[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgodziła się.Teraz oglądała bujne zbocza, a wagonik funikularu powoli, lecz pewnie wspinał się naszczyt.Nie mogła nasycić oczu krajobrazem tak różnym od tego w rodzinnej Finlandii.Doliny, pagórki i zbocza, schody i dachy domów.Urzekała ją zmienność pejzażu.Na PetYinwjeżdżali z nią głównie turyści, którzy co chwila wstawali z miejsc i głośno się emocjonując,wskazywali sobie co ciekawsze widoki.Kilkoro miejscowych siedziało ze skwaszonymiminami, zupełnie jak Finowie w autobusie miejskim w listopadzie.Lumikki zdążyła jużzauważyć, że prażanie wcale nie są gadatliwi i nie tryskają szczególną radością życia.Niemiała nic przeciwko temu.Kasjerka w sklepie się do niej nie uśmiecha, to i ona nie musisilić się na grymas.Biznes to biznes, a uśmiech to uśmiech.Nie mieszajmy pojęć.Nie było jeszcze dziesiątej, a słońce już doskwierało.Na zboczu wzgórza powiewał jednakprzyjemny zefirek, który wpadając przez otwarte okna, chłodził wnętrze wagonika.Lumikki miała przez chwilę złudzenie, że robi właśnie to, po co pierwotnie przyjechała doPragi.%7łe jest zwykłą turystką, której nikt tu nie zna i która nie zna tu nikogo.Zajęta sobąi swoimi myślami.Najchętniej zapomniałaby, że jedzie na spotkanie z Lenką.Naprzeciw niej siedział ojciec z dwiema córkami.Jedna z dziewczynek mogła mieć ze trzylatka, a druga z pięć i było widać, że są siostrami.Obie miały warkocze.Młodsza nosiła jezakręcone w ładne rogaliki nad uszami, starsza miała uplecioną na głowie koronę.Taksamo jak Lenka.Lewe kolano młodszej, zaklejone plastrem Hello Kitty, dotykało prawegokolana starszej.Lumikki przypomniała sobie nagle miękkie i trochę niezdarne, ale troskliwe dłonie, któreprzyklejały jej na kolano plaster z Myszką Miki.I głos, który wyszeptał: Siostrzyczka podmucha ci na ałka, dobrze? Zaraz potem mała Lumikki poczuła silnedmuchnięcie.Na skórę prysnęło trochę śliny i Lumikki się roześmiała.Jednak to wspomnienie nie mogło być prawdziwe.Oczywiście ktoś mógł przykleić jejplaster.Starsza koleżanka albo kuzynka.Ale nie starsza siostra.Lumikki i Lenka nigdywcześniej się nie spotkały.Pewnie widok dwóch dziewczynek rozbudził głęboko zakopanewspomnienie z dzieciństwa, do którego mózg Lumikki dorobił nieprawdziwe elementy.Takjuż działa ludzki umysł.I dlatego każdego można zmanipulować i wmówić muwspomnienia, które nie mogą być prawdziwe.Ludzie pamiętają, że w dzieciństwie byli bicii wykorzystywani, a w rzeczywistości nic takiego nigdy nie miało miejsca.Do świadomości Lumikki przebijał się jednak jeszcze bardziej niepokojący obraz.Scenaz koszmaru, której nie ma ochoty oglądać.Ta, w której próbuje sama zakleić sobieskaleczenie, ale krwi jest tyle, że cały plaster od razu robi się czerwony.Za dużo krwi.Lumikki zaczyna płakać, bo nie rozumie, dlaczego ałka nie goi się od plastra.Wagonik zgrzytnął i stanął.W samą porę.Szarpnięcie rozproszyło dziwaczne obrazykłębiące się w głowie Lumikki.I przyniosło od razu inne wspomnienie tak wyrazne, że niemogło być wyłącznie dziełem wyobrazni.Postacie matki i ojca unoszące się gdzieś w górze, prawdopodobnie nad jej łóżeczkiem.Ona sama leży w pościeli i czuje się bardzo ciężka, jak słoń zmniejszony do rozmiarów piłki.Pamięta, że tak właśnie o sobie wtedy myślała.Bardzo ciężka piłka, której kontury gdzieśsię zamazały.Twarze rodziców są szare, zmęczone i smutne. Twoja siostra. mówią.Każde z osobna i razem.Z jakiegoś powodu oboje urywają po tych dwóch słowach.Ludzie przeciskali się obok niej do wyjścia.W końcu i ona ruszyła się z miejsca, choćołowiany ciężar wspomnień unieruchomił jej nogi.To wspomnienie było prawdziwe,Lumikki poczuła to nagle wyraznie i mocno.Miała starszą siostrę.Nakreślone na kartce drzewo genealogiczne wyglądało tak, jakby ktoś trochę nazbytgorliwie je przerzedził. Naprawdę nie wiesz nic więcej? dopytywała Lumikki.Lenka pokręciła głową.Drzewo składało się z Lenki, jej matki Hany Havlovej, jej rodziców: Marii Havloveji Franza Havla, jego brata, Klausa, i syna Klausa, Adama Havla. I ten Adam jest głową waszej rodziny? upewniła się Lumikki.Pilnowała się, żeby nie powiedzieć waszej sekty , uznała bowiem, że Lenka mogłabynabrać podejrzeń. Adam jest. Lenka się zawahała. Adam jest ojcem.Wszyscy tak go nazywamy,ponieważ troszczy się o nas jak prawdziwy ojciec.Jest nim zwłaszcza dla mnie, bo nigdynie miałam prawdziwego taty. Ile ma lat? Nie jestem pewna.Myślę, że około sześćdziesięciu.Dlaczego pytasz? zdziwiła sięLenka.Lumikki wzruszyła ramionami.Najchętniej odpytałaby ją jeszcze trochę z tego Adama,ale z nerwowych gestów dziewczyny i jej napiętego głosu wyczytała, że balansują już nakrawędzi i Lenka w każdej chwili może zakończyć rozmowę.Siedziały na szczycie wzgórza i przyglądały się tabunom wędrujących turystów,zachwycających się żelazną wieżą na PetYinie.Budowla była łudząco podobna do wieżyEiffla, jednak zdecydowanie mniejsza i wydawała się Lumikki bardziej sympatyczna.Od czasu do czasu Lumikki spoglądała na szczupłe palce Lenki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]