowanej konspiracjiwymierzonej w jej szczęście, a poczucie to potwierdził telefon odNancy Tanner, która zadzwoniła pózniej tego wieczoru zNowego Jorku.Nancy zaznaczyła, że nie chcesię wtrącać i że w sumie to nie jej sprawa, ale uznała, żeCorrine powinna wiedzieć, że parę dni temu widziała Russella iTrinę Cox na kolacji.- To było naprawdę krępujące, tak się do niego kleiła.Niewiedziałam, co zrobić, jesteście taką boską parą i w ogóle, czujęsię okrponie, ale pomyślałam, że powinnaś się o tym dowiedzieć.- Jak miło z twojej strony, Nancy.Zawsze podziwiałam twojąpotrzebę dzielenia się informacjami.- Ja tylko pomyślałam.- To już więcej nie myśl.I następnym razem, jak będzie ciękorciło, żeby podnieść słuchawkę, to się opanuj.Dobrze?Choć nie dała Nancy tej satysfakcji i nic po sobie nie pokazała,potwierdziły się jej najgorsze obawy.Było już po wszystkim.Wyraznie zabroniła mu spotykania się z Triną.Fakt, że na-tychmiast do niej wrócił, jeszcze tak się z tym afiszując, pokazał,że to było coś więcej niż romans, że wszystko od początku za-planowali, że Corrine była skończoną idiotką.Pózniej tego wieczoru rozmawiała z Casey, która właśniewróciła do miasta z domu w Millbrook.- Tom jest załamany giełdą, mówi, że straciliśmy przynaj-mniej pół miliona.- Ton Casey dawał do zrozumienia, że w rze-czywistości suma owa nie była warta wielkiego zachodu.- Czytałaś Post"? Russell to taka świnia - powiedziała Casey,która nigdy go nie lubiła, miała poczucie, że Corrine zasługuje nakogoś lepszego, i słusznie podejrzewała, iż Russell nią gardził.Nie trzeba jej było namawiać, żeby przeczytała Corrinewzmiankę w kronice towarzyskiej o Russellu z niezidentyfiko-waną blondynką w nocnym klubie z niższej półki.XLIVWe wtorek 20 pazdziernika 1987 roku szary, długi mercedespotoczył się powoli po Piątej Alei, sunąc obok spowitego mgłą li-stowia parku, a za nim jechała jego mniejsza wersja.Samochodyskręciły w lewo, w przeciwną stronę do parku, i zatrzymały sięprzed szeregowcem z kamienia wapiennego.Mężczyzni wciemnych garniturach wyskoczyli na rozpoznanie terenu.Dwóchzajęło stanowiska po obu stronach frontowych schodów, w ichczujności było więcej napięcia niż zwykle, obaj zastanawiali się,czy mają jeszcze pracę.Choć żaden z tych mężczyzn nie byłekspertem w materii rynków finansowych, praktycznie nie dałosię nie usłyszeć o katastrofie z poprzedniego dnia.W ciągujednego dnia wyparowało podobno pół biliona dolarów, niepozostawiając po sobie ani dymu, ani zgliszcz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]