[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie mam nakazu rewi zji i nie do stanę go na takiej pod stawie. Masz rację, oczy wi ście Czerski uśmiech nął się z pew ną wy ższo ścią. Ty l ko że ja nie je-stem po licjan tem i takie dro biazgi mnie nie do ty czą. Pójdę z tobą zaofero wał Niemo jew ski i do pił wino z kieliszka. W mun du rze? kpiąco po wiedział Czerski. Przebio rę się w cy wil ne ubranie i pójdziemy razem.Nie ma mowy, żeby m po zwo lił ci iśćsamemu.Zresztą jest po łu dnie, jeśli facet pracu je, to nie ma go w domu. Po co chcesz ze mną iść? Mo żesz so bie zaszko dzić, a poza ty m po radzę so bie, po czekam naniego. Ty le to ja wiem, ale nieszczęścia, zdaje się, cho dzą po mieście.Ja chcę go ży wego. Też coś mruknął Czerski niezado wo lo ny, że będzie miał to warzy stwo, któ re będzie go pil -no wać.Miał zamiar zlikwido wać Bo biń skiego i zamknąć za sobą jeden rozdział. Ja się spieszę,nie mogę włó czy ć się po uli cach.Mogą mnie areszto wać. W takim razie nie będę się przebierał mruknął Niemo jew ski, zgadu jąc, że Czerski chcesię go po zby ć. Rób my to, mu szę niedłu go wracać do sztabu.Czerski wzru szy ł ramio nami i zrezy gno wał z dal szy ch prób odesłania ko legi.Wiedział już, żenic nie wy gra.Wy szli z restau racy jki i ru szy li Marszałkow ską w stro nę Kró lew skiej.Marszał kow ska stano -wiła jed ną z najważniejszy ch arterii sto li cy.Obu do wana kil ku piętro wy mi, sty lo wy mi kamienica-mi w większo ści po cho dzący mi z okresu przed Wielką Wojną i wy sadzana drzewami prezen to wa-ła się nad zwy czaj no bli wie.Zrod kiem jezdziły tramwaje, a po obu stro nach to ro wi ska au to mo bi lei do rożki miały po jed nej szero kiej jezd ni w każdy m kierun ku.Na rogu Chmiel nej mi nęli ocienio -ny zielo ny mi markizami skład ko lo nialny braci Pakulskich, gdzie półki wprost uginały się pod cię-żarem wy szu kany ch wiktu ałów, wy kwint ny ch importo wany ch win i zu peł nie swojskich wó dek.Wy bór by ł prakty cznie nieograni czo ny, a rozmiar sklepu i pro fesjo nalność ob słu gi spro wadzałanie ty lko ku pu jący ch, ale nawet gapiów.Mi nęli niefo remny front sklepu Jan kow skiego z Bielska,któ ry han dlo wał własny mi wy ro bami weł niany mi, i pół okrągłe wejście do kina Sty lo wy.Niemo -jew ski zatrzy mał się przed oknem firmy ry marskiej Waw rzy ń ca Kazi beta i po dzi wiał wy stawio -ne w niej piękne sio dło sporto we.Do piero szturch nięty przez Czerskiego po szedł dalej.Idąc napółnoc Marszałkow ską, któ rej zabu do wa przeszła z cztero piętro wej w zaled wie jed no piętro wą, mi -nęli najmod niejszy w Warszawie zakład fry zjerski Ewary st, sklep z kapelu szami Lau era, gdzieNiemo jew ski swego czasu naby ł swo je jedy ne cy wilne nakry cie gło wy, oraz należącą do ro dzi -ny Bo cqu et restau rację Pod Bu kietem.Całe piętro tej szero kiej jed no piętro wej kamienicy zaj-mo wał ho tel Metro pol, któ ry czasem jeszcze staro mod nie określano jako po ko je umeblo wane.Dalej na rogu Zło tej przeszli przed kawiarnią i restau racją Ostrow skiego, mi nęli firmę gorseciar-ską Au relia, któ rej wy stawa maneki nów ubrany ch ty l ko w gorsety zawsze ściągała mło dzież.Czerski nie po minął tej okazji i spojrzał w wi try nę, na któ rej trzy maneki ny demon stro wały różnekro je gorsetów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]