[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewnie myśleli, że zależało jej na pieniądzach.- Oczywiście, że Helen jest miła.I, Lauro, nie pomogę ci zabardzo przy dziecku, prawda?- Pewnie tak.Najpierw musi się mama lepiej poczuć.168- Kiedy znowu przyjedzie?- Nie mówiła.- Chcę z nią porozmawiać.To ważne.Laura westchnęła.- Dobrze.Zadzwonię do niej.Teraz musi mama odpocząć.Tarozmowa była dla mamy bardzo męcząca.Laura ułożyła ją wygodnie i wyszła na ulicę.Przedzierała się przezśnieżne zaspy, żeby dotrzeć na Tennis Court Road.Wybrała to miejsce,bo było położone najbliżej szpitala.Martwiła się brakiem poprawystanu matki, a także jej obsesją na punkcie lady Barstairs.Laurausłyszała o tej kobiecie dopiero kilka tygodni wcześniej, a mamatwierdziła, że były bliskimi przyjaciółkami.Jeszcze bardziej zdumiewające było to, jak bardzo te kobiety się różniły, i to pod każdymwzględem.Pani Barstairs wychowywała się w luksusie, podczas gdyjej matka spędziła dzieciństwo w sierocińcu i znosiła niedostatkiżycia służącej, niewiele lepszego od losu niewolnika.Laura dowiedziała się o tym dopiero niedawno.Mama rzadko opowiadała o wczesnych latach swojego życia, tym razem jednak miała ochotę trochę siępozwierzać.Laura słuchała opowieści o ciężkim życiu w sierocińcu,gdzie nie było żadnej rzeczy, którą można by nazwać swoją własnąoraz o okrucieństwie panny Colkirk.Nic dziwnego, że mama nienawidziła tak zwanej wyższej klasy.Skąd więc ta dziwna przyjazńi widoczna zależność od lady Barstairs? Czy było coś jeszcze, o czymmama nie mówiła? Na pewno, bo nagle okazało się też, że miałapolisę ubezpieczeniową, na której odkładała rzekomo od lat po kilkamiedziaków.Matka nie zwykła kłamać, więc Laura musiała przyjąć toza prawdę.To zaś znaczyło, że mama działała potajemnie.Być możegromadziła pieniądze, żeby móc je zostawić córce w spadku.Jeślirzeczywiście tak było, Laura cieszyła się, że Anne postanowiławykorzystać oszczędności na operację.* * *Komin odbudowano, wymieniono dachówki i wstawiono szybyw okna.Helen dostała dopłatę z tytułu zniszczeń wojennych, ale nieobjęła ona wydatków na zakup specjalnych cegieł, dobranych tak, abypasowały do oryginalnych, z których zbudowano rezydencję.Dotacja169nie wystarczyła również, by wstawić szyby we wszystkich oknach, więcmusiała co nieco dorzucić z własnej kieszeni, żeby dom był gotowy naprzyjęcie Anne i Laury.Dowiedziała się o możliwość przekształceniarezydencji w szpital; okazało się, że Air Ministry* szukało miejsca dlazestrzelonych pilotów, którzy potrzebowali długiej rekonwalescencjiw związku z odniesionymi ranami i poparzeniami.Lekarze dokonywalicudów, wykonując przeszczepy fragmentów skóry pobieranych z innychczęści ciała pacjenta na poparzone twarze i ręce.Pacjent przechodził serięoperacji, w związku z tym konieczny był pobyt w jakimś spokojnymmiejscu, zanim poddano go kolejnemu zabiegowi.Rezydencja Beck-bridge znajdowała się w dość bezpiecznej części kraju, dlatego idealnienadawała się do tego celu.Helen oświadczyła stosownym władzom, żeLaura miała doświadczenie w leczeniu poparzeń i porozmawia z niąw sprawie zorganizowania szpitala, lecz w pózniejszym terminie.Najpierw musiała skupić się na Anne, która chciała się z nią spotkać.Dzień wcześniej Laura zadzwoniła do niej po tym, jak podłączono znowulinię i powiedziała: Coś ją martwi.Może pani przyjechać?".Helen po raz kolejny wsiadła do pociągu z Attlesham do Cambridgei zastanawiała się, co przyszłość ma dla niej w zanadrzu.Sądząc porzeczowym tonie Laury, Anne nie wyjawiła jej jeszcze prawdy, aleczy to wezwanie oznaczało, że zamierzała to zrobić? Czy chciała,żeby Helen była przy tym obecna? Nagle poczuła, że wcale nie jestpewna, że chciałaby, aby to zostało powiedziane.Przecież to przyniesietyle cierpienia wszystkim, których dotyczy.Laura wyszła jej na spotkanie, gdy Helen weszła na oddział.Dzieckomiało się urodzić za trzy tygodnie, więc przyszła matka kroczyłaociężale.Wyglądała mizernie i miała mętne spojrzenie.- Dziękuję, że pani przyjechała - powiedziała.- Mama na przemianodzyskuje i traci przytomność.Nie wiem, czy się zorientuje, że panitu jest.Zaprowadziła ją do oddzielonej zasłonami części na końcu oddziałui przepuściła, by podeszła do łóżka jako pierwsza.Anne, zawszedrobna, wyglądała jak lalka o białej twarzy i różowych oczach.Jej dłonie* Mowa o departamencie rządu Wielkiej Brytanii odpowiedzialnym za kierowaniebrytyjskimi siłami powietrznymi (Royal Air Force); istniał w latach 1918- I 9 6 4 (przyp.red.).170spoczywały na kołdrze i od czasu do czasu drgały, jakby próbowałychwycić coś niewidzialnego.Helen usiadła na krześle przy łóżku.- Anne - powiedziała cicho.Srebrnowłosa głowa miotała się na boki.- Tomie, Lauro, przepraszam.- mamrotała niespójnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]