[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Takie rzeczy ciągle się zdarzają.To drobne zakłócenia,niczym małe krostki, które same się goją.Nie ma się czymprzejmować.Finnowi nie podobało się to, że profesor mówił o Elianie,jakby była kosmiczną czkawką.Wydawało mu się to w pewien sposób niewłaściwe.- Ale - odezwał się Sriwanichpoom - fakt, że sprawyzrobiły się nieco śliskie" czy przerażające", jak pan to ujął,nie oznacza, że ma pan nam nie pomóc przy tym projekcie.- Absolutnie! - zawołał profesor, rozpromieniając się.-Oferta jest nadal aktualna.A więc jeśli zdecyduje się pannam pomóc, musi się pan liczyć z tym, że takie rzeczy mogąsię zdarzać.Będzie to trochę ryzykowne.Finn czuł się przytłoczony.Docierało do niego zbyt wiele informacji naraz.- Na czym miałaby polegać ta pomoc?" - zapytał.- Nadal nie sprecyzowaliście jasno, co ten podróżnik w czasiemiałby robić, gdy dotrze na miejsce.198- Panie Nordstrom, i tym razem będziemy z panemszczerzy - powiedział poważnym tonem profesor.- Toniebezpieczna misja.Nie tylko fizycznie, ale też w znacznej mierze stoi w sprzeczności z tym, czego pan się uczył,i ze wszystkim, co reprezentujemy.Finn przełknął ślinę.- Oto misja, krótko i węzłowato.- Profesor spojrzał Fin-nowi w oczy.- Niech pan idzie za głosem serca.Finn patrzył na niego bez słowa.Co to niby miało znaczyć? To była najgłupsza rzecz, jaką słyszał w życiu.- Iść za głosem tego serca? - powtórzył, poklepując siępo lewej stronie piersi.- A jak się to robi?- Właśnie tego, panie Nordstrom, chcielibyśmy siędowiedzieć.Przyjmujemy, że oznacza to działanie zgodnez instynktem.- Instynktem?- Wezmy taki przykład.Podobnie jak większość Europejczyków, nie jada pan mięsa.Ale jeśli przypadkiem poczuje pan zapach steku z polędwicy i pocieknie panu ślina,niech się pan nie powstrzymuje i skosztuje steku.Niech pansprawdzi, dokąd to pana zaprowadzi.Inny przykład.Idziepan ulicą.Pańska mapa mówi, że należy skręcić w prawo,ale pan uważa, że w lewo będzie ciekawiej.Niech pan pójdzie w lewo.- Profesor Grossmann znów pochylił się doprzodu.- I niech pan podchodzi do swoich decyzji z pasją.- Z pasją?- Niech pan okaże entuzjazm - powiedział doktor doktor Sriwanichpoom.- Niech pan ulegnie swoim emocjom - dodał profesor.Ojcowskim gestem otoczył ramię Finna.- Naszym zdaniem199potrafi pan to zrobić.Pytanie brzmi, czy pan uważa, że może to zrobić?- Ale po co? - zapytał Finn.- Jaki jest tego cel?- Zaufaj nam, Finn - powiedziała Rouge.- Dowiesz się,gdy nadejdzie pora.- Chcemy, aby pan to przemyślał - rzekł profesor.-Niech pan wezmie wolne, wybierze się na krótki urlop, pojedzie na kilka dni do domu do Ameryki Północnej, jeślipan chce.- Spojrzał na dyrektora biblioteki.- Oczywiście,jeśli doktor doktor Sriwanichpoom się zgodzi.- Nie ma problemu - potwierdził Sriwanichpoom.- Tomy go zatrudniamy.Wpiszemy to jako przygotowania dopracy w terenie.- Uśmiechnął się do Finna.- Panie Nordstrom, z radością potraktujemy te działania w terenie jakogłówny element badań do pańskiej pracy doktorskiej na temat historii dwudziestego pierwszego wieku.- Proszę się przespać z tematem, panie Nordstrom -rzekł Grossmann.- Co się stanie, jeśli ten mężczyzna uzna, że nie może tego zrobić? - zapytał Finn, który gwałtownie zapragnął poznać wszystkie możliwe opcje.