[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kiedy wyjeżdżamy?Ujął jej dłoń i zaczął się bawić pozłacaną obrączką.- Droga ma powstać między Daralam, czyli stolicą, a wybrzeżemZatoki Perskiej, na terenach określanych elegancko jako prymitywne.- Zostanę więc w namiocie z pistoletem w dłoni.- Mówimy o upałach, moskitach, burzach piaskowych, braku wody,a nie o kanibalach.- przerwał.- Kochanie, Fuad pisze, że jednym zwarunków jest to, że naczelny inżynier nie może mieć ze sobąrodziny.Zwiatło zgasło, szare cienie wypełniły pokój.- Jak długo cię nie będzie? - zapytała, usiłując nadać swojemugłosowi spokojne brzmienie.- Chcą, żebym przyjeżdżał natychmiast.Lalarhein nie leży naszlakach lotniczych.Dotarcie tam zajmie około tygodnia.Będę tam domarca, w najgorszym razie do początku kwietnia.Proponują zawrotnąpensję.Zaliczkę wysokości dwumiesięcznych poborów wpłacę natwoje konto.Na wspomnienie pieniędzy poczuła dziecięce łzy w gardle.Jakbędzie mogła żyć bez niego?Gdyby powiedziała prawdę, nie wyjechałby nigdy.On umiera bezpracy.Dziecko urodzi się na początku czerwca, Curt wróci dużowcześniej.- Jest tylko jedna rzecz - powiedziała, łykając łzy.- Co takiego? - zaniepokoił się ponownie.- %7ładnego figlowania pod palmami daktylowymi z konkubinamiFuada.W jego śmiechu dało się słyszeć nutę ulgi.- Tylko w dni wolne.- Ujął jej dłoń i przycisnął do ust.Czwartego stycznia odprowadziła go na lotnisko Burbank, skądrozpoczynał podróż.Stała na tarasie widokowym, dopóki samolot nieRS130zniknął w chmurach.Kiedy ruszyła z parkingu, skręciła w lewozamiast w prawo, nie zwracając uwagi na okolicę.Czuła się zupełniezagubiona.Stromymi i krętymi serpentynami dojechała do stacjibenzynowej, gdzie zaczęła gorączkowo tłumaczyć opalonemuchłopakowi, że chce się dostać do Hollywood.- Dziecinko jedziesz w zupełnie przeciwnym kierunku - odparł.ROZDZIAA OSIEMNASTYW równym stopniu onieśmielona sposobem, w jaki doktor Capwellwpisywał dane do jej karty, co jego niezrozumiałym żargonemlekarskim, Honora prawie nigdy nie zadawała żadnych pytań ipoddała się ścisłemu reżimowi zalecanemu w broszurce.Co rano szłana trzykilometrowy spacer, wypijała szklankę mleka, jadłabeztłuszczowe potrawy, brała raczej prysznic niż długie relaksującekąpiele.Czuła jak nigdy swoją cielesność i może dobrze, że Curt byłdaleko, gdyż broszura jednoznacznie nakazywała ograniczyć dominimum stosunki seksualne".By spędzać jak najwięcej czasu naświeżym powietrzu, przesiadywała na tyłach ich domu wśród zieleni iśpiewu ptaków.Tutaj powstawały opasłe listy do Curta.Do tej poryRS131nie powiedziała mu o dziecku, znajdując dla swojego postępowaniadziesiątki jednakowo mglistych wytłumaczeń.Nie było powoduprzysparzać mu zmartwień, kiedy był tak daleko od niej.Zrozbawieniem myślała o jego pełnym niedowierzania zachwycie,gdyby zobaczył ją w tym stanie - czyż nie mówił, że będą mieli conajmniej trójkę dzieci?Poczta w Lalarheinie działała fatalnie.Honora wiedziała od Curta,że nie dostał niektórych z jej grubych listów, tak jak kilka jego niedotarło do niej.Jednego dnia przychodził cały plik wytłamszonychkopert, kiedy indziej wyczekiwała tygodniami, wyobrażając sobiewszystkie możliwe nieszczęścia, które powstrzymują męża od pisania.Z ojcem wymieniała listy często, ale za każdym razem, kiedychciała już napomknąć o swoim stanie, pióro wypadało jej z ręki.Często płakała w głębokim poczuciu samotności.Ciąża łatwo rodzitakie łzy, tyle że Honora o tym nie wiedziała.Jej piersi stały sięwrażliwe i prawie tak duże, jak biust Crystal, co napawało ją pewnądumą, ale brzuch ukryty pod luznymi swetrami rósł bardzo powoli.Wkońcu stycznia zaczęła odczuwać ruchy.Chociaż nie było jeszczepotrzeby noszenia ciążowych ubrań, kupiła dwie luzne bluzki i nowąspódnicę.Pewnego mroznego wieczoru w styczniu, leżała na kanapie,słuchając wieczornego koncertu Gas Company.Jadła zieloną renetę,czytając Dom Radości, gdy ku jej zaskoczeniu ktoś delikatnie zapukałdo drzwi.Odłożyła nadgryzione jabłko i założywszy palcem miejsce,gdzie skończyła czytać, poszła otworzyć.Obok sfatygowanej walizki ze starymi nalepkami wytwornychhoteli stał Langley.- Tatku.- wyszeptała.- Wygląda na to, że niedługo zostanę dziadkiem.%7łartobliwy ton jego głosu przywołał w pamięci wspomnieniawczesnego dzieciństwa.Upuściła książkę na podłogę i rzuciła mu sięw ramiona.Przyznawszy, że nie jadł kolacji, ruszył za nią do kuchni, gdziezasiadł wygodnie, czekając, aż coś mu przygotuje.Nalał sobie solidnąRS132porcję z prawie pełnej butelki szkockiej zostawionej przez Curta, poczym zaczął opowiadać nowiny - Joscelyn została przeniesiona o rokwyżej w swojej nowej szkole i chodziła do ortodonty, Crystal zpomocą pedziowatych", jak ich określał, dekoratorów z firmy naUnion Street odnawiała ponury dom.Pochłonął kotlet barani przygotowany na jutrzejszy obiad,wyczyścił talerz i oświadczył, że zjadłby jeszcze groszku i pysznychfrytek, przyrządzonych przez córkę.- Co z wydawnictwem? Nigdy nie wspominasz o nim w listach -zapytała, obierając następną porcję ziemniaków.- Nie mówmy o interesach.Jestem na urlopie.Wolałbym siędowiedzieć, co nowego u Curta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]