- Albo jeśli nie zechce.podejść do tego z pasją?- Oczywiście nie możemy pana zmusić, aby nam panpomógł - odparł Grossmann.- Nie żebyśmy nie chcieli - dodał Sriwanichpoom z szelmowskim uśmiechem.- Rirkrit - wtrąciła Rouge - daj spokój !Dok-Dok nie zwrócił na nią uwagi.Ciągnął z uśmiechem:- Cóż.Jeśli nie zgodzi się pan na współpracę z nami przy tym projekcie, poprosimy, aby dokończył pan200tłumaczenie tego pamiętnika, i na tym koniec.I.- dodał,wskazując na pamiętnik w paski leżący na biurku Finna - tobędzie koniec Eliany.A potem.- urwał.- Co potem? - zapytał Finn.- A potem wrócimy do zwykłego trybu, oczywiście.-Ujął kieliszek.- Mamy mnóstwo sprawozdań DeutscheBanku w pogotowiu.- Uśmiechnął się do Finna i podniósłkieliszek do ust.- Na zdrowie.Rozdział 13Co teraz?Piasek był zimny Finn wstał i wrócił do domu.Nie musiałpodejmować decyzji od razu.Pytanie Co teraz?" mogłochwilę zaczekać.Zastanowi się po kolacji.Szef kuchni Carlo Canelli uprzejmie przyrządził mukolację.Android był własnością grupy mieszkańców FireIsland, którzy wspólnie o niego dbali i uważali go za prawdziwy skarb.Jego kuchnię, zwłaszcza talento do włoskich potraw, powszechnie podziwiano.Dziś przygotował vermicelliz przegrzebkami i sałatkę ze świeżych warzyw.Finn zaniósł kolację do pokoju na poddaszu i usiadłprzy dużym stole z orzechowego drewna zdobionym motywem słonecznika.Pośrodku stołu, gdzie ćwierć tysiącleciawcześniej namalowano słońce, leżała wierna replika pasiastego pamiętnika Eliany.Nie spojrzał na niego od NowegoRoku.Prawie tydzień.Dopiero po dłuższej chwili zrozumiał, dlaczego tak bardzo wahał się, czy otworzyć pamiętnik i przeczytać go - po prostu się bał.Czuł, że odpowiedz202na jego pytanie - co teraz? - znajdowała się gdzieś na tychstronach, a on nie chciał jej poznać.Jeszcze nie.Wszystkobyło wciąż zbyt zagadkowe.Ale gdy siedział tak i jadł w samotności, wydarzyło sięcoś niesamowitego.Nagle ostatni promień słońca przedarłsię przez chmurę i padł na pamiętnik.Finnowi przez chwilęzdawało się, jakby otworzył się w nim jakiś portal.Poczuł,jak przenika go niezwykłe słodkie uczucie, wypełniającekażdy zakamarek jego ciała, i unosi go coraz wyżej i wyżej,niczym balon wznoszący się nad morzem, radośnie podskakujący i odlatujący na wietrze.Wiedział, że tym uczuciembyła radość.I po raz pierwszy pozwolił sobie na niezwykłąmyśl: dziewczynka, którą spotkał, żyje.A świadomość, żeEliana naprawdę żyła, nawet jeśli nie tutaj, to przynajmniejgdzieś, napełniła go radością.Tak więc zjadł makaron.I sałatkę.Wypił kieliszek wina.Obejrzał pamiętnik.Poczuł strach.I radość.Sięgnął po pamiętnik.Otworzył go.Jeszcze raz przeczytał pierwszy wpis o ich spotkaniuw księgarni Dusenhuber i zaczął czytać następny.Wtorek 26 kwietnia 2004Robert skończył dzisiaj szesnaście lat.Po kolacji powiedział, żeidzie ze znajomymi na piwo.Mama nie była tym zachwycona,zwłaszcza że następnego dnia miał iść do szkoły. Mam już szesnaście lat! To legalne! Wolno mi!", wrzeszczał.A wtedy Tata powiedział: No, no, zaczyna się.Szesnaście, a zachowuje się, jakbymiał dwadzieścia jeden".A potem powiedział do Roberta: Maszwrócić o jedenastej.Zrozumiano?".Ale Robert wrócił dopiero po północy.Zadzwonił domofonem (i mnie obudził! - Madeline203to przespała)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